środa, 5 listopada 2014

ROZDZIAŁ CZTERNASTY.

Padał deszcz już od piętnastu minut, dziewczyna stała zmarzieta i przemoczona do każdej nitki. Deszcz pokrył jej specyficzną urodę i pomieszał się ze łzami. Długonogiej dziewczynie nie chodziło o wątpliwości czy zazdrość. Była pewna,że chłopak kocha tę dziewczynę albo pokocha od nowa gdy ją zobaczy. Wie dobrze do czego zdolne są kobiety ,kiedy Justin opowiadał jej o Evelinie widziała sentyment do czasów z tą dziewczyną,widziała ,że tęskni. Sama nie wiedziała co ma myśleć o tej sprawie. Przecież niedługo wyjeżdza,skończy się love story,tego obawia się najbardziej. Skończy sie jej szczęście.
Dziewczyna usiadła na krawężnik i schowała głowę w ramiona. Potrzebowała teraz przyjaciela tylko pytanie dlaczego wybrała Andre skoro jej prawdziwa przyjaciółka jest w apartamencie?
Andre szybko zbiegł ze schodów,złapał kluczki i odjechał z piskiem opon. Zaniepokoiła go koleżanka dlatego teraz nikt go nie powstrzyma aby zaopiekować się nią.
Łamał wszystkie przepisy ale na szczęście obeszło się bez korków. W umówione miejsce podjechał i zobaczył rozgoryczoną nastolatkę.
Zatrzymał się i wybiegł z auta do dziewczyny pomimo deszczu .
-Lu co sie dzieje? Dlaczego ty płaczesz? Cholera jak pada! Chodzmy do samochodu!- wykrzyczał do Lucy i wziął ją za rękę aby nastolatka się ruszyła.
Postanowił zabrać ją do siebie, chciał aby mu to wszystko wytłumaczyła.
Tym razem spokojniej jednak wciąż pod wielkim stresem.

-Lu co się dzieje? - podając koleżance herbate usiadł naprzeciwko niej i czekał na jakiekolwiek wytłumaczenie.
-Justin..- Lucy uspokoiła się nieco. Trzymała herbatę i bezsensu patrzyła się na nią
-Przestań, opowiedz mi wszystko ,dobrze wiesz,że chce wiedzieć wszystko- Lekko zniecierpliwiony chłopak wciąż patrzył na dziewczynę
-Wiedziałam,że to się nie uda. Ale ty tak sprałeś mi mózg i Justin! Oh był taki uroczy i czułam się kochana przy nim! Rozluźnił moją czujność a teraz ja będę znowu cierpiała a Justin cudownie się bawił-delikatnie popatrzyła na chłopaka i otarła jedną z wielu łez
-Nie płacz tylko powiedz co zrobił a zabije gnoja- przymróżył Andre oczy i czekał na odpowiedz
-To nie jego wina.. rozmawialiśmy i doszło do tego,że powiedział kiedy był zauroczony i w kim, była to pewna dziewczyna w dzieciństwie, zakochani małolaci itd,później doszło do czego doszło i mówię ci mało brakowało a... no nic- zawstydzona opuściła głowę ale wciąż mówiła
-Przyszedł ktoś do domu , Justin zszedł na dół i miałam do nich zejść i jak szłam usłyszałam,że przyjeżdza ta dziewczyna i widziałam minę Justina. Był zaskoczony ale miło. Poczułam coś dziwnego, przypominały mi się jego oczy jak o tym mówił i ja po prostu nie chce się wtrącać w nich. Ona była pierwsza a ja czy tak czy tak niedługo wyjadę, było miło ,się skończyło- głośno westchnęła i upiła łyk ciepłej malinowej herbaty
-Chodz tu głupia- chłopak wstał zaśmiał się i przytulił swoją koleżankę
-Wiem,że jestem głupia, wiem,że źle zrobiłam uciekając ale to jestem ja, próbuję myśleć odpowiedzialnie i dorośle nie martwię się o uczucia tylko jak powinno być-wtuliła się w chłopaka i ziewnęła
-ojej moja księżniczka jest wyczerpana- zaśmiał się chłopak i poczochrał dziewczynie lekko wilgotne włosy ,nastolatka cicho sie zaśmiała
-oj uwierz wyczerpujący miałam wieczór- poruszyła znacząco brwiami a chłopak zakrył zabawnie twarz dłońmi
-nie chce wiedzieć więcej, jesteś zboczona- zaśmiał się i wstał biorąc za rękę dziewczynę
-chodź pokażę ci gdzie będziesz spała dzisiaj ,ja prześpię się na kanapię- uśmiechnął się życzliwie i poprowadził koleżankę do jego sypialni aby miała lepszy komfort.
Położył jej swoją koszulkę na kanapę aby mogła się przebrać, poszedł na dół po kakao dla dziewczyny bo nie chciał żeby się przeziębiła i w tym czasie dziewczyna przebrała się wskakując do łóżka.
Andre wrócił do dziewczyny , okrył ją kołderką ,podał kakao i pocałował w czoło
-Dobranoc moja głupia- zaśmiał się i wyszedł uśmiechnięty z pokoju.

Lucy:
Telefon do Andre to była najlepsza rzecz jaką mogłam zrobić. NIe spodziewałam się,że będzie się mną tak opiekował, chociaż z drugiej strony boję się,że to nie jest czysta przyjaźń,muszę z nim koniecznie porozmawiać.
Wypiłam kakao i uśmiechnęłam się sama do siebie. Kakao kojarzy mi się z dzieciństwem i zimą. Piękna atmosfera. Odstawiłam kubek na szafkę ,wzięłam telefon do ręki i ułożyłam się wygodnie.
Ustawiłam sobie budzik i zamknęłam oczy.
W idealnym miejscu, idealnej atmosferze przeszkodził mi mój telefon.
Popatrzyłam na wyświetlacz i upewniłam się czy to nie Justin, swoją drogą smutno mi się zrobiło,że nie pobiegł za mną. To szalone jak bardzo dałam się wykorzystać.
Z grymasem odebrałam telefon.
-Tak?- odezwałam się pierwsza
-Lu? Gdzie jesteś?!- wykrzyczała przerażona moja przyjaciółka, usłyszałam echo ,ma mnie na głośniku?
-U Andre ,długa historia. Stało się coś,że tak krzyczysz?- lekko się przestraszyłam.
-Oh dzięki bogu,Justin tu jest i mówił,że nie odbierasz od niego i martwi się o ciebie. Kiedy masz zamiar wrócić?- kiedy usłyszałam ,że Justin jest u nas w apartamencie uśmiechnęłam się, to oznacza,że zależy mu na mnie albo po prostu ma wyrzuty sumienia...
-I masz mnie na głośniku?!- dopiero zrozumiałam o co chodzi
-Tak, poprosił mnie o to, co się stało?- niepewnie zapytała mnie a ja się zdenerwowałam
-Nic, wrócę jutro ,nie dzwoń do mnie jestem zajęta,pa- od razu się rozłączyłam i włączyłam tryb samolotowy aby nikt do mnie nie dzwonił. NIe mogłam pozbierać swoich emocji. Z jednej strony byłam zmieszana bo Justin ,który ma większą szansę być szczęśliwy z Eveliną ale jednak lepiej mi się zrobiło ,że mnie szukał. Oh! To wszystko jest popieprzone.
Rzuciłam telefon koło łóżka, wygodnie się położyłam i próbowałam odciąć się od świata.

Justin:
Długo nie musiałem się zastanawiać co mam ze sobą zrobić. Wybiegłem z domu zostawiając samego kumpla i pokierowałem się do samochodu a samochodem do apartamentu Lucy.  Jechałem i rozglądałem się za dziewczyną. NIe chciałem jej stracić, poczułem dziwną więź do niej i jestem pewien ,że to prawdziwe.
Lucy nigdzie nie było, zastanawiałem się jak tak szybko pojechała do apartamentu ale cieszyłem się, chociaż mocno nie zmokła moja kruszynka.
Zaparkowałem przed hotelem i pobiegłem jak najszybciej do Lu jednak spotkało mnie rozczarowanie.
-Jak to? Nie wróciła do domu?- wykryczałem  i złapałem się za włosy ciągnąc za nie
-Nie strasz  mnie, przecież mówię,że nie. Myślałam,że jest u ciebie- popatrzyła na mnie niepewnie
-Dlaczego jej nie ma u ciebie Justin?- wpuściła mnie do apartamentu
-Pokłóciliśmy się jakby, wybiegła i nim się ogarnąłem nie było jej już przed moim domem, możesz do niej zadzwonić ode mnie nie odbierze.- popatrzyłem zażenowany na swoje buty
-Jeśli jej się coś stało masz wpierdol Bieber- pogroziła mi palcem i poszła po telefon
-Jeśli jej się coś stanie to mi też. Weź na głośnik- usiadłem na kanapę i skupiłem się na telefonie
Serce waliło mi jak szalone. Bałem się, cholernie się bałem. Jak się coś stało mojej Lu to zapierdolę się. Jestem beznadziejny. Nawet nie rozumiem dlaczego wybiegła. Nic nie zrobiłem, Evelina to Evelina, kiedyś było super ,nie widziałem jej dziesięć lat,błagam was ja prawie zapomniałem jak ma na imię a ona poczuła się urażona ,że przyjeżdza, nie mam na to wpływu. NIe rozumiem. Nic nie rozumiem chce ją jedynie znaleźć.
-Lu? Gdzie jesteś?!- wykrzyczała przerażona  Connie a mi spadł kamień z serca ,że odebrała. Przypomniałem dziewczynie o głośniku i go włączyła
-U Andre ,długa historia. Stało się coś,że tak krzyczysz?- huh? co kurwa?! gdzie ona jest?! Ona kurwa sobie żartuję?! Ja od zmysłów odchodze a ona kurwa siedzi sobie u jakiegoś chłoptasia?!
-Oh dzięki bogu,Justin tu jest i mówił,że nie odbierasz od niego i martwi się o ciebie. Kiedy masz zamiar wrócić?- moja złość przekracza powoli granicę, wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Widziałem jak Connie obserwuje moją reakcję
-I masz mnie na głośniku?!- nawet już mnie nie obchodziło ,że wie,że jest na głośniku i wszystko słucham. Zabiję tego gościa jeśli ma zamiar dobrać się do mojej dziewczyny
-Tak, poprosił mnie o to, co się stało?- niepewnie zapytała Connie moją dziewczynę a ja czekałem aż pojadę do tego Andre i go rozszarpię
-Nic, wrócę jutro ,nie dzwoń do mnie jestem zajęta,pa- co  kurwa?! Jutro?! NIe! Ona wróci dzisiaj,jest moją dziewczyną kurwa nie jego, ja nic nie zrobiłem. Ale jestem wkurwiony!
Connie zszokowana nagłą zmianą humoru Lucy spojrzała na mnie a ja wpatrywałem się w nią
-Gdzie mieszka ten frajer ?!- podniosłem delikatnie głos i zacisnąłem pięści
-Justin spokojnie okej? Nic jej się tam nie stanie- podeszła do mnie i próbowała mnie uspokoić. odszedłem i złapałem się znowu za włosy
-Gdzie mieszka się pytam- wysyczałem groźnie a dziewczyna wzdrygła się
-N iie wiem Justin, widziałam go raz na oczy i to jak dawał Lu buzi- że co?! kiedy kurwa on dawał jej buziaka?!
-Co kurwa? Jakiego buziaka? Kiedy?- byłem teraz zszokowany, ona mnie z nim zdradzała?
-Jak się wtedy pokłóciliście i ona zniknęła, poznała go i pomógł jej się jakoś pozbierać, to tylko przyjaciel uspokój się- dotknęła mojego ramienia a ja nie reagowałem, chciałem wiedzieć gdzie dupek mieszka żeby zabrać Lu do siebie
-Gdzie on mieszka się pytam- znowu wysyczałem
-Kurwa Bieber! Po chuj ci to wiedzieć?! Wizyta u niego dobrze jej zrobi! Daj jej pomyśleć! Idz do domu i nie odpierdalaj bo przez odpierdalanie możesz Lu stracić- pouczyła mnie a ja jeszcze bardziej się zdenerwowałem, popatrzyłem na nią i wyszedłem z apartamentu.
Chuj im wszystkim w dupe, idę się napierdolić.
Gdy zbiegałem po schodach na parter spotkałem Savanne.
Nawet się nie przywitałem tylko trąciłem ją niechcący barem i poszedłem
-Halo! Justin?!- podbiegła do mnie odpieprzona jak choinka
-Co!- odwróciłem się wkurwiony i lekko ja przestraszyłem
-Gdzie jedziesz?
-do klubu- popatrzyłem na nią aby powiedziała wszystko co ma do powiedzenia i dała mi spokój
-o! ja właśnie też idę mogę się z tobą zabrać?- w sumie czemu nie, zostawie ja w klubie, pojde sie najebie i tyle
-wsiadaj, nie mam czasu- podszedłem do samochodu,otworzyłem go i wsiadłem od razu. Poczekałem aż Savanna wsiądzie i odjechałem z piskiem opon. W ostatniej chwili zobaczyłem jak obserwuje mój samochód z okna Connie.
Teraz miałem na to wyjebane.

Sprawy potoczyły się inaczej, siedziałem przy barze z Savanna i okazała się dobrym towarzyszem do alkoholu, odzywała się kiedy chciałem i zamykała się kiedy miałem na to ochotę. Piłem wszystko co się dało. Kilka shotów, kilka piw a na koniec wódka, Savanna popijała drinki.
Byłem już lekko wstawiony.
-Czemu jesteś taki zdenerwowany?- zapytała moja koleżanka od alkoholu i złapała mnie za udo
-Pokłóciłem się z Lucy-wypiłem kolejnego shota i nic mi nie robiło ,że Savanna zaczyna jeżdzić dłonią po moim udzie
-Oh, a dlaczego?- dziewczyna próbowała odwrócić moją uwagę
-Savanna, pomimo ,że jestem najebany nie mam zamiaru się z tobą jebać dzisiaj ani nigdy więcej, mam dziewczynę- wybełkotałem
Wydawało się,że dziewczyna zrozumiała jednak nie wiedziałem jakie plany ma na dzisiaj.

Narracja 3 osobowa.
Chłopak ledwo siedział na krześle wciąż popijając alkohol, trunki zaspokoiły jego gniew i zapewniły świetną zabawę. Dziewczyna ograniczała drinki aby być świadomym wszystkiego i dokończyć swój zacny plan. Justin nie dałby rady prowadzić dlatego Savanna wzięła od niego kluczyki i zaprowadziła do samochodu. Justin bez żadnego ale wszedł do samochodu i zaczął się śmiać
-Jeśli rozpieprzysz mi to cacko ja ciebie rozpieprzę kotuś- cmoknął powietrzę i oparł się o siedzenie. Dziewczyna była zadowolona ze stanu chłopaka, miała go na wyciągnięcie ręki i o to chodziło. Wiedziała gdzie chłopak mieszka dlatego pokierowała się do celu.

Savanna wzięła za rękę Justina i zaprowadziła do toalety aby go lekko orzeźwić,wzieli wspólny prysznic i pokierowali się na łóżko. Szatyn lepiej kontaktował jednak wciąż mu było wszystko jedno, połozył się na łóżko i poczuł ciężar na sobie. Dziewczyna usiadła na niego w samej bieliźnie i zaczęła całować. Chłopak Lucy akurat myślał o swojej dziewczynie dlatego oddał z miłością ten pocałunek a reszta poszła według planu.
Dziewczyna znała słabe punkty chłopaka. Zaczęła całować go po szyi czym go bardziej podniecała. Justin przejął inicjatywę i położył się na dziewczynę całując ją po obojczykach i ściągając z niej blieliznę. Savanna uśmiechnęła się zwycięsko i zaczęła rozbierać chłopaka. NIe minęła chwila a chłopak nakładał prezerwatywę. Jedynym problemem w tym momencie chłopaka była nieświadomość,że dziewczyna z którą się kocha jest inną dziewczyną niż myśli. Justin był tak pijany,że wmówił sobie,że jest z nim Lucy a nie Savanna.
Po skończonym stosunku Savanna połozyła się na klatce piersiowej Justina ,który zapadał powoli w sen.Nie przeszkadzało jej to,że Justin wyjękiwał imię Lucy i wyznał jej miłość. Dopięła swego i jest w tym momencie z siebie dumna, Musiała mieć jakikolwiek dowód więc wzięła telefon i zrobiła im wspólne zdjęcie. Zadowolona ustawiła Justinowi zdjęcie na tapetę i wtuliła się w jego tors. Wie dobrze,że walkę wygrała ona,szkoda ,że w ten sposób i w takich okolicznościach.
_________________
Doby wieczór, rozdział krótki, jakaś tam akcja jest, najpóźniej w piątek dodam kolejny rozdział, obiecuję.
Dziękuję za tyle wyświetleń i zachęcam do komentowania.
PINA
LOVE

A TUTAJ ZDJĘCIE EVELINY:


3 komentarze: