wtorek, 9 września 2014

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!

Byłam ogromnie nabuzowana emocjami. Mogę śmiało powiedzieć,że mnie nosiło. Szłam w nasze umówione miejsce i gdybym nie martwiła się ,że wyjdę na psychiczną biegnąc biegłabym najszybciej jak potrafię. Moja mama zawsze mi powtarzała żebym kierowała się sercem a ja byłam zbyt przemądrzała i uparta aby ją posłuchać po moich przykrych przyjaźniach czy związkach. Teraz mam zamiar zmienić swoje myślenie i dlatego idę po moje szczęście.
-Poczekaj!
-Oh, serio? Teraz? Pieprzona suka wie kiedy mi się śpieszy- przewróciłam oczami i zatrzymałam się
-Nie myśl sobie,że nie widziałam jak swoimi ślepiami patrzyłaś na MOJEGO Justina- podkreśliła specjalnie imię mojego ukochanego do którego zajebiście się śpieszyłam
-Daj mi spokój- odpyskowałam aby tylko jak najszybciej znaleźć się w naszym miejscu, a czas leciał
-On nawet na Ciebie nie spojrzy,chyba ,że chce mu się jebać a ja nie mam dla niego czasu. Nie łudź się,że taka cnotka jak Ty zawróci mu w głowie- zaśmiała się Savanna gwarliwie
-Po prostu daj mi pieprzony spokój- podniosłam głos i ruszyłam do mojego celu.
Miałam jeszcze kawałek a czasu już praktycznie nie miałam. Bałam się,że Justin nie czeka na mnie i zrezygnował,a tak bardzo tego nie chciałam. Ja na prawdę zakochałam się w tym dupku i na prawdę mam zamiar dać nam szanse. Błagam Boże każ mu tam czekać.
Gdy spojrzałam na telefon i zobaczyłam,że jest dziesięć po dwudziestej miałam już w dupie ludzi i jak wyjdę biegnąc. Wzięłam nogi za pas i biegłam jak najszybciej potrafię. Byłam już na prawdę blisko. Widziałam mojego wysokiego brązowookiego,który niecierpliwił się i rozglądał.
Ludzi było więcej niż mrówek na tym ognisku więc spowolniło mnie to o wiele bardziej niż mogłam się spodziewać.
Byłam już prawie na miejscu, zostało mi jakieś 100 m gdy zauważyłam jak Justin zrezygnowany odchodzi.
O NIE!
Nie interesowali mnie ludzie, popychałam przypadkowych ludzi przepraszając ich.
-Justin!- zaczęłam krzyczeć jednak moja podświadomość uderzyła się z płaskiej w czoło. Nie ma szans,że mnie usłyszy przez ten szum.
-Justin!-podbiegłam do niego i rzuciłam się mu na ramiona.
Chłopak nie wiedział jak ma się zachować. W końcu kto normalny biegnie jak szalony i rzuca się na niego żeby nie odszedł. Rzuciłam się ja ale ja nie jestem normalna. Jestem zakochana.
-Boże myślałam,że nie zdążę, jeszcze ta szmata mnie zatrzymała, ludzi więcej niż było kilka godzin temu. Tak bardzo się bałam- wtuliłam się w tors mojego szczęścia i próbowałam opanować oddech
-Myślałem,że nie przyjdziesz,a jednak tu jesteś. Czy dlatego ,że dajesz nam szanse?-niepewny Justin spojrzał w moje oczy aby sprawdzić czy mówię prawdę.
Nie chciało mi się gadać, oh co ja pieprzę. Przecież jestem tu dlatego aby go znowu pocałować, aby poczuć jego aksamitny zapach perfum , aby patrzeć na niego.
Nie wiele myśląc po prostu go pocałowałam.
Chłopak był bardzo zaskoczony moim ruchem dlatego przez chwile nie odwzajemnił mojego pocałunku. Docisnęłam się do niego i założyłam ramiona na jego barki.
Justin zaczął mnie całować a mi spadł kamień z serca,że nie zmienił zdania. Że wciąż chce nas razem a nie osobno.
Próbowałam przekazać tym pocałunkiem co przechodziłam bez niego, jak się czułam a jak czuję się teraz. Pocałunek był bardzo zachłanny i brutalny. Uwielbiałam gdy mnie tak całował.
Oderwaliśmy się od siebie ciężko i szybko oddychając. Moje serce zachowywało się jakbym biegła maraton.
-To jest nasz czas. Mój i twój. Wiem,że masz wątpliwości, wiem ,że się boisz bo wiesz jakim jestem człowiekiem. Ale obiecuję,że tego nie zniszczę. Na prawdę. Obiecuję. - wciąż był blisko mnie. nie odszedł nawet na krok. Czułam jego oddech na swojej skórze przez co miałam ciarki na całym ciele.
-Mam nadzieję Justin ale jest jeden warunek- popatrzyłam smutno na niego.
-Jaki?- nieco przestraszony popatrzył na mnie
-Nikt nie może się o nas dowiedzieć. Z wyjątkiem naszych przyjaciół. Nie chcę aby Savanna mieszała się w nasze kontakty, nie chcę aby ludzie myśleli ,że chcesz mnie tylko wykorzystać, nie chcę aby pomyśleli,że chcę się wybić na tobie. Błagam. Będziemy się spotykać wieczorami sam na sam, na osobności będziemy sobą a na sali tańca czy śpiewu udajmy ,że nic nas nie łączy błagam. To jedyny warunek- popatrzyłam na niego błagalnie z wyrzutami sumienia
- nie, nie zgadzam się.Nie obchodzą mnie ludzie, wiem ,że nie chcesz się wybić na mnie i ty powinnaś wiedzieć ,że nie chcę cię wykorzystać bo jestem w tobie ogromnie zakochany. Nie i koniec.- zrobił krok w tył i zaczesał swoimi palcami włosy tak jak zawsze to robi gdy jest zdenerwowany.
Zrobiłam krok w przód- błagam Cię.
-Nie. powiedziałem nie. Chcę żeby ludzie wiedzieli,że jesteś tylko moja, chcę żeby mi zazdrościli, chcę się dzielić swoim szczęściem. Chcę mieć cię ciągle przy sobie kiedy potrzebuje a nie jak będzie ciemno i chować się jak dzieciaki. Rozumiesz?- popatrzył na mnie poważnie
-To chociaż na początek tylko, na miesiąc przed końcem obozu będzie już normalnie. Aby przyzwyczaili się do nas, aby nie rozwalili nas szybko. Proszę cię, zrób to dla nas- dotknęłam jego ramienia przybliżając się jeszcze bliżej
-Proszę- powiedziałam cicho
-Nie wierzę ,ze się zgadzam  i wiem,że będę żałował ale okej. Niech będzie. 3 tygodnie. Nie dłużej- zaczął się ze mną targować
-Okej, dziękuję. Jesteś niesamowity- uśmiechnęłam się i przytuliłam do mojego mężczyzny.
-Więc teraz nie możemy pójść razem do naszych znajomych i powiedzieć im,że jesteśmy razem?- powiedział cicho przytulając mnie.
-Nie teraz, jutro albo kiedy indziej. Nie chcę robić sensacji okej?- pogłaskałam go po policzku
-Mhm...- powiedział odchodząc ode mnie
-Hej, Justin...Popatrz na mnie- smutno zwróciłam się do niego.
-Obiecuję,że Ci to wynagrodzę. Dzisiaj, za pół godziny u mnie w apartamencie. Przyjdź okej? Powinniśmy być sami- uśmiechnęłam się pocieszająco do chłopaka
Chłopak jedynie kiwnął ledwie głową a ja westchnęłam.
-Obiecuję, za pół godziny u mnie- pocałowałam go w policzek i odeszłam ze smutnym uśmiechem.

Czułam się okropnie z tym,że zrobiłam mu przykrość. Ale będzie mi za to jeszcze dziękował. Plotki mogą nas szybko zniszczyć.

Byłam jakieś 10 minut później w apartamencie. Dopytałam dokładnie znajomych jakie mają plany i o której mają zamiar wrócić aby spokojnie posiedzieć z Justinem.
Szło po mojej myśli, przyjaciele mają zamiar iść w melanż więc szybko się nie pojawią. Zadawali mi pytania co kombinuje i dlaczego nie zostanę sama. Skłamałam,że źle się czuję i pójdę się położyć. Głupie małe kłamstwo.

Justin lada chwila powinien się u mnie zjawić. Chodziłam jak na szpilkach zestresowana. Przebrałam się, poprawiłam wygląd i obmyślałam plan jak mogę mu wynagrodzić mój warunek. Przechodziły mi różne pomysły ale zawsze dotyczyło to mojej przyjemności. Jestem za bardzo sfrustrowana wiem. Czasami czuję się jak zdzira ,wiem. Ale jestem osiemnastoletnią dziewczyną z hormonami a przy takim seksownym chłopaku jak Justin trudno mi się opanować. Jednak muszę opanować się i zachować trzeźwy rozum.
Pijąc sok pomarańczowy na kanapie usłyszałam ciche pukanie.
Cholera! To Justin!
Lucy uspokój się, to tylko twój chłopak, tylko Justin, tylko będziecie siedzieć, tylko rozmawiać, tylko wynagradzać sobie warunki.
Kurwa , właśnie. Nie mogę się opanować.
Wstałam z kanapy, poprawiłam swoje krótkie szorty gdzie delikatnie odkrywały moje pośladki. Wiem bezmyślny wybór ale chcę mu się podobać, chcę czuć się seksowna nic nie poradzę na to. Na moich ramionach wisiał luźno krótki top więc czułam się swobodnie. Ale jedynie w tych ubraniach czułam się swobodnie. Wewnątrz byłam jedną wielką galaretą.
-Hej- uśmiechnęłam się blado skrępowana do Justina
Justin rozejrzał się czy nikt nas nie widzi, a po pomyślnej ilustracji po prostu mnie pocałował. Zamknął nogą drzwi a mnie nie opuszczał, trzymał mnie w ramionach i zachłannie całował.
-Zabijasz mnie Lu- popatrzył na mnie zmęczony moimi wybrykami a ja nie mogłam się oprzeć aby się do niego nie przytulić. Tak bardzo doceniałam to co zrobił, że się zgodził. Że tu teraz jest. Że jest o mnie zazdrosny,że się stara, że jest takim dupkiem ale potrafi być najbardziej romantycznym człowiekiem na ziemi.
Uśmiechnęłam się do niego i złapałam za rękę. Skierowałam nas do mojej sypialni. Kiedy dotarliśmy tam usiadłam na łóżko i zaczęłam rozmawiać z Justinem.
Spędziliśmy jakąś godzinę na poznawaniu się, na opisywaniu siebie, opowiadaniu co lubimy a czego nie.
-Nie sądziłem,że tak się sprawy potoczą. Okej kiedy cię zobaczyłem na apelu oszalałem i chciałem jak najszybciej się do Ciebie zbliżyć,a ty byłaś taka sucha. A teraz siedzimy w twoim apartamencie i gawędzimy o niczym. Możemy spokojnie się przytulać, całować i cieszyć sobą. Mogę powiedzieć,że uszczęśliwia mnie taki rozwój akcji- uśmiechnął się szczerze a ja się zaśmiałam.
Oh jaki uroczy dupek.
Justin popatrzył na mnie z uwielbieniem i nachylił się aby mnie pocałować. Ten pocałunek był inny. Delikatny i spokojny. Nie baliśmy się ,że to będzie ostatni pocałunek,nie mieliśmy wątpliwości po prostu byliśmy spokojni i siebie.
Położyłam się na białą pościel aby było nam wygodniej a Justin wskoczył na mnie. Miałam lekko rozłożone nogi aby Justin mógł wygodnie się osadzić. Chłopak aby mnie nie udusić opierał się ramionami koło mojej głowy przez co powstała komfortowa pozycja na mizianie.
Moje palce naturalnie powędrowały na jego włosy. Jak to możliwe ,że mężczyzna może mieć takie idealne włosy.
Gdy bawiłam się nimi mój chłopak zamruczał a mi się zrobiło bardzo miło. Że potrafię sprawić mu przyjemność.
Był idealny nastrój, na dworze zapadł mrok a latarnie oświetlały moją sypialnie. Leżeliśmy z Justinem wygodnie na boskim łóżku i czego chcieć więcej?
Ah tak.. moje hormony.
Podczas całowania się z Justinem zaprzątała mój umysł jedna myśl. Czy będę potrafiła się opanować aby nie nakręcić go za bardzo. Czy ja będę wgl chciała przestać go nakręcać. Ale gdy brązowooki zaczął całować mnie delikatnie po szyi stałam się szalenie spragniona. No bo cholera dlaczego ja mam ten pieprzony słaby punkt na szyi?
Zadawałam sobie pytanie czy jeśli zrobimy pewien krok z Justinem w przód po dniu naszego związku będzie grzechem. W końcu to ja dbam o opinie ludzi, to ja nie chcę plotek a jak posunę się o krok dalej mogę czuć się cholernie źle z tym. Chociaż z drugiej strony nie jest to coś nowego z moim życiu. Robiłam różne rzeczy z moim byłym chłopakiem. Mam te 18 lat i rozum.
Justin delikatnie całował mnie po szyi a ja napawałam się tą błogością. Zamknęłam oczy i pozwoliłam trwać chwili.
Zrzuciłam Justina z siebie i położyłam się na niego. Oh jak dobrze ,że  nałożyłam te cudowne spodenki. Chłopak nie tracił czasu i dotknął mojego odkrytego pośladka. Całowałam go namiętnie i delikatnie w usta. Kiedy dotykał mnie po pośladku wypięłam tyłek w jego ogromne i seksowne dłonie aby nie przestawał. Justin mruknął delikatnie co podziałało na mnie jeszcze bardziej.
Atmosfera była gorąca a my nie przestawaliśmy. Podniósł moją koszulkę i dłonie z tyłka przeniósł na moją talię.
-Lu ale jesteś piękna- wymruczał chłopak i podniósł nas tak ,że ja siedziałam na nim a byliśmy jeszcze bliżej siebie.
Siedziałam centralnie na jego kroczu i czułam przez spodenki jego wypukłość. Dreszcze przechodziły przeze mnie coraz częściej a w podbrzuszu czułam przyjemne uczucie. Przestaliśmy się na moment całować a ja moje długie włosy przeniosłam na plecy aby mi one go nie zasłaniały. Uśmiechnęłam się do mojego mężczyzny i napawałam się zarówno wyglądem jak i jego dotykiem.
Justin patrzył na mnie z uwielbieniem i uśmiechał się.
-Cała moja, taka seksowna, taka piękna- dotknął opuszkami palców delikatnie mój policzek i zjeżdżał nim po dekolcie. Dotknął mojego brzucha i pocałował mnie w szyje. Odchyliłam głowe do tyłu a chłopak objął dłonią moją pierś przez stanik. Czekałam tylko aż zdejmie go ze mnie i zaopiekuje się moimi spragnionymi jego dotyku piersiami. Justin wyczuł jak bardzo się niecierpliwie i włożył dłoń pod stanik. Stanik podniósł się do góry i odkrył moje pełne piersi. Dotknęłam jego włosów cała podniecona i zainteresowana akcją który odbywała się między nami. Bawił się moimi sutkami i obejmował je dłońmi. Rozkosz która przechodziła przeze mnie nie miała końca. Ten dupek wiedział czego pragnę i co sprawia mi przyjemność. Kiedy mocniej ścisnął moje piersi docisnęłam swoje krocze do jego krocza i poruszyłam się co wywołało zadowalający skutek. Nakręciłam bardziej chłopaka i zamienił się w zwierze. Nie był już taki delikatny jak wcześniej był idealnie brutalny. Moje piersi były bardzo zadowolone. Zdjęłam swój top aby było nam wygodniej i stanik. Wtedy chłopak przerzucił nas jak wcześniej. Znowu leżałam na śnieżnej pościeli a nade mną był najpiękniejszy mężczyzna na świecie. Chłopak całował mnie po brzuchu i pieścił skóre. Leżałam bezwładnie na łóżku z zamkniętymi z rozkoszy oczami. Bawiłam się swoimi włosami i rozpływałam się. Justin ssał moje sutki a ja pojękiwałam.
-Boże chyba oszaleje. Te piersi...ohhh- wywarczał między ssaniem moich piersi.
Podczas ten ekscytującej chwili  przypomniałam sobie,że to ja jemu miałam wynagrodzić warunek a nie on mi.
Gdy chłopak zajmował się i delektował piersiami ja dłonią dotarłam do jego krocza i mocno ścisnęłam. Dostałam oczekujący efekt jak chłopak wypchał swoje krocze do mojej dłoni. Czułam jego ogromnego penis i to uczucie podniecało mnie jeszcze mocniej. Rozpięłam jego spodnie i wsadziłam w jego bokserki  rękę.
O mój boże. Jaki duży.
Moje hormony szalaly, nie potrafiłam się ogarnąć. Czułam się jak zwierze. Czułam się załamana bo nie potrafię się ogarnąć. Tak bardzo chciałam się nim zająć, tak bardzo chciałam go zadowolić. Wiem, to brzmi jak jedno wielkie porno, ale halo to jest rzeczywistość nie ma cnotek na świecie, nigdy nie uprawiałam seksu z obcym chłopakiem, moim pierwszym był chłopak który mnie zostawił i skrzywdził. Czy żałuje? Oczywiście ,że nie. To było coś pięknego.
Próbowałam dotykać jego przyrodzenia z delikatnością ale cholera jasna nie potrafiłam. Byłam taka spragniona.
Pocierałam dłonią jego penisa i pieściłam napletek. Chłopak jęczał mi do ucha i z podniecenia zagryzał moje sutki. O cholera! To było dobre! Moja wewnętrzna bogini oszalała.
Justin jedną dłonią wciąż pieścił moje piersi a drugą dostał się przez nogawkę spodenki do moich majtek. Przypomniałam sobie,że dzisiaj założyłam stringi co chłopak zaraz podłapał i poczuł jak bardzo jestem mokra. To było ekscytujące, ja cała mokra, on spragniony. Uwielbiam to uczucie z nim. Z chłopakiem w którym się zakochałam. Cała drżałam gdy Justin pocierał otwartą dłonią po mojej cipce. Chciałam aby się teraz nią zaopiekował ale najpierw musiałam zaopiekować się ja nim.
Osunęłam spodnie z bokserkami chłopakowi z bioder i miałam warunki na pieszczenie mojego najseksowniejszego. Zrzuciłam go z siebie tak,że znowu on leżał na pościeli a ja mogłam wszystko zobaczyć. Jego sterczące przyrodzenie, wielkie przyrodzenie. Spragnione i ciemne oczy. Oh co ja teraz z nim zrobię. Tyle możliwości. Dotknęłam niecierpliwie palcami jego uda ze strony zewnętrznej i poczułam jak chłopak wciąga powietrze.Pomyślałam,że to tak chwila. Że to moment abym mu się odwdzięczyła. Widziałam w jego oczach niepewność, nie wiedział co chcę zrobić. Ale ja wiedziałam. I to bardzo dobrze. Podroczyłam się z nim chwilę ale to było bez sensu ponieważ po długim oczekiwaniu zadzwonił telefon Justina.
Opadłam na niego i wypuściłam powietrze zażenowana
-Odbierz- powiedzialam lekko zdenerwowana
-Nie, jestem ze swoją dziewczyną i kurwa mam ich w dupie- założył gacie i przytulił się do mnie jednak telefon wciąż nie przestałam dzwonić
-Yhh, odbierz ten pieprzony telefon a ja idę pod prysznic
Wstałam z łóżka wzięłam bieliznę i poszlam się zreleksować.

Justin:
Ja pierdole... To chyba wielki żart. Tak bardzo chciałem dokończyć to co zaczęliśmy, ja do niczego nie zmuszałem Lucy. Zrobiła to z własnej woli. Z chwili na chwili kochałem ją jeszcze mocniej. Nie chodzi o to,że chciałem ją wykorzystać. Po prostu jest cudowna. Jej sposób mówienia, jej myśli,mowa, uśmiech. Wszystko. Nie mogłem dać tego zepsuć a gdy byłem sam na sam z moją dziewczyną zadzwoniła ta idiotka. Savanna. Co ona ode mnie chce? Wyjaśniłem jej dokładnie,że nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Spoko możemy pogadać,pośmiać się. Ale nie rozumiem po co ona dzwoni, nie rozumiem po co ma tą nadzieję. Nawet nie mogę powiedzieć,że mam dziewczynę. Wspaniałą i piękną. Nie mogę bo obiecałem Lucy.
Ja pierdole....
Do tego Lu się zawstydziła.. odważyła się zrobić coś prywatnego i osobistego i nie chcę aby zamykała się przede mną.. Boże ja się chyba serio zakochałem...
Wstałem zdenerwowany kiedy dzwonił wciąż mój telefon. Zdecydowałem,że wyłączę żeby nie denerwować siebie ani Lu. Nie chcę aby się między nami popsuło. Dopiero co dała nam szanse, a dzisiaj dzwoni ta dziewczyna i wywraca wszystko do góry nogami.
Poczekałem,aż Lucy się odpręży i zdecyduje aby wyjść. Kąpała się chyba koło godziny a czas tykał. Zaraz mogą przyjść nasi znajomi.
Siedziałem jak idiota w sypialni i się rozglądałem. Nie mogłem sobie znaleźć zajęcia. Na szczęście Lu wyszła zaraz z łazienki ale nic się nie odzywała.
-Lu jesteś zła?- zapytałem speszony
-Nie- nawet na mnie nie popatrzyła
-To o co chodzi? Czemu się zamykasz?- podszedłem do niej
-Nie zamykam, po prostu czuje sie zażenowana- dotknąłem jej brody palcami i kazałem jej na mnie popatrzeć.
-Nie masz się czego wstydzić, to ani twoja wina ani moja. Po prostu telefon zadzwonił kiedy  nie trzeba- zacząłem ją pocieszać i przekonywać
-A ktoś ważny wgl dzwonił?- wydawało się,że między nami atmosfera robi się lżejsza
-Sav dzwoniła, nie wiem po co, nie wiem czy wgl miała jakikolwiek powód, nie odebrałem, ty jesteś dla mnie ważna, nie ona -patrzyłem ciągle w jej oczy i próbowałem wywnioskować co czuje i co myśli jednak na marne.
-zobaczysz,że ona nas zniszczy, teraz wiesz dlaczego chciałam abyśmy nie mówili o nas?- odeszła ode mnie i usiadła po turecku na łóżku
-nie wierzysz w nas Lu..- stwierdziłem smutno siadając koło niej
-nie o to chodzi.. po prostu dzisiaj jak szłam do ciebie ona mnie zatrzymała i kazała się trzymać od ciebie z daleka...ona będzie tą która będzie chciała nas zniszczyć..-końcówkę powiedziała bardziej do siebie niż do mnie
-błagam cię, nie myśl o niej, będę starał się ją oddalić od nas. Obiecuję- uśmiechnąłem się blado do mojej dziewczyny i złapałem za rękę
-a teraz moja księżniczka musi się uśmiechnąć bo ja będę smutny- potarłem dłonią o jej dłoń  i czekałem na jej reakcje
-głupi jestes- uśmiechnęła się i wtuliła we mnie
-cieszę się,że jesteś przy mnie- powiedziała do mnie Lu a mnie otoczyły motylki
-ja też, ale będę musiał się zbierać bo zaraz przyjdzie ekipa a przeciez mamy się nie pokazywać razem w ten sposób-powiedziałem smutno i chciałem wstać
-nie, mieliśmy nie pokazywać się przed obcymi, chcę abyś został na noc- popatrzyła na mnie swoimi wielkimi ciemnymi oczami a ja nie mogłem jej odmówić
-jesteś pewna Lu?- miałem nadzieje ,że powie tak
-tak, chcę żebyś spał dzisiaj przy mnie, zadzwoń do rodziców ,że bedziesz spał u Rayana, proszę- uśmiechnęła się lekko  a ja od razu to zrobiłem

-już, mówili ,że nie ma problemu- uśmiechnąłem się i rozejrzałem
-ehmm, nie mam nic na przebranie-poczułem się skrępowany
-to nic, zdejmij koszulke i spodnie i chodz tu do mnie - poklepała koło siebie miejsce a ja no co? nie ma sprawy rozebrałem się i położyłem się koło mojej księżniczki. Lu położyła głowę na mojej klatce piersiowej i próbowała zasnąć. Ja czułem się szczęśliwy.
_________________________________________
PRZEPRASZAM,ŻE TAK DŁUGO MNIE NIE BYŁO MIAŁAM PRZEZ CHWILE MYŚLI ABY OPUŚCIĆ TEGO BLOGA ALE ZA BARDZO SIĘ PRZYWIĄZAŁAM. CHCIAŁABYM ROZSŁAWIĆ TEGO BLOGA ABY MIEC WIĘKSZĄ MOTYWACJĘ, CHCIAŁABYM ALE CZY TO WYJDZIE? NAWET NIE JESTEM PEWNA CZY KTOŚ TO CZYTA. KTO POMOŻE MI ROZPROWADZIĆ INFORMACJE NA TEMAT BLOGA?
CO DO ROZDZIAŁU.. NIE PODOBA MI SIĘ W SUMIE. MIAŁO WYJŚĆ ROZMANTYCZNIE I CZARUJĄCO A POSTANOWIŁAM PODCZAS PISANIA ,ŻE NIE BĘDĘ ROBIŁA Z BLOGA MARZEŃ A RZECZYWISTOŚĆ. PORNO? TRUDNO. DZIEWCZYNY W TAKIM WIEKU ROBIĄ RÓŻNE RZECZY A NASZA BOHATERKA KIERUJE SIĘ SERCEM.

KOMUŚ TO PRZESZKADZA?
SKARBI I INTERPRETACJE MILE WIDZIANE W KOMENTARZACH.
JESZCZE RAZ PYTAM
KTOŚ MA POMYSŁ JAK ROZESŁAĆ INFORMACJE O BLOGU?
PISAĆ NATYCHMIAST ALBO U MNIE NA ASKU ALBO W KOMENTARZACH.


POSTANOWIŁAM,ŻE JEŚLI BĘDZIE 5 KOMENTARZY DODAM NOWY ROZDZIAŁ
POSTANOWIŁAM TAKŻE,ŻE BĘDĘ DODAWAŁA DŁUŻSZE I BARDZIEJ CIEKAWSZE ROZDZIAŁY.
JEŚLI BĘDĘ MIAŁA MOTYWACJĘ BĘDĘ DODAWAŁA REGULARNIE.
WSZYSTKO W WASZYCH RĘKACH
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ.
MIŁEGO CZYTANIA
PINA<3