Justin:
Obudziłem się z zajebistym bólem głowy,powoli otworzyłem oczy i byłem zdezerientowany. Leżałem nago a obok mnie było wygniecione miejsce. Otworzyłem szeroko oczy i podniosłem się z łóżka,złapałem się za głowę i nie wiedziałem co mam myśleć. Wszystko skazywało na to,że dziś w nocy współżyłem a ja nic nie pamiętam. Wziąłem telefon do ręki aby sprawdzin godzinę a to co zobaczyłem zrujnowało mój świat.
Na tapecie byłem nagi z Savanna.
To wszystko niemożliwe! Poszedłem szybko do łazienki, wziąłem prysznic i się ubrałem. Musiałem pojechać do Savanny i to wszystko wytłumaczyć. Czuję się skończonym dupkiem za to co mogłem zrobić mojej Lu. Wziąłem kluczki i skierowałem się do hotelu.
Byłem zestresowany, bałem się cholernie ,że zjebałem wszystko. Mam tą pierdoloną nadzieje,że to photoshop i żart. Aby to był pierdolony żart.
Nie wiedziałem w którym apartamencie mieszka Sav jednak dla mnie to nie było trudne , podszedłem do informacji i trafiłem na kobietę,którą dobrze znam.
-Cześć Justin, pomóc w czymś?- popatrzyła na mnie piękna młoda kobieta i się uśmiechnęła
-Cześć Julia, powiedz mi gdzie mieszka Savanna Ewans- puściłem jej oczko aby zdobyć tylko informacje i gdy tylko je dostałem udałem się zdenerwowany do dziewczyny
Mijałem mnóstwo znajomych osób i jak na złość zaczepił mnie Eric a ja wywróciłem perfidnie oczami
-Co jest ziom? Śpieszy mi się- wymusiłem się na kulturę
-Szukasz Lucy? Bo ja też- kiedy wspomniał o mojej dziewczynie poczułem ścisk w brzuchu co oznaczało wyrzuty sumienia
-Nie,nie. Mam pewne spotkanie, pogadamy później pojawię się na zajęciach, siema- nie poczekałem aż mi odpowie tylko ruszyłem do windy.
Wszystko mi się dzisiaj dłużyło co bardziej wywracało mnie z równowagi. Jestem cholernie zestresowany.
Szybko a jednak długo jak dla mnie znalazłem się pod drzwiami Savanny. Zapukałem mocno
-Justin?- uśmiechnęła się do mnie a mi się aż skręciły flaki
-Możesz mi to kurwa wytłumaczyć?!- pokazałem jej tapetę i wykrzyczałem jej prosto w twarz
-Ah.. nie pamiętasz kotuś?- zacisnąłem piąstki i modlilem się aby przestała zgrywać jebaną idiotkę
-Nie mów do mnie kurwa kotuś idiotko, wytłumacz mi co to ma być!- warknąłem
-A nie wygląda? Napiłeś się,zawiozłam cię do domu a kiedy chciałam wyjść zacząłeś się do mnie dobierać,byłeś wulgarny więc nie mogłam ci odmówić, ah a zdjęcie.. tak na przywołanie wspomnień misiu- podeszła do mnie i dotknęła dłonią mojej klatki piersiowej,natomiast ja się wyrwałem i obejrzałem czy nikt nas nie widzi
-Musiałaś mnie do tego zmusić kurwa żebym się z tobą przespał albo jakiś prochów mi dałaś. Jesteś popierdolona , nie zbliżaj się do mnie!- splunąłem i chciałem odejść, zatrzymał mnie jej głos
-Nie ma sprawy,ciekawe co na to wszystko twoja dziewczyna,ah jak coś wiesz gdzie mieszkam- cmoknęła powietrze i zamknęła drzwi. Ja jebie! Co ja narobiłem! Zdradziłem Lucy! Jestem kurwa pokurwiony.
Swoją drogą gdzie podziewa się moja dziewczyna?! Dalej jest u tego kutasa?
Skierowałem się do sali tanecznej bo zaraz miały zaczynać się zajęcia grupy. Unikałem wszystkich wokół, chciałem porozmawiać z Lu i wszystko naprawić. Obawiam się,że nie będę mógł spojrzeć jej w oczy. Jestem prawdziwym dupkiem.
Wszedłem do sali i byli praktycznie wszyscy, podszedłem do mojej siostry wciąż wypatrując Lucy.
-cześć siostra- pocałowałem ją w policzek
-ojej! Justin! A co ty tu robisz? Ostatnio często się tu pojawiasz- popatrzyła na mnie srogim wzrokiem
-Nie ważne, słuchaj jest sprawa. Co dzisiaj robicie na zajęciach?- szybko przechodziłem do sedna sprawy
-Emm,no mam zamiar pokazać im nagranie jak tańczysz ze mną abyśmy mogli powoli ćwiczyć do castingu na reklamę dziewczyny a czemu pytasz?- zmieniała buty i co chwile zerkała na mnie
-Bo jakby ci to wytłumaczyć.. pokłóciłem się z moją dziewczyną i ona nie chce ze mną teraz rozmawiać a tak się składa,że ona uczęszcza na te zajęcia i pomyślałem ,że mam super siostrę i ona mi pomoże- zrobiłem kocie oczy, zawsze działały
-Masz dziewczynę?! Od kiedy?- Julia,bo tak na imię ma moja siostra lekko się zszokowała
-No Lucy...-byłem skrępowany
-O cie chuj..dlaczego jestem nie w temacie?- założyła ręce na biodra i wysunęła stopę do przodu wyglądając bardzo śmiesznie
-Ohh, ty i twoja wścibskość. Pytam czy pomożesz swojemu bratu- uśmiechnąłem się delikatnie
-Niby jak?-rozłożyła ręce
-Włączysz jakiś urywek filmiku i każesz Lu przećwiczyć go ze mną, błagam cię, musisz mi pomóc to ważne- złożyłem ręcę jak do pacierza i próbowałem błagać
-Wykończysz mnie.. no okej ale to ostatni raz kiedy ci pomagam, nie mogę faworyzować dziewczyn bo tobie sie tak podoba Justin- pogroziła mi palcem i szukała wzrokiem mojej ukochanej Lucy. Jednak ani ona ani ja jej nie znaleźliśmy. Julia wzruszyła ramionami i rozpoczęła zajęcia a ja zrezygnowany usiadłem na biurko.
Podczas przestawiania wszystkim planu na dzisiaj wbiegła na zajęcia Lu.
Wyglądała bardzo ślicznie i miała rozczochrane włosy. Skojarzyło mi się to z tym całym Andre i wszystko mi się przypomniała. Gdzie była, dlaczego tam była i z kim spała. Poczułem,że znowu się denerwuję.
-Oh Lu, co to za spóźnienie?- powaznym głosem przemówiła Julia do mojej dziewczyny
-Jezu, przepraszam! Byłam na mieście,były korki, musiałam się przebrać i wykąpać, obiecuję ,że to się więcej nie powtórzy,niech się pani na mnie nie złości- zostawiła swoje rzeczy i wtopiła się w tłum. Dopiero wtedy mnie zauważyła a jej mina wyrażała zmartwienie,szok i smutek. Ja pierdole a co jeśli Savanna jej o wszystkim powiedziała?! Muszę Sav jakoś przekonać aby trzymała gębe na kłódkę.
-Mów mi Julia kochanie, nie jestem stara- zachichotała i widziałem jak rozluźnia się Lu.
-Za to,że się spóźniłaś będziesz ochotniczką na zaprezentowanie części układu na casting do reklamy- uśmiechnęła się lekko do Lu i widziałem,że jej się to nie spodobało
-Ja nie potrafię tego układu proszę.. em tzn Julio-zaciągnęła rękawy bluzy na dłonie i popatrzyła w dół.
-Oczywiście, nikt z was jej nie zna tylko partner i ja. Wybiorę taką scenę,że będziesz musiała się tylko podporządkować partnerowi abyście mogli lepiej zobaczyć układ. Na sam początek obejrzycie całość- moja siostra skierowała się do dvd a Lu odezwała się
-A kim ma być partner?- zapytała cicho.
-Ten przystojny pan na moim krześle- mrugnęła do mnie okiem a ja się uśmiechnąłem i wstałem
-Oh...- popatrzyła na mnie Lu i widziałem niechęć w jej oczach.
Wszyscy zaczęli oglądać układ na telewizorze.
Kiedy filmik się skończył w sali zapadło zamieszanie i zachwyt.
-No już już! Układ nie jest łatwy , trzeba go idealnie do pracować i włożyć w niego mnóstwo serca. On zadecyduje kto będzie ćwiczył do reklamy jako nagroda. Chłopcy także będą się uczyć ukladu aby pomóc dziewczynie a w nagrodę na końcowym apelu zatańczy go ze zwycięscą reklamy- wszystko perfekcyjnie wytłumaczyła i podeszła do Lu.
-A więc, ty masz za zadanie stanąć przy ścianie i spróbowac pokazać sympatię Justinowi ,w tym momencie ,który wy zatańczycie on prowadzi a ty się tylko podpasujesz.- zaczęła gestykulować rękami
-Ale to jest bardziej nagroda niż kara i moim zdaniem są tu dziewczyny ,które bardzo na to zasługują. Np Savanna- Lu spojrzała na Savanne a ta chytro się do mnie uśmiechnęła. Popatrzyłem na Savanne i zmroziłem ją wzrokiem. Później wzrok skierowałem na Lu i widziałem jak bacznie nas obserwuje i marszczy brwi
-Nie Lucy, to ty masz zatańczyć i nie będę już dyskutować na ten temat- puściła jeszcze raz nagranie na którym było pokazane tylko kilka kroków które ja mam zatańczyć z Lu.
-Gotowe? Wiesz co masz robić?- zwróciła się do Lucy.
-Tak- powiedziała cicho i przytaknęła. Niechętnie ale z musem przedostała się na środek sali a wszyscy poszli na sam koniec aby nam udostępnić miejsce.
Podszedłem do niej i poparzyłem w jej oczy,była smutna.
Złapałem ją za rękę i czułem ,że Lucy chce ją zabrać. Cholernie się bałem ,że ją stracę.
Usłyszeliśmy pierwsze dzwięki muzyki. Perfekcyjnie znałem układ wkońcu sam go układałem , jedynym dla mnie stresem była sytuacja z moją dziewczyną.
Fragment był bardzo czuły ,musze się odwdzięczyć mojej siostrze. Jest najlepsza na świecie i zawsze mogę na nia polegać.
Złapałem Lucy za rękę i przyciągnąłem do siebie, ciągle patrzylismy sobie w oczy. Brakowało mi jej oczu. Były bardzo ładne i szczere.
Dotknąłem jej policzka rozpoczynając układ.
Gdyby nie fakt,że Lucy została zmuszona do tego nie pozwoliłaby mi się dotknąć,od wczoraj nie rozmawialiśmy a szczerze mówiąc dużo mieliśmy do obgadania.
Układ zwinnie nam mijał, Lu absolutnie dała mi prowadzić co oznaczało,że jest cudowną tancerką. Nie zapomniała aby doskonale się ruszać w rytm muzyki ,który słyszała pierwszy raz. Moim ulubionym momentem w tym fragmencie było jak Lu odchodziła ode mnie a ja musiałem przydusić ją do ściany. Był to moment abym mógł jej cokolwiek powiedzieć.
Ten fragment kończył naszą chwile
Patrzyłem jej w oczy i ciężko oddychałem, trzymałem ją za ręce i byliśmy na prawdę blisko siebie.
-Kochanie musimy porozmawiać- szepnąłem jej do ust
-Jestem zajęta Justin- wciąż patrzyła na mnie.
-Wiem, błagam cię, porozmawiajmy po zajęciach, będę na ciebie czekał, nie bądz dla mnie oschła, proszę Lu- walczyłem z chęcią pocałowania jej
Niestety Lucy wyrywa się z moich objęć szepcząc mi do ucha
-Będzie lepiej jak nie będziemy rozmawiać,nie trać czasu.
Oparłem się o ścianę i próbowałem ogarnąć emocje. Ja jej nie pozwolę się ode mnie oddalić czy tego chce czy nie. Kocham ją i musi się o tym dowiedzieć zanim będzie za późno.
Nie zwróciłem nawet uwagi na brawa, sztucznie uśmiechnąłem się wziąłem swoją koszulkę ,podziękowałem mojej siostrze i wyszedłem. Zajęcia mają trwać jeszcze z ponad godzinę więc miałem czas na prysznic i poukładanie sobie wszystkiego w głowie.
Lucy:
Wiem dobrze,że Justin zaproponował abym ja zatańczyła z nim ten układ. Jest chory na punkcie sprawowania kontroli i dopiero teraz to widzę. Musiałam wyrwać się z jego objęć bo czułam się strasznie, chciałam wtulić się w mojego mężczyznę i pocałować go jednak wiem,że bardziej bolałoby mnie po tym myśl,że Justina stara miłość wraca a ja nie mogę być z nim szczęśliwa.
Zajęcia były ostre, mocno nas Julia wyćwiczyła i umiałam prawie cały układ. Chciałabym wygrać ten casting ale wiem,że są lepsze ode mnie i nie mam o czym marzyć.
Po podziękowaniu nam na zajęcia poszłam do torby i wyjęłam ręcznik aby się wytrzeć z potu. Podeszła do mnie Connie.
-Ja pierdole o chuj wam chodzi? O co się pokłóciliście?-stała koło mnie i oczekiwała
-O nic, to po prostu nie ma sensu a on tego nie rozumie- wzruszyłam obojętnie ramionami walcząc ze sobą aby nie pokazać swoich prawdziwych uczuć
-Jakie nie ma sensu?! Przecież zakochani jesteście!- wykrzyczała na całą sale a wszyscy popatrzyli zainteresowani na nas.
-Nie drzyj sie tak kurwa- syknęłam do niej
-Będę, co wy odpierdalacie a raczej ty, widać jak on się stara, żebyś ty go wczoraj widziała,prawie rozniósł nasz apartament- zrobiła zszokowaną minę a ja się uśmiechnęłam.
-Nie mam ochoty na rozmowę o tym, przebieram się i lecimy do kawiarni hm? -zmieniłam szybko temat a Connie zrezygnowana pokręciła głową.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z sali. Zobaczyłam od razu Justina i skręciłam w inną drogę jednak on do mnie podbiegł i przycisnął mnie do ściany
-To boli Justin..- jęknęłam a on poluźnił uchwyt
-Dlaczego mnie unikasz? Co ja złego zrobiłem?-patrzył mi w oczy a ja musiałam się kontrolowac abym się nie ugięła
-To nie ma sensu nie rozumiesz? Wraca dziewczyna ,która być może jest ci pisana, zakochani kiedyś byliście, ja niedługo wyjeżdzam i nie chcę wam przeszkadzać- wzruszyłam ramionami i chciałam odejść, Justin wciąż mnie trzymał.
-Idiotko nie chce jej, jestem z tobą bo cię..- nie usłyszałam ponieważ podeszła do nas pieprzona egoistka. Zwróciłam uwagę na sali,że Justin nienawidzącym wzrokiem patrzył na nią a teraz ona podeszła perfidnie i przytuliła. Okej?! Co jest kurwa grane?!
-Kochanie dzisiaj powtórka?- powiedziała niby mu do ucha a jednak tak abym usłyszała.
Jaka kurwa powtórka? O czym ona mówi?!
-Odpierdol się ode mnie Savanna,jak nie widzisz jestem zajęty a ty mi w pizdu przeszkadzasz- nakrzyczał na nią a ja byłam dziwnie zaskoczona zmianą humoru Justina. Coś się stało ale ja nie wiem co.
Savanna uśmiechnęła się do mnie perfidnie i odeszła.
Okej?
Patrzyłam jak odchodzi Savanna i byłam pogrążona w myślach. Pytanie Justina przywróciło mnie na ziemie
-Łączy cie coś z tym dupkiem Andre?- tym razem syknął do mnie.
-Co? Pojebało cie?- byłam dzisiaj kolejny raz zaszokowana
-Mnie pojebało? To ty uciekasz ode mnie i lecisz do jakiegoś chłoptasia, co więcej nocujesz u niego-widziałam złość w oczach Justina
-To mój przyjaciel Justin i nie masz prawa tak się do mnie odzywać!-teraz ja się zdenerwowałam
-Swoją drogą, o co chodzi Savannie i dlaczego pytała o powtórkę?- odepchałam Justina i czekałam na wyjaśnienia
-Teraz rozmawiamy o tobie nie o niej- że co kurwa?
-Chcesz abym ja była z tobą szczera a ty spotykasz się z nią za moimi plecami. Myślisz ,że to jest kurwa fair? Mam dość,jak już mówiłam to nie ma sensu - patrzę na niego ze smutkiem i odchodzę, nie chcę aby to był koniec jednak wiem,że to jest najlepsze rozwiązanie. Muszę się jeszcze dowiedzieć o co chodziło Savannie dlatego udałam się do jej apartamentu.
Usłyszałam krzyk Justina i uderzenie w drzwi, wzdygłam się ale nie odwróciłam. Musiałam być silna.
Jeszcze nie wiem czy jestem aż tak silna aby przyjąć do świadomości to co ma mi do powiedzenia Savanna.
________
Dobry wieczór.
Rozdział nie jest sprawdzony dlatego przepraszam za jakiekolwiek literówki bądź błędy.
Chciałam dodać ten rozdział najszybciej więc spięłam dupę i jest.
Kolejny rozdział będzie w następnym tygodniu.
Miłego czytania
Pina.
czwartek, 6 listopada 2014
środa, 5 listopada 2014
ROZDZIAŁ CZTERNASTY.
Padał deszcz już od piętnastu minut, dziewczyna stała zmarzieta i przemoczona do każdej nitki. Deszcz pokrył jej specyficzną urodę i pomieszał się ze łzami. Długonogiej dziewczynie nie chodziło o wątpliwości czy zazdrość. Była pewna,że chłopak kocha tę dziewczynę albo pokocha od nowa gdy ją zobaczy. Wie dobrze do czego zdolne są kobiety ,kiedy Justin opowiadał jej o Evelinie widziała sentyment do czasów z tą dziewczyną,widziała ,że tęskni. Sama nie wiedziała co ma myśleć o tej sprawie. Przecież niedługo wyjeżdza,skończy się love story,tego obawia się najbardziej. Skończy sie jej szczęście.
Dziewczyna usiadła na krawężnik i schowała głowę w ramiona. Potrzebowała teraz przyjaciela tylko pytanie dlaczego wybrała Andre skoro jej prawdziwa przyjaciółka jest w apartamencie?
Andre szybko zbiegł ze schodów,złapał kluczki i odjechał z piskiem opon. Zaniepokoiła go koleżanka dlatego teraz nikt go nie powstrzyma aby zaopiekować się nią.
Łamał wszystkie przepisy ale na szczęście obeszło się bez korków. W umówione miejsce podjechał i zobaczył rozgoryczoną nastolatkę.
Zatrzymał się i wybiegł z auta do dziewczyny pomimo deszczu .
-Lu co sie dzieje? Dlaczego ty płaczesz? Cholera jak pada! Chodzmy do samochodu!- wykrzyczał do Lucy i wziął ją za rękę aby nastolatka się ruszyła.
Postanowił zabrać ją do siebie, chciał aby mu to wszystko wytłumaczyła.
Tym razem spokojniej jednak wciąż pod wielkim stresem.
-Lu co się dzieje? - podając koleżance herbate usiadł naprzeciwko niej i czekał na jakiekolwiek wytłumaczenie.
-Justin..- Lucy uspokoiła się nieco. Trzymała herbatę i bezsensu patrzyła się na nią
-Przestań, opowiedz mi wszystko ,dobrze wiesz,że chce wiedzieć wszystko- Lekko zniecierpliwiony chłopak wciąż patrzył na dziewczynę
-Wiedziałam,że to się nie uda. Ale ty tak sprałeś mi mózg i Justin! Oh był taki uroczy i czułam się kochana przy nim! Rozluźnił moją czujność a teraz ja będę znowu cierpiała a Justin cudownie się bawił-delikatnie popatrzyła na chłopaka i otarła jedną z wielu łez
-Nie płacz tylko powiedz co zrobił a zabije gnoja- przymróżył Andre oczy i czekał na odpowiedz
-To nie jego wina.. rozmawialiśmy i doszło do tego,że powiedział kiedy był zauroczony i w kim, była to pewna dziewczyna w dzieciństwie, zakochani małolaci itd,później doszło do czego doszło i mówię ci mało brakowało a... no nic- zawstydzona opuściła głowę ale wciąż mówiła
-Przyszedł ktoś do domu , Justin zszedł na dół i miałam do nich zejść i jak szłam usłyszałam,że przyjeżdza ta dziewczyna i widziałam minę Justina. Był zaskoczony ale miło. Poczułam coś dziwnego, przypominały mi się jego oczy jak o tym mówił i ja po prostu nie chce się wtrącać w nich. Ona była pierwsza a ja czy tak czy tak niedługo wyjadę, było miło ,się skończyło- głośno westchnęła i upiła łyk ciepłej malinowej herbaty
-Chodz tu głupia- chłopak wstał zaśmiał się i przytulił swoją koleżankę
-Wiem,że jestem głupia, wiem,że źle zrobiłam uciekając ale to jestem ja, próbuję myśleć odpowiedzialnie i dorośle nie martwię się o uczucia tylko jak powinno być-wtuliła się w chłopaka i ziewnęła
-ojej moja księżniczka jest wyczerpana- zaśmiał się chłopak i poczochrał dziewczynie lekko wilgotne włosy ,nastolatka cicho sie zaśmiała
-oj uwierz wyczerpujący miałam wieczór- poruszyła znacząco brwiami a chłopak zakrył zabawnie twarz dłońmi
-nie chce wiedzieć więcej, jesteś zboczona- zaśmiał się i wstał biorąc za rękę dziewczynę
-chodź pokażę ci gdzie będziesz spała dzisiaj ,ja prześpię się na kanapię- uśmiechnął się życzliwie i poprowadził koleżankę do jego sypialni aby miała lepszy komfort.
Położył jej swoją koszulkę na kanapę aby mogła się przebrać, poszedł na dół po kakao dla dziewczyny bo nie chciał żeby się przeziębiła i w tym czasie dziewczyna przebrała się wskakując do łóżka.
Andre wrócił do dziewczyny , okrył ją kołderką ,podał kakao i pocałował w czoło
-Dobranoc moja głupia- zaśmiał się i wyszedł uśmiechnięty z pokoju.
Lucy:
Telefon do Andre to była najlepsza rzecz jaką mogłam zrobić. NIe spodziewałam się,że będzie się mną tak opiekował, chociaż z drugiej strony boję się,że to nie jest czysta przyjaźń,muszę z nim koniecznie porozmawiać.
Wypiłam kakao i uśmiechnęłam się sama do siebie. Kakao kojarzy mi się z dzieciństwem i zimą. Piękna atmosfera. Odstawiłam kubek na szafkę ,wzięłam telefon do ręki i ułożyłam się wygodnie.
Ustawiłam sobie budzik i zamknęłam oczy.
W idealnym miejscu, idealnej atmosferze przeszkodził mi mój telefon.
Popatrzyłam na wyświetlacz i upewniłam się czy to nie Justin, swoją drogą smutno mi się zrobiło,że nie pobiegł za mną. To szalone jak bardzo dałam się wykorzystać.
Z grymasem odebrałam telefon.
-Tak?- odezwałam się pierwsza
-Lu? Gdzie jesteś?!- wykrzyczała przerażona moja przyjaciółka, usłyszałam echo ,ma mnie na głośniku?
-U Andre ,długa historia. Stało się coś,że tak krzyczysz?- lekko się przestraszyłam.
-Oh dzięki bogu,Justin tu jest i mówił,że nie odbierasz od niego i martwi się o ciebie. Kiedy masz zamiar wrócić?- kiedy usłyszałam ,że Justin jest u nas w apartamencie uśmiechnęłam się, to oznacza,że zależy mu na mnie albo po prostu ma wyrzuty sumienia...
-I masz mnie na głośniku?!- dopiero zrozumiałam o co chodzi
-Tak, poprosił mnie o to, co się stało?- niepewnie zapytała mnie a ja się zdenerwowałam
-Nic, wrócę jutro ,nie dzwoń do mnie jestem zajęta,pa- od razu się rozłączyłam i włączyłam tryb samolotowy aby nikt do mnie nie dzwonił. NIe mogłam pozbierać swoich emocji. Z jednej strony byłam zmieszana bo Justin ,który ma większą szansę być szczęśliwy z Eveliną ale jednak lepiej mi się zrobiło ,że mnie szukał. Oh! To wszystko jest popieprzone.
Rzuciłam telefon koło łóżka, wygodnie się położyłam i próbowałam odciąć się od świata.
Justin:
Długo nie musiałem się zastanawiać co mam ze sobą zrobić. Wybiegłem z domu zostawiając samego kumpla i pokierowałem się do samochodu a samochodem do apartamentu Lucy. Jechałem i rozglądałem się za dziewczyną. NIe chciałem jej stracić, poczułem dziwną więź do niej i jestem pewien ,że to prawdziwe.
Lucy nigdzie nie było, zastanawiałem się jak tak szybko pojechała do apartamentu ale cieszyłem się, chociaż mocno nie zmokła moja kruszynka.
Zaparkowałem przed hotelem i pobiegłem jak najszybciej do Lu jednak spotkało mnie rozczarowanie.
-Jak to? Nie wróciła do domu?- wykryczałem i złapałem się za włosy ciągnąc za nie
-Nie strasz mnie, przecież mówię,że nie. Myślałam,że jest u ciebie- popatrzyła na mnie niepewnie
-Dlaczego jej nie ma u ciebie Justin?- wpuściła mnie do apartamentu
-Pokłóciliśmy się jakby, wybiegła i nim się ogarnąłem nie było jej już przed moim domem, możesz do niej zadzwonić ode mnie nie odbierze.- popatrzyłem zażenowany na swoje buty
-Jeśli jej się coś stało masz wpierdol Bieber- pogroziła mi palcem i poszła po telefon
-Jeśli jej się coś stanie to mi też. Weź na głośnik- usiadłem na kanapę i skupiłem się na telefonie
Serce waliło mi jak szalone. Bałem się, cholernie się bałem. Jak się coś stało mojej Lu to zapierdolę się. Jestem beznadziejny. Nawet nie rozumiem dlaczego wybiegła. Nic nie zrobiłem, Evelina to Evelina, kiedyś było super ,nie widziałem jej dziesięć lat,błagam was ja prawie zapomniałem jak ma na imię a ona poczuła się urażona ,że przyjeżdza, nie mam na to wpływu. NIe rozumiem. Nic nie rozumiem chce ją jedynie znaleźć.
-Lu? Gdzie jesteś?!- wykrzyczała przerażona Connie a mi spadł kamień z serca ,że odebrała. Przypomniałem dziewczynie o głośniku i go włączyła
-U Andre ,długa historia. Stało się coś,że tak krzyczysz?- huh? co kurwa?! gdzie ona jest?! Ona kurwa sobie żartuję?! Ja od zmysłów odchodze a ona kurwa siedzi sobie u jakiegoś chłoptasia?!
-Oh dzięki bogu,Justin tu jest i mówił,że nie odbierasz od niego i martwi się o ciebie. Kiedy masz zamiar wrócić?- moja złość przekracza powoli granicę, wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Widziałem jak Connie obserwuje moją reakcję
-I masz mnie na głośniku?!- nawet już mnie nie obchodziło ,że wie,że jest na głośniku i wszystko słucham. Zabiję tego gościa jeśli ma zamiar dobrać się do mojej dziewczyny
-Tak, poprosił mnie o to, co się stało?- niepewnie zapytała Connie moją dziewczynę a ja czekałem aż pojadę do tego Andre i go rozszarpię
-Nic, wrócę jutro ,nie dzwoń do mnie jestem zajęta,pa- co kurwa?! Jutro?! NIe! Ona wróci dzisiaj,jest moją dziewczyną kurwa nie jego, ja nic nie zrobiłem. Ale jestem wkurwiony!
Connie zszokowana nagłą zmianą humoru Lucy spojrzała na mnie a ja wpatrywałem się w nią
-Gdzie mieszka ten frajer ?!- podniosłem delikatnie głos i zacisnąłem pięści
-Justin spokojnie okej? Nic jej się tam nie stanie- podeszła do mnie i próbowała mnie uspokoić. odszedłem i złapałem się znowu za włosy
-Gdzie mieszka się pytam- wysyczałem groźnie a dziewczyna wzdrygła się
-N iie wiem Justin, widziałam go raz na oczy i to jak dawał Lu buzi- że co?! kiedy kurwa on dawał jej buziaka?!
-Co kurwa? Jakiego buziaka? Kiedy?- byłem teraz zszokowany, ona mnie z nim zdradzała?
-Jak się wtedy pokłóciliście i ona zniknęła, poznała go i pomógł jej się jakoś pozbierać, to tylko przyjaciel uspokój się- dotknęła mojego ramienia a ja nie reagowałem, chciałem wiedzieć gdzie dupek mieszka żeby zabrać Lu do siebie
-Gdzie on mieszka się pytam- znowu wysyczałem
-Kurwa Bieber! Po chuj ci to wiedzieć?! Wizyta u niego dobrze jej zrobi! Daj jej pomyśleć! Idz do domu i nie odpierdalaj bo przez odpierdalanie możesz Lu stracić- pouczyła mnie a ja jeszcze bardziej się zdenerwowałem, popatrzyłem na nią i wyszedłem z apartamentu.
Chuj im wszystkim w dupe, idę się napierdolić.
Gdy zbiegałem po schodach na parter spotkałem Savanne.
Nawet się nie przywitałem tylko trąciłem ją niechcący barem i poszedłem
-Halo! Justin?!- podbiegła do mnie odpieprzona jak choinka
-Co!- odwróciłem się wkurwiony i lekko ja przestraszyłem
-Gdzie jedziesz?
-do klubu- popatrzyłem na nią aby powiedziała wszystko co ma do powiedzenia i dała mi spokój
-o! ja właśnie też idę mogę się z tobą zabrać?- w sumie czemu nie, zostawie ja w klubie, pojde sie najebie i tyle
-wsiadaj, nie mam czasu- podszedłem do samochodu,otworzyłem go i wsiadłem od razu. Poczekałem aż Savanna wsiądzie i odjechałem z piskiem opon. W ostatniej chwili zobaczyłem jak obserwuje mój samochód z okna Connie.
Teraz miałem na to wyjebane.
Sprawy potoczyły się inaczej, siedziałem przy barze z Savanna i okazała się dobrym towarzyszem do alkoholu, odzywała się kiedy chciałem i zamykała się kiedy miałem na to ochotę. Piłem wszystko co się dało. Kilka shotów, kilka piw a na koniec wódka, Savanna popijała drinki.
Byłem już lekko wstawiony.
-Czemu jesteś taki zdenerwowany?- zapytała moja koleżanka od alkoholu i złapała mnie za udo
-Pokłóciłem się z Lucy-wypiłem kolejnego shota i nic mi nie robiło ,że Savanna zaczyna jeżdzić dłonią po moim udzie
-Oh, a dlaczego?- dziewczyna próbowała odwrócić moją uwagę
-Savanna, pomimo ,że jestem najebany nie mam zamiaru się z tobą jebać dzisiaj ani nigdy więcej, mam dziewczynę- wybełkotałem
Wydawało się,że dziewczyna zrozumiała jednak nie wiedziałem jakie plany ma na dzisiaj.
Narracja 3 osobowa.
Chłopak ledwo siedział na krześle wciąż popijając alkohol, trunki zaspokoiły jego gniew i zapewniły świetną zabawę. Dziewczyna ograniczała drinki aby być świadomym wszystkiego i dokończyć swój zacny plan. Justin nie dałby rady prowadzić dlatego Savanna wzięła od niego kluczyki i zaprowadziła do samochodu. Justin bez żadnego ale wszedł do samochodu i zaczął się śmiać
-Jeśli rozpieprzysz mi to cacko ja ciebie rozpieprzę kotuś- cmoknął powietrzę i oparł się o siedzenie. Dziewczyna była zadowolona ze stanu chłopaka, miała go na wyciągnięcie ręki i o to chodziło. Wiedziała gdzie chłopak mieszka dlatego pokierowała się do celu.
Savanna wzięła za rękę Justina i zaprowadziła do toalety aby go lekko orzeźwić,wzieli wspólny prysznic i pokierowali się na łóżko. Szatyn lepiej kontaktował jednak wciąż mu było wszystko jedno, połozył się na łóżko i poczuł ciężar na sobie. Dziewczyna usiadła na niego w samej bieliźnie i zaczęła całować. Chłopak Lucy akurat myślał o swojej dziewczynie dlatego oddał z miłością ten pocałunek a reszta poszła według planu.
Dziewczyna znała słabe punkty chłopaka. Zaczęła całować go po szyi czym go bardziej podniecała. Justin przejął inicjatywę i położył się na dziewczynę całując ją po obojczykach i ściągając z niej blieliznę. Savanna uśmiechnęła się zwycięsko i zaczęła rozbierać chłopaka. NIe minęła chwila a chłopak nakładał prezerwatywę. Jedynym problemem w tym momencie chłopaka była nieświadomość,że dziewczyna z którą się kocha jest inną dziewczyną niż myśli. Justin był tak pijany,że wmówił sobie,że jest z nim Lucy a nie Savanna.
Po skończonym stosunku Savanna połozyła się na klatce piersiowej Justina ,który zapadał powoli w sen.Nie przeszkadzało jej to,że Justin wyjękiwał imię Lucy i wyznał jej miłość. Dopięła swego i jest w tym momencie z siebie dumna, Musiała mieć jakikolwiek dowód więc wzięła telefon i zrobiła im wspólne zdjęcie. Zadowolona ustawiła Justinowi zdjęcie na tapetę i wtuliła się w jego tors. Wie dobrze,że walkę wygrała ona,szkoda ,że w ten sposób i w takich okolicznościach.
_________________
Doby wieczór, rozdział krótki, jakaś tam akcja jest, najpóźniej w piątek dodam kolejny rozdział, obiecuję.
Dziękuję za tyle wyświetleń i zachęcam do komentowania.
PINA
LOVE
A TUTAJ ZDJĘCIE EVELINY:
Dziewczyna usiadła na krawężnik i schowała głowę w ramiona. Potrzebowała teraz przyjaciela tylko pytanie dlaczego wybrała Andre skoro jej prawdziwa przyjaciółka jest w apartamencie?
Andre szybko zbiegł ze schodów,złapał kluczki i odjechał z piskiem opon. Zaniepokoiła go koleżanka dlatego teraz nikt go nie powstrzyma aby zaopiekować się nią.
Łamał wszystkie przepisy ale na szczęście obeszło się bez korków. W umówione miejsce podjechał i zobaczył rozgoryczoną nastolatkę.
Zatrzymał się i wybiegł z auta do dziewczyny pomimo deszczu .
-Lu co sie dzieje? Dlaczego ty płaczesz? Cholera jak pada! Chodzmy do samochodu!- wykrzyczał do Lucy i wziął ją za rękę aby nastolatka się ruszyła.
Postanowił zabrać ją do siebie, chciał aby mu to wszystko wytłumaczyła.
Tym razem spokojniej jednak wciąż pod wielkim stresem.
-Lu co się dzieje? - podając koleżance herbate usiadł naprzeciwko niej i czekał na jakiekolwiek wytłumaczenie.
-Justin..- Lucy uspokoiła się nieco. Trzymała herbatę i bezsensu patrzyła się na nią
-Przestań, opowiedz mi wszystko ,dobrze wiesz,że chce wiedzieć wszystko- Lekko zniecierpliwiony chłopak wciąż patrzył na dziewczynę
-Wiedziałam,że to się nie uda. Ale ty tak sprałeś mi mózg i Justin! Oh był taki uroczy i czułam się kochana przy nim! Rozluźnił moją czujność a teraz ja będę znowu cierpiała a Justin cudownie się bawił-delikatnie popatrzyła na chłopaka i otarła jedną z wielu łez
-Nie płacz tylko powiedz co zrobił a zabije gnoja- przymróżył Andre oczy i czekał na odpowiedz
-To nie jego wina.. rozmawialiśmy i doszło do tego,że powiedział kiedy był zauroczony i w kim, była to pewna dziewczyna w dzieciństwie, zakochani małolaci itd,później doszło do czego doszło i mówię ci mało brakowało a... no nic- zawstydzona opuściła głowę ale wciąż mówiła
-Przyszedł ktoś do domu , Justin zszedł na dół i miałam do nich zejść i jak szłam usłyszałam,że przyjeżdza ta dziewczyna i widziałam minę Justina. Był zaskoczony ale miło. Poczułam coś dziwnego, przypominały mi się jego oczy jak o tym mówił i ja po prostu nie chce się wtrącać w nich. Ona była pierwsza a ja czy tak czy tak niedługo wyjadę, było miło ,się skończyło- głośno westchnęła i upiła łyk ciepłej malinowej herbaty
-Chodz tu głupia- chłopak wstał zaśmiał się i przytulił swoją koleżankę
-Wiem,że jestem głupia, wiem,że źle zrobiłam uciekając ale to jestem ja, próbuję myśleć odpowiedzialnie i dorośle nie martwię się o uczucia tylko jak powinno być-wtuliła się w chłopaka i ziewnęła
-ojej moja księżniczka jest wyczerpana- zaśmiał się chłopak i poczochrał dziewczynie lekko wilgotne włosy ,nastolatka cicho sie zaśmiała
-oj uwierz wyczerpujący miałam wieczór- poruszyła znacząco brwiami a chłopak zakrył zabawnie twarz dłońmi
-nie chce wiedzieć więcej, jesteś zboczona- zaśmiał się i wstał biorąc za rękę dziewczynę
-chodź pokażę ci gdzie będziesz spała dzisiaj ,ja prześpię się na kanapię- uśmiechnął się życzliwie i poprowadził koleżankę do jego sypialni aby miała lepszy komfort.
Położył jej swoją koszulkę na kanapę aby mogła się przebrać, poszedł na dół po kakao dla dziewczyny bo nie chciał żeby się przeziębiła i w tym czasie dziewczyna przebrała się wskakując do łóżka.
Andre wrócił do dziewczyny , okrył ją kołderką ,podał kakao i pocałował w czoło
-Dobranoc moja głupia- zaśmiał się i wyszedł uśmiechnięty z pokoju.
Lucy:
Telefon do Andre to była najlepsza rzecz jaką mogłam zrobić. NIe spodziewałam się,że będzie się mną tak opiekował, chociaż z drugiej strony boję się,że to nie jest czysta przyjaźń,muszę z nim koniecznie porozmawiać.
Wypiłam kakao i uśmiechnęłam się sama do siebie. Kakao kojarzy mi się z dzieciństwem i zimą. Piękna atmosfera. Odstawiłam kubek na szafkę ,wzięłam telefon do ręki i ułożyłam się wygodnie.
Ustawiłam sobie budzik i zamknęłam oczy.
W idealnym miejscu, idealnej atmosferze przeszkodził mi mój telefon.
Popatrzyłam na wyświetlacz i upewniłam się czy to nie Justin, swoją drogą smutno mi się zrobiło,że nie pobiegł za mną. To szalone jak bardzo dałam się wykorzystać.
Z grymasem odebrałam telefon.
-Tak?- odezwałam się pierwsza
-Lu? Gdzie jesteś?!- wykrzyczała przerażona moja przyjaciółka, usłyszałam echo ,ma mnie na głośniku?
-U Andre ,długa historia. Stało się coś,że tak krzyczysz?- lekko się przestraszyłam.
-Oh dzięki bogu,Justin tu jest i mówił,że nie odbierasz od niego i martwi się o ciebie. Kiedy masz zamiar wrócić?- kiedy usłyszałam ,że Justin jest u nas w apartamencie uśmiechnęłam się, to oznacza,że zależy mu na mnie albo po prostu ma wyrzuty sumienia...
-I masz mnie na głośniku?!- dopiero zrozumiałam o co chodzi
-Tak, poprosił mnie o to, co się stało?- niepewnie zapytała mnie a ja się zdenerwowałam
-Nic, wrócę jutro ,nie dzwoń do mnie jestem zajęta,pa- od razu się rozłączyłam i włączyłam tryb samolotowy aby nikt do mnie nie dzwonił. NIe mogłam pozbierać swoich emocji. Z jednej strony byłam zmieszana bo Justin ,który ma większą szansę być szczęśliwy z Eveliną ale jednak lepiej mi się zrobiło ,że mnie szukał. Oh! To wszystko jest popieprzone.
Rzuciłam telefon koło łóżka, wygodnie się położyłam i próbowałam odciąć się od świata.
Justin:
Długo nie musiałem się zastanawiać co mam ze sobą zrobić. Wybiegłem z domu zostawiając samego kumpla i pokierowałem się do samochodu a samochodem do apartamentu Lucy. Jechałem i rozglądałem się za dziewczyną. NIe chciałem jej stracić, poczułem dziwną więź do niej i jestem pewien ,że to prawdziwe.
Lucy nigdzie nie było, zastanawiałem się jak tak szybko pojechała do apartamentu ale cieszyłem się, chociaż mocno nie zmokła moja kruszynka.
Zaparkowałem przed hotelem i pobiegłem jak najszybciej do Lu jednak spotkało mnie rozczarowanie.
-Jak to? Nie wróciła do domu?- wykryczałem i złapałem się za włosy ciągnąc za nie
-Nie strasz mnie, przecież mówię,że nie. Myślałam,że jest u ciebie- popatrzyła na mnie niepewnie
-Dlaczego jej nie ma u ciebie Justin?- wpuściła mnie do apartamentu
-Pokłóciliśmy się jakby, wybiegła i nim się ogarnąłem nie było jej już przed moim domem, możesz do niej zadzwonić ode mnie nie odbierze.- popatrzyłem zażenowany na swoje buty
-Jeśli jej się coś stało masz wpierdol Bieber- pogroziła mi palcem i poszła po telefon
-Jeśli jej się coś stanie to mi też. Weź na głośnik- usiadłem na kanapę i skupiłem się na telefonie
Serce waliło mi jak szalone. Bałem się, cholernie się bałem. Jak się coś stało mojej Lu to zapierdolę się. Jestem beznadziejny. Nawet nie rozumiem dlaczego wybiegła. Nic nie zrobiłem, Evelina to Evelina, kiedyś było super ,nie widziałem jej dziesięć lat,błagam was ja prawie zapomniałem jak ma na imię a ona poczuła się urażona ,że przyjeżdza, nie mam na to wpływu. NIe rozumiem. Nic nie rozumiem chce ją jedynie znaleźć.
-Lu? Gdzie jesteś?!- wykrzyczała przerażona Connie a mi spadł kamień z serca ,że odebrała. Przypomniałem dziewczynie o głośniku i go włączyła
-U Andre ,długa historia. Stało się coś,że tak krzyczysz?- huh? co kurwa?! gdzie ona jest?! Ona kurwa sobie żartuję?! Ja od zmysłów odchodze a ona kurwa siedzi sobie u jakiegoś chłoptasia?!
-Oh dzięki bogu,Justin tu jest i mówił,że nie odbierasz od niego i martwi się o ciebie. Kiedy masz zamiar wrócić?- moja złość przekracza powoli granicę, wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Widziałem jak Connie obserwuje moją reakcję
-I masz mnie na głośniku?!- nawet już mnie nie obchodziło ,że wie,że jest na głośniku i wszystko słucham. Zabiję tego gościa jeśli ma zamiar dobrać się do mojej dziewczyny
-Tak, poprosił mnie o to, co się stało?- niepewnie zapytała Connie moją dziewczynę a ja czekałem aż pojadę do tego Andre i go rozszarpię
-Nic, wrócę jutro ,nie dzwoń do mnie jestem zajęta,pa- co kurwa?! Jutro?! NIe! Ona wróci dzisiaj,jest moją dziewczyną kurwa nie jego, ja nic nie zrobiłem. Ale jestem wkurwiony!
Connie zszokowana nagłą zmianą humoru Lucy spojrzała na mnie a ja wpatrywałem się w nią
-Gdzie mieszka ten frajer ?!- podniosłem delikatnie głos i zacisnąłem pięści
-Justin spokojnie okej? Nic jej się tam nie stanie- podeszła do mnie i próbowała mnie uspokoić. odszedłem i złapałem się znowu za włosy
-Gdzie mieszka się pytam- wysyczałem groźnie a dziewczyna wzdrygła się
-N iie wiem Justin, widziałam go raz na oczy i to jak dawał Lu buzi- że co?! kiedy kurwa on dawał jej buziaka?!
-Co kurwa? Jakiego buziaka? Kiedy?- byłem teraz zszokowany, ona mnie z nim zdradzała?
-Jak się wtedy pokłóciliście i ona zniknęła, poznała go i pomógł jej się jakoś pozbierać, to tylko przyjaciel uspokój się- dotknęła mojego ramienia a ja nie reagowałem, chciałem wiedzieć gdzie dupek mieszka żeby zabrać Lu do siebie
-Gdzie on mieszka się pytam- znowu wysyczałem
-Kurwa Bieber! Po chuj ci to wiedzieć?! Wizyta u niego dobrze jej zrobi! Daj jej pomyśleć! Idz do domu i nie odpierdalaj bo przez odpierdalanie możesz Lu stracić- pouczyła mnie a ja jeszcze bardziej się zdenerwowałem, popatrzyłem na nią i wyszedłem z apartamentu.
Chuj im wszystkim w dupe, idę się napierdolić.
Gdy zbiegałem po schodach na parter spotkałem Savanne.
Nawet się nie przywitałem tylko trąciłem ją niechcący barem i poszedłem
-Halo! Justin?!- podbiegła do mnie odpieprzona jak choinka
-Co!- odwróciłem się wkurwiony i lekko ja przestraszyłem
-Gdzie jedziesz?
-do klubu- popatrzyłem na nią aby powiedziała wszystko co ma do powiedzenia i dała mi spokój
-o! ja właśnie też idę mogę się z tobą zabrać?- w sumie czemu nie, zostawie ja w klubie, pojde sie najebie i tyle
-wsiadaj, nie mam czasu- podszedłem do samochodu,otworzyłem go i wsiadłem od razu. Poczekałem aż Savanna wsiądzie i odjechałem z piskiem opon. W ostatniej chwili zobaczyłem jak obserwuje mój samochód z okna Connie.
Teraz miałem na to wyjebane.
Sprawy potoczyły się inaczej, siedziałem przy barze z Savanna i okazała się dobrym towarzyszem do alkoholu, odzywała się kiedy chciałem i zamykała się kiedy miałem na to ochotę. Piłem wszystko co się dało. Kilka shotów, kilka piw a na koniec wódka, Savanna popijała drinki.
Byłem już lekko wstawiony.
-Czemu jesteś taki zdenerwowany?- zapytała moja koleżanka od alkoholu i złapała mnie za udo
-Pokłóciłem się z Lucy-wypiłem kolejnego shota i nic mi nie robiło ,że Savanna zaczyna jeżdzić dłonią po moim udzie
-Oh, a dlaczego?- dziewczyna próbowała odwrócić moją uwagę
-Savanna, pomimo ,że jestem najebany nie mam zamiaru się z tobą jebać dzisiaj ani nigdy więcej, mam dziewczynę- wybełkotałem
Wydawało się,że dziewczyna zrozumiała jednak nie wiedziałem jakie plany ma na dzisiaj.
Narracja 3 osobowa.
Chłopak ledwo siedział na krześle wciąż popijając alkohol, trunki zaspokoiły jego gniew i zapewniły świetną zabawę. Dziewczyna ograniczała drinki aby być świadomym wszystkiego i dokończyć swój zacny plan. Justin nie dałby rady prowadzić dlatego Savanna wzięła od niego kluczyki i zaprowadziła do samochodu. Justin bez żadnego ale wszedł do samochodu i zaczął się śmiać
-Jeśli rozpieprzysz mi to cacko ja ciebie rozpieprzę kotuś- cmoknął powietrzę i oparł się o siedzenie. Dziewczyna była zadowolona ze stanu chłopaka, miała go na wyciągnięcie ręki i o to chodziło. Wiedziała gdzie chłopak mieszka dlatego pokierowała się do celu.
Savanna wzięła za rękę Justina i zaprowadziła do toalety aby go lekko orzeźwić,wzieli wspólny prysznic i pokierowali się na łóżko. Szatyn lepiej kontaktował jednak wciąż mu było wszystko jedno, połozył się na łóżko i poczuł ciężar na sobie. Dziewczyna usiadła na niego w samej bieliźnie i zaczęła całować. Chłopak Lucy akurat myślał o swojej dziewczynie dlatego oddał z miłością ten pocałunek a reszta poszła według planu.
Dziewczyna znała słabe punkty chłopaka. Zaczęła całować go po szyi czym go bardziej podniecała. Justin przejął inicjatywę i położył się na dziewczynę całując ją po obojczykach i ściągając z niej blieliznę. Savanna uśmiechnęła się zwycięsko i zaczęła rozbierać chłopaka. NIe minęła chwila a chłopak nakładał prezerwatywę. Jedynym problemem w tym momencie chłopaka była nieświadomość,że dziewczyna z którą się kocha jest inną dziewczyną niż myśli. Justin był tak pijany,że wmówił sobie,że jest z nim Lucy a nie Savanna.
Po skończonym stosunku Savanna połozyła się na klatce piersiowej Justina ,który zapadał powoli w sen.Nie przeszkadzało jej to,że Justin wyjękiwał imię Lucy i wyznał jej miłość. Dopięła swego i jest w tym momencie z siebie dumna, Musiała mieć jakikolwiek dowód więc wzięła telefon i zrobiła im wspólne zdjęcie. Zadowolona ustawiła Justinowi zdjęcie na tapetę i wtuliła się w jego tors. Wie dobrze,że walkę wygrała ona,szkoda ,że w ten sposób i w takich okolicznościach.
_________________
Doby wieczór, rozdział krótki, jakaś tam akcja jest, najpóźniej w piątek dodam kolejny rozdział, obiecuję.
Dziękuję za tyle wyświetleń i zachęcam do komentowania.
PINA
LOVE
A TUTAJ ZDJĘCIE EVELINY:
Subskrybuj:
Posty (Atom)