niedziela, 18 maja 2014

ROZDZIAŁ SIÓDMY.

Justin:
Ale mnie zdenerwowała. Uważa mnie za chuja tak? Spoko jeśli chce to mogę być takim za jakiego mnie uważa.  Jestem głupi bo powiedziałem w nerwach to co chciałem zatrzymać dla siebie. Brawo dla mnie.  Specjalnie nie odzywałem się do niej bo zaczynałem czuć do niej więcej i więcej. Może i zachowałem się jak dupek z dnia na dzień po prostu zacząłem ją unikać ale no co miałem zrobić? Zakochać się po uszy i być mięczakiem? Nie mogę sobie na jakąś miłość pozwolić. To nie w moim stylu. Wystarczyła jedna noc żebym poczuł się jeszcze gorzej niż wtedy kiedy chciałem pocałować ją w wodzie. Pomimo tego,że ona była kompletnie zalana nie powtrzymało mnie to żeby całować ją i całować. Tu już nie chodzi o pragnienia i to,że jest śliczna i seksowna. Tu wchodzi w grę jej delikatność i walkę. Głupieje ja głupieje przez dziewczynę.
-i? czemu poszła?- zapytał mnie jeden z jej znajomych. Strasznie się o nią martwił chociaż miał dziewczyne.Czy to nie dziwne?
-Zdenerwowała się, zresztą sami się jej zapytajcie, ja nie mam do niej siły- wzruszyłem ramionami i poszedłem w stronę klubu. Muszę się wyluzować. Jedna panienka, jedno łóżko i jeden raz. Idealnie. Czas wyleczyć się z Lucy.

Lucy:
Buzowały we mnie wszystkie emocje. Złość, bezsilność, radość,upokorzenie a to wszystko przez idiotę zwanym Bieber. Zresztą sama zrobiłam z siebie idiotkę. Przecież to ja go pocałowałam. Ja zaczęłam tą pierdoloną szopkę. Dałam mu to czego chciał i co dostaję od każdej dziewczyny.
Szłam przed siebie, nie poszłam do hotelu. Nie miałam ochoty. Wszystko mnie denerwuje aktualnie i mam dość wszystkiego. Usiadłam na ławkę w jakimś parku i rozpłakałam się z tych emocji wszystkich. Potrzebowałam moich słonych łez. To jest tak samo jak z prysznicem. Kiedy się kąpie wszystko ze mnie spływa, a kiedy płaczę ulatnia wszystko.
Nie wiem ile tam siedziałam. Miałam tyle myśli do ogarnięcia ,że chyba przesiedzę tutaj całą noc. Dobrze mi się tutaj myśli. Wszystkie łzy uciekły a mi się zrobiło lżej od razu. Jakbym była jakąś maszyną. Teraz zacznę na spokojnie podumowywać.
1. wciąż żyje przeszłością i tym jak potraktował mnie mój super były chłopak i przyjaciółka.
Co za ironia. Niby moja najlepsza przyjaciółka a potraktowała mnie jak wroga i osobę do walki. A ten mój super idealny chłopak? Hah też dobre ziółko. NIby tak mnie kochał, wierzył i ufał a co się okazało? Miał romas z Gee, tak miała na imię moja przyjaciółka. A sory była przyjaciółka. Opowiadała mu różne bzdury,że podrywam innych chłopaków, że jest mi tylko potrzebny Marco do nudy. Bez sensu. Spędzałam z nim dzień w dzień no chyba, że miałam trening albo ćwiczyliśmy w garażu. Ale zazwyczaj on chodził ze mną wszędzie a ja nim. Idiota uwierzył idiotce. Skoro uwierzył jej ,że byłam w stanie go zdradzać a z nią szlajał się po nocach i jebał to nie moja wina. Muszę w końcu pójść na przód. To powinno mnie pouczyć a nie chamować. Nie mogę wszystkich ludzi wrzucać do jednego worka. Wystarczy popatrzeć na moich obecnych przyjaciół. Są ze mną wszędzie i o każdej porze. Ufam im i nigdy mnie nie zawiedli. Dlatego muszę pójśc na przód i zostawić przeszłość. To chyba moja najlepsza decyzja w życiu. Jeśli chodzi o Justina to mam zamiar  zapomnieć o jego osobie. Nigdy go nie widziałam, nigdy go nie pocałowałam, nigdy z nim nie rozmawiałam. Nie znam go. Trzeba zapomnieć o ludziach ,którzy nie są mnie warci ewentualnie ja ich. Cokolwiek. Muszę przyznać,że usta miał idealnie dopasowane do moich i zawsze ładnie pachnie. Tak, uzależniłam się od jego perfum. Ale to tylko tyle. Jak już mówiłam trzeba pójść na przód.
Po moim podsumowaniu poczułam się jeszcze lepiej niż jak płakałam. Powinnam więcej mysleć realistycznie. Mam mnóstwo siły i wiary w siebie. Wiem,że jeśli będę chciała to uda mi się zrealizować mój plan.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i poczułam jak ktoś siada koło mnie. Zainteresowana spojrzałam w prawo i spostrzegłam przystojnego chłopaka o głebokim wspomnieniu i chyba to nie jest jego dobry dzień tak jak mój wieczór.
-przepraszam,że tak dosiadłem się bez pytania ale wszystkie inne ławki są albo popsute albo oblane trunkami. a ja nie mam zamiaru na nich siedzieć. No chyba,że mnie wygonisz to będę musiał spadać- uśmiechnął się blado  a ja mu zwturowałam.
-Oczywiście,że mozesz tutaj siąść, zły dzień?- uśmiechnęłam się i zwróciłam ciałem do nieznajomego.
-taaa, żebyś wiedziała. Ale zapowiada się noc lepiej- zaśmiał się lekko i ja także się zaśmiałam. Pomimo ,że miał zły dzień śmiał się i próbował się ogarnąć. Takich ludzi cenię.
-Tak wogólę to jestem Andre- uśmiechnął się i wystawił dłoń do uściśnięcia.
-Jestem Lucy mi również- zaśmiałam się i uścisnęłam jego dłoń. Silną i delikatną dłoń.
Siedzieliśmy tak do 7 rano. O jezu to sie zasiedzieliśmy. Rozmawialiśmy jak starzy znajomi i to mi się podobało.  Wyjaśniliśmy sobie i opowiadaliśmy dlaczego się tutaj znaleźliśmy.  Okazało się,że jego dziewczyna a raczej była dziewczyna zrobiła to samo co mi zrobił Marco. Przypadek? Nie wiem. Powiedziałam mu  co postanowiłam i zgodził się ze mną. Zawarliśmy układ. Ja pomagam mu zapomnieć o tamtej dziewczynie a on mi pomaga zapomnieć o sytuacji która mnie spotkała z Marco. Opowiedziałam mu też o Justinie. Stwierdził,że rozumie go. Że sam był taki kiedyś. I miał podobną sytuację. Traktował dziewczyny jak przedmiot i poznał swoją dziewczynę,która zrobiła mu takie świństwo. Bał się zakochać bo wiedział co go czeka i nie potrafił się przyzwyczaić. Nie wiem dlaczego go usprawiedliwia. Być może mój stosunek do Justina troszeczkę zmienił się, nie jestem taka na ,,nie''. Postanowiłam,że będę udawała ,że nigdy nie poznałam Justina Biebera. Tak, to najlepsze wyjscie.

Normal:
Znajomi Lucy byli już w hotelu, nawet Troy przyszedł z nimi. Siedzieli i czekali martwiąc się. Nie spali całą noc, dzwonili do Justina ,który okazał się zalany prawie w trupa i jedynie co powiedział to ,że jest w pokoju z jakąś dziewczyną. To było jednoznaczne , wiadomo co robili i po co byli w pokoju.  Conie  była całkowicie załamana jak i Matt i Eric, byli tak samo załamani. Dochodziła 7;20 a znajomi postanowili ,że jeśli ich przyjaciółka nie pojawi się do godziny 8 zadzwonią po policję. Podczas ich dialogu otworzyły się drzwi i zniecierpliwieni znajomi zwróciły wzrok na drzwi. To co zobaczyli zszokowało ich. W drzwiach stała uśmiechnięta Lucy z nowo poznanym chłopakiem. Podawali sobie numer a na koniec Lucy dostała buziaka od Andre. Uśmiechnięta weszła do pokoju i rzuciła szpilki na podłogę. Telefon i torebkę położyła na komodę po czym  rzuciła się na łóżko.
-Ohh ale jestem zmęczona, nie mam siły nawet się wykąpać- zaśmiała się i rozejrzała się po pokoju.
-O nie widziałam was tu wszystkich, coś się stało?- podniosła się i popatrzyła na nich z poważną miną.
-Czy coś się stało? Czy coś się kurwa stalo?! Znikasz z Justinem ,znajdujemy was na plaży kiedy się całujecie, Ty wybiegasz , on biegnie za Tobą , wraca wkurwiony idzie sobie w pizdu a Ty znikasz na kilka jebanych godzin. Wiesz co my tutaj przeżywaliśmy?! Gówno kurwa wiesz, zabawiałaś się z jakimś kolesiem- długo Connie nie potrzebowała żeby wszelkie emocje uwolniły się z niej.  Podczas krzyczenia na przyjaciółkę rzuciła telefonem o ścianę.
-To nie tak! On mi pomógł!-Lucy wstała i popatrzyła na wszystkich z wyrzutem.
-Rozbawił mnie i pomógł zmienić nastawienie na niektóre sprawy, ty może tego nie rozumiesz ale on mnie rozumie bo przeżył to samo co ja , no i żebyś wiedziała. Bawiłam się zajebiście. -zdenerwowana na swoją przyjaciółkę Lucy poprawia sukienkę wzięła piżamę i ruszyła w stronę drzwi do toalety .
Znajomi popatrzyli na siebie zdziwieni nagłą zmianą humoru swojej znajomej i wymienili spojrzeniami.
-Nie mam pojęcia co się właśnie stało- wypowiedział się jako pierwszy Eric
-Ja też nie. Dajmy jej odpocząć, jutro pogadamy na spokojnie-Troy zaproponował a reszta grupy zgodziła się razem z nim.

___________________
Spokojnie, to nie koniec znajomości Lucy z Justinem. Może i będzie chciała to zakończyć ale uczucia będą silniejsze:)))

byłabym wdzięczna o udostępnianie znajomym to opowiadanie :)
CZYTASZ-KOMENTUJ

do następnego<3

1 komentarz: