sobota, 31 maja 2014

ROZDZIAŁ ÓSMY.

Lucy:
Siedziałam już w sali śpiewu razem z grupą która uczęszcza na nie. Aktualnie dostaliśmy kolejne zadanie do zaliczenia za tydzień. Każda grupa ma napisać jakąś piosenkę i ją zaprezentować. Tym razem nie my wybieraliśmy grupy ale siostra Justina , czyli nasza nauczycielka śpiewu. Chcę nas nauczyć zorganizowania . 
Ogólnie zajęcia minęły szybko i zabawnie. Jestem w grupie z samymi chłopakami. Nawet nie pamiętam ich imion. Wiem tyle,ze zachowywali się jakby chcieli mnie zjeść, a to mi już lekko przeszkadzało. Jednak nie mogłam  nic z tym zrobić. Kto nie zaliczy zadania wraca do domu, a ja nie chcę wracać do domu.  Dzisiaj zajęcia mieliśmy na późniejszą godzinę. Skończyliśmy o 17, godzina wolnego i mamy ognisko całym obozem na plaży.  Mamy poznać większość osób i lepiej poczuć atmosferę obozu. Słyszałam także ,że ktoś ma zaśpiewać na początek, kilka słów od dyrektora  i możemy robić co chcemy aby na plaży. Może być na prawdę fajnie. 
Przez cały dzien unikałam przyjaciół, to nie tak,że jestem obrażona i nie chcę z nimi mieć czegokolwiek wspólnego. Po prostu jestem zła i musi mi przejść. Kiedy chcieli ze mną porozmawiać mówiłam ,że nie teraz jednak nie dawali mi spokoju. Kiedy weszłam do pokoju mojego i Connie Troy, Connie,Eric, Matt i Casandra siedzieli na kanapach i kogoś bardzo oczekiwali ponieważ gdy weszłam wszyscy popatrzyli na drzwi. Wyszło na to ,że na mnie czekali i gdy się zorientowałam chciałam wyjść ale Eric podbiegł do mnie zatrzasnął drzwi i wziął mnie za rękę. Zaprowadził na kanapy i kazał usiąść. Postanowiłam ,że posłucham czego chcą ode mnie i szybciej pójdę na ognisko.
-No? No jestem i co?- potarłam dłońmi moje uda i czekałam aż któreś z nich się w końcu odezwie.
-Ja Cię chciałam przeprosić, za bardzo naskoczyłam na Ciebie ale nie masz także pojęcia jak się wszyscy martwiliśmy o Ciebie. Dobrą godzinę szukaliśmy Cię, dzwoniliśmy po znajomych a później 2 godziny czekaliśmy w hotelu. Już nawet na policję chcieliśmy zgłosić zaginięcie. Zdenerwowałam się,że nawet nie pomyślałaś,że się interesujemy Tobą tylko przyszłaś z jakimś chłopakiem zadowolona jak nigdy.- westchnęła Connie i popatrzyła błagalnym wzrokiem na przyjaciółkę.
-Dzwoniliśmy nawet do Justina czy nie jesteś z nim- wtrącił się Troy a ja automatycznie spojrzałam na niego.
-Przepraszam, musiałam  sobie wszystko przemyśleć, a Andre to chłopak którego poznałam w parku. Przyszedł w tym samym celu tam co ja. Zgadaliśmy się i wyszło ,że dużo nas łączy. Nie zabawiałam się z nikim. No i miałam bardzo dużo do przemyślenia więc wyleciało mi to z głowy. Przepraszam- popatrzyłam na każdego z nich i próbowałam wywniosować z ich wyrazu twarzy czy dalej się gniewają. Ale na wszystkich twarzach zagościł uśmiech więc oznaczało to jedno. Wszystko wróciło do normy.
-Ale tak na marginesie, przystojny ten twój Andre- zaśmiała się Casandra a ja zagryzłam wargę.
-Taaak i uroczy- uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki się ogarniać.

Justin:
Ojciec poprosił mnie żebym zagrał coś na gitarze na jakmiś ognisku.  Miałem mieszane uczucia co do tego. Z jednej strony TAK IDĘ POGRAM SOBIE, TYLE LASEK , a z drugiej BOZE LUCY.
Byłem wciąż zdenerwowany na nią jak mnie potraktowała i dalej nie mogłem zapomnieć o niej chociaż bardzo się starałem. Ostatecznie zgodziłem się. Co będzie to będzie. Postanowiłem spotkać się na chwilę jeszcze z chłopakami z hotelu i Troyem więc zadzwoniłem do Matta.
-siema stary, idziesz na to ognisko?- zacząłem rozmowe.
-no siema. obowiązkowo to obowiązkowo a Ty?- usłyszałem z drugiej strony.
-ojciec poprosił mnie żebym coś tam zagrał i zaśpiewał więc idę. może byśmy się spotkali tak z 20 minut przed?- zapytałem z nadzieją
-jasne. zbieraj dupe masz 10 minut bo chlopcy są już w hotelu- zaśmiał się cicho Matt i rozłączył.
Ja za to poprawiłem włosy , wziołem gitarę z pokrowcem , potrzebne rzeczy i poszedłem do hotelu.

Lucy:
Cieszę się,że się wszystko wyjasniło. Z pewnej strony głupio mi ,że nie poinformowałam ich gdzie jestem więc to ja zachowałam się źle. Ale dobrze,że już po wszystkim. 
Bylam gotowa na ognisko. Zbytnio nic nie robiłam ze sobą. Poprawiłam makijaż, założyłam spodenki obcisłe , szeroką czarną koszulkę ,którą włożyłam w spodenki i wygodne tampki. Wydawało się ciepło dzisiaj więc nie brałam nic na ramiona. Zabrałam torebkę i wyszłam z Connie. Umówiliśmy się wszyscy przy scenie na plazy więc tam udałyśmy . Byłyśmy jak zawsze spóźnione więc jak szłyśmy usłyszłam unoszący się w powietrzu znajomy głos. Poczułam jak serce szybciej mi bije a nogi automatycznie zamieniły się w watę. Ten głos dotarł do mojego serca i musiałam natychmiast zobaczyć kto to śpiewa. 
Pośpieszyłam dziewczyny i kiedy  dotarłyśmy do sceny zobaczyłam Justina śpiewającego najpiękniejszą piosenkę na świecie. (https://www.youtube.com/watch?v=UONDdy_oqbE&hd=1) jak zauroczona szłam przed siebie i patrzyłam na Justina słuchając jego i tylko jego.  Nie patrzyłam na znajomych i czy głupio wyglądam. Justin zauważył mnie i przez reszte piosenki patrzył na mnie . Śpiewał to z takimi uczuciami,emocjami i fakt,że patrzył na mnie sprawiał ,że nie chciałam aby kończył ani żeby spuścił wzrok. Był to dla mnie wyjątkowy moment. Ocknęłam się z moich myśli dopiero wtedy gdy zabrzmiały ostatnie dzwięki jego głosu. Ja dalej patrzyłam na niego i nie wyrażałam żadnych uczuć. Ukrywałam je w sobie tak jak on. Patrzył głęboko w moje oczy przez co kręciło mi się bardzo w głowie. Nasz kontakt wzrokowy przerwał Eric który podszedł do mnie i mną potrząsnął .
-C c co?-zająknęłam się 
-zakochałaś się - te slowa podziałały na mnie jak woda rano w łóżku
-oszalałeś?!- wydarłam się na niego i rozejrzałam się po terenie. wszyscy bili brawo ale najbardziej przekuła moją uwagę Savanna. Stała i patrzyła na mnie ze złością. Gdyby wzrok mógłby zabić, ona by mnie zabiła.
-Chodz do pozostałych- powiedział Eric a ja spojrzałam w tamtą stronę zauważając Justina. Nie chciałam tam być. Nie chcę poczuć do niego czegokolwiek. Nie chcę cierpieć.  Na moje szczęście uratował mnie telefon.
-Zaraz dojdę tylko odbiorę- powiedziałam do Erica i odeszłam w dość cichsze miejsce.
-Słucham?-odebrałam od razu gdy głosy ucichły
-Witaj piękna nieznajoma. Co robisz?- usłyszałam głos Andre i dziękowałam mu w myślach ,że uratował mnie.
-Jestem na ognisku z obozu a o co chodzi?- uśmiechnęłam się do telefonu słysząc jego głos
-Myślałam,że poopowiadasz mi o swoim strasznym życiu- zaśmiał się a ja mu zawtórowalam.
-Oh , dzisiaj nie, ale może jutro? mam Ci dużo do opowiedzenia- znowu się uśmiechnęłam i czekałam na odpowiedz
-Nie ma sprawy, to do jutra młoda- zaśmiał się i rozłączył.
Idiota, kochany idiota.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do znajomych. Przypomniałam sobie moja i Andre umowę i byłam zdecydownie teraz gotowa przebywać w Justina towarzystwie.
-z kim gadałaś?- zapytala mnie ciekawa Casandra.
-Z Andre , chciał się spotkać ale jestem tutaj uwięziona- zrobiłam smutną minę a Casandra zaśmiała się

Justin:
Wszystko było okej do czasu kiedy nie pojawiła się Lucy. W trakcie kiedy śpiewałem swój kawałek , zwróciła sobą moją uwagę i nie potrafiłem  śpiewać dla widowni tylko dla niej i tylko dla niej. Śpiewało mi się o wiele lepiej, jakby mój śpiew miał coś znaczyć i zmienić. Jednak szybko to nie trwało. Skończyłem śpiewać i wszystko jak na pstrykniecie palca rozwaliło się.  Podszedł do Lucy Eric a ja miałem ochotę mu urwać jaja. Widziałem jak Savanna zabija wzrokiem Lucy i muszę pogadać z Sav żeby dala sobie spokój bo to nudne. 
Zszedłem ze sceny i podszedłem od razu do znajomych , miałem nadzieje,że zaraz przyjdzie tutaj z Ericiem i będę mógł na nią popatrzeć, a nawet przyszło mi do głowy aby wyjaśnić kilka spraw. Tylko,że tak się nie stało. Eric  przyszedl sam.
Zauważyłem jak Lucy oddala się od grupy i odbiera telefon. Zastanawiał mnie fakt do kogo się tak uśmiecha i kto co od niej chce. Nie musialem pytać o to Lucy sam, wyręczyła mnie Casandra. Jej ciekawość stała się w jakimś stopniu pożyteczna. Ale gdy usłyszałem z kim rozmawiala moja piękna Lucy i po co myślałem ,że jebnę. To ona się z kims spotyka? Od kiedy?
-Troy, chodz na bok. Musimy pogadać- szepnąłem do przyjaciela i odszedłem trochę .
-Co jest ?- oparł się o barierkę chłopak i czekał aż mu wszystko wyjaśnię
-Kim jest  ten cały Andre?- lekko speszony zapytałem
-Wczoraj po waszej kłótni poznała go , odprowadził ją do domu, dał buziaka, podobno dobrze im się ze sobą gada. a co sie stalo?-  spojrzał na mnie jak na ufo
-nic, tak tylko pytam- próbowałem ukrywać swoje zawiedzenie dlatego nie mogłem zbytnio się rozgadać
-jesteś zazdrosny o Lucy?- zapytał prosto z mostu a ja głośno westchnąłem
-nie wiem stary, ja nie wiem co się dzieje. ale coś zlego sie dzieje. tutaj- pokazałem dłonią na miejsce gdzie jest serce i odszedłem w stronę Lucy.
Zdenerwowany, zły, smutny i zdruzgotany podszedłem do dziewczyny wziołem ją za rękę i pociągnąłem tam gdzie nikt nas nie będzie mógł zobaczyć ani przeszkodzić.
Dziewczyna wyrywała mi się i pytała ciągle o co chodzi jednak ja ją zlałem i dalej kierowałem się do cichego miejsca.
Gdy doszliśmy do celu oparłem Lucy o ścianę i mocno dysząc skierowałem się do niej
-Nie mogę pozwolić aby mi Cie on zabrał. Nie mogę pozwolić ,że ktoś inny będzie Cię kochał- popatrzyłem na zdezorientowaną minę ukochanej i wpiłem się w jej usta. 
Jedno jest pewne jeśli odwzajemni czuje to samo co ja. Jeśli nie będę musiał dać sobie spokój.
Bałem się bo na początku nie zareagowała. Ale nie minęła chwila a oddała z taką samą siłą i uczuciem pocałunek co ja wkładając wszystkie emocje.

__________________________

Rozkręca się troszeczkę, Justin nie wytrzymał :D
Dobrze byłoby jakbyście powiedzieli mi co wam się podoba a co mam zmienić w opowiadaniu.
pamiętajcie- czytasz komentujesz.
pytania? ask.fm/baansujdziwko3

2 komentarze:

  1. czekam na następny :) blog jest cały bardzo dobry nie musisz nic zmienicać

    OdpowiedzUsuń
  2. jak wyżej ;)

    OdpowiedzUsuń