Tym razem już ubrana i ogarnięta schodziłam z Justinem na dół hotelu. Ja umówiłam się z Casandrą w kawiarni na małe pogaduchy a Justin ma spotkanie z ojcem.
-To co? Pa? To Pa- uśmiechnęłam się i chciałam ruszyć w stronę umówionego miejsca jednak Justin mnie zatrzymał
-Jakie pa? Musisz się ze mną NORMALNIE pożegnać- założył rękę na rękę i zrobił pewną siebie mine
-Przecież powiedziałam pa!- powiedziałam głośniej żeby zrozumiał,że jednak się pożegnałam.
-Gówno mnie obchodzi to pa, masz mi dać buziaka na pożegnanie- stał oparty o ściane a ja rozejrzałam się po holu kto się w nim znajduje. Znajdywały się Savanny koleżanki.
-Justin zoba..- Justin mi przerwał.
-Nie,nie obchodzą mnie ludzie, stoją, patrzą? Okej nic im nie zrobię przecież ale skoro stoją i nas obserwują nie zmusza nas to do ukrywania się . Mamy pełne prawo do okazywania uczuć Lucy- popatrzył na mnie poważnie.
-Ale ja się wstydzę- powiedziałam cicho
-Mnie?!- powiedział głośniej na co teraz wszyscy popatrzyli na nas.
-Oczywiście,że nie. Nie chcę żeby wyglądało to tak,że specjalnie się na ciebie rzucam i próbuje cię naznaczyć..- powiedziałam tłumacząc się.
-Oh Lucy- chłopak wzdychnął ale podszedł do mnie i dał mi cudownego ale krótkiego buziaka w usta a ja się zawstydziłam.
-Tak było ciężko?- chłopak uśmiechnął się i dotknął dłonią mojego policzka patrząc mi w oczy
-Niee..- patrzyłam w jego oczy jak zaczarowana
-Więc teraz będziemy się tak witać i żegnać dobrze? - powiedział do mnie jak do dziecka na co się zaśmiałam
-No co?- zapytał Justin uśmiechając się
-Mówisz do mnie jak do dziecka-zaśmiałam się
-Dlatego,że zachowujesz się czasami jak dziecko,a jesteśmy dorosłymi ludzmi,prawda?- uśmiechnął się do mnie a ja się zawstydziłam, nie wiem co ma w sobie ten człowiek,że głupie jedno spojrzenie w moją stronę ja czuję jak palą mnie policzki.
-oj Lucy,Lucy moja mała Lu- zaśmiał się i przytulił mnie do siebie,a ja tym razem wtuliłam się w niego i pocałowałam w policzek
-Do później Justin- szepnęłam mu do ucha i odeszłam uśmiechając się od ucha do ucha.
-przepraszam za spóźnienie,ktoś mnie zatrzymał- uśmiechnęłam się blado i uśiadłam do stolika.
-nie ma sprawy,też niedawno przyszłam- uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek na przywitanie
-więc? o czym chciałaś porozmawiać?
-ogólnie to sprawa dotyczy występu na konkursie, chciałabym omówić conieco i pogadaj jak koleżanka z koleżanką-uśmiechnęła się i wzięła łyka kawy,także się uśmiechnęłam i zawołałam kelnera aby złożyć zamówienie
-co podać?- kelner podeszedł do nas i z profesjonalizem przyjął zamówienie
-okej, kawa będzie za 5 minut- poinformował mnie i odszedł
-hmm jeśli chodzi o konkurs to kroki są w miare łatwe,dzisiaj mamy próbe po zajęciach więc wszystkiego się dowiesz na miejscu, ale możesz być pewna,że nie narzucimy wam czegoś niemożliwego,do tego jest mało czasu na kombinowanie.
-obyy,bo strasznie się stresuję a ty nie? w końcu to ty jesteś tam gwiazdą- Casandra zaśmiała się przyjaźnie a do mnie doszłą informacja i aż się wzdrygłam
-boję! oczywiście ,że boję, nie lubię pokazywać się publicznie, śpiewam dla siebie ale przecież nie dali mi żyć tylko ciągle weź w tym udział, musisz wziąć, inaczej skopie ci tyłek blabla- udawałam głosy przyjaciół i się zaśmiałam.
-bardzo ładnie śpiewasz,serio nigdy nie chciałaś pójść w tym kierunku?- zapytała mnie z powagą
-nie myślałam o tym poważnie, służy mi to do odstresowania się a nie powód do stresowania- uśmiechnęłam się lekko i zerknęłam na kelnera ,który przyniósł mi kawe. Kiwnęłam głową i zabrałam się do spożycia.
-jestem pewna,że po tym obozie twoje podejście zmieni się,jestem pewna Lucy- obie wzięłyśmy łyka kawy
-a co tam u ciebie ogólnie? ostatnio byłaś jakaś smutna- popatrzyłam na nią i zmarszczyłam brew przypominając sobie o co może jej chodzić
-ahhh, małe załamanie nerwowe, nic wielkiego- uśmiechnęłam się przekonująco
-nie wydaje mi się,chodziło o Justina prawda? Jasne,że prawda widać,że coś między wami iskrzy.
-Cas...nie wiem. Czasami jest dobrze,czasami źle. Justina znam bardzo krótko, jasne jest bardzo przystojny,ale sama na pewno wiesz,że dla niego obcy jest związek a ja nie chciałabym angażować się w coś na chwile- spuściłam wzrok na kawe i czekałam co powie
-Lucy! No i co z tego? Też się możesz zabawić, a podczas tej zabawy możesz zauwazyć czy coś czuje do ciebie,jasne,że to jest za krótko na miłość ale na romans nigdy nie jest za szybko. To są twoje wakacje i możesz je wykorzystać jak tylko chcesz,nie musisz być ciągle odpowiedzialna,możesz się zabawić żeby mieć co wspominać- uśmiechnęła się
Temat Justina w tym momencie się skończył, śmiałyśmy się, wspominałyśmy co się działo na niektórych imprezach, obgadywałyśmy niektóre laski ale i o chłopakach rozmawiałyśmy, było bardzo wesoło i swobodnie.
-Dobra Cass,ja lecę się spakuje na zajęcia, widzimy się za 20 minut w sali hm?- odstawiłam kubek z kawą i wstałam z krzesła
-pewnie Lu, do zobaczenia później-uśmiechnęła się a ja ruszyłam do apartamentu przebrać się w leginsy i szersza koszulkę żeby było mi wygodnie.
Jak zawsze w windzie analizowałam sobie jakąkolwiek rozmowę i nie mam pojęcia dlaczego boję się zabawić w romas. Być może dlatego,że boję się ,że się zakocham i będę musiała wyjechać i cierpieć osobno? Nie wiem, ja zawsze mam dużo pytań a mało odpowiedzi. Jednak jeśli nie spróbuję zbliżyć się do Justina będę żałowała, a ja nienawidze żałować czegoś czego nie zrobiłam.
Weszłam do apartamentu gdzie siedziała Conie,przywitałam się i wzięłam się za przebranie.
-Jak tam Lu?- zaczęła rozmowę moją przyjaciółka
-bez zmian, nic szczególnego a u ciebie? Jak się bawisz na obozie?- przelotnie na nią zerknęłam
-Zajebiście,wiesz przeciez,że uwielbiam rozrywki- zaśmiała się a ja jej zawtórowałam.
-Rzeczywiście, nienawidzisz nudy.
-No coż, takie geny, a z Justinem jak tam? Ruszyło coś?
-Kurwa nie wiem Conie, wszyscy mówią mi ,że mam spróbować się zabawić,że to są wakacje blabla a co jeśli się w nim zakocham ,a jak wyjdę zapomni o mnie na zawsze i będę płakać?
-Kochanie..- przyjaciółka wstała i siadła koło mnie
-Jeśli nie spóbujesz nie dowiesz się,a przeciez tego byś nie chciała. Wyjechać i gdybać prawda? Daj się mu omotać, każdy romans to ani jeden grzech - uśmiechnęła się i przytuliła do mnie.
-Zobaczymy Conie, zobaczymy czy on chce się zabawić, dam mu pole do popisu- uśmiechnęłam się przyjaźnie i złapałam dziewczynę za rękę
-i o to chodzi! Niech facet się stara!- zaśmiałyśmy się i zebrałyśmy na zajęcia.
Tak samo jak i wczoraj czy kilka dni temu zebraliśmy się wszyscy w windzie i razem grupą szliśmy na zajęcia śmiejąc się i wygłupiając. Steel z Mattem wpychali sobie język do gardeł a ja z Ericem drażliśmy się.
-Jak tam noc? Dałaś komuś przyjaciółeczko?- szturchnął mnie Eric
-Ryj szczylu, boli cię ,że tobą nie jestem zainteresowa?- oddałam mu szturchnięcie
-Z tobą to tylko z workiem na mordzie coś by wyszło- ponownie mnie popchnął
-Natomiast ty nie potrafisz zadowolić żadnej kobiety swoim przyjacielem- zaśmiałam się i wyszłam z windy
-O nie! Przegięłaś! Masz natychmiast mnie przeprosić inaczej coś ci zrobię!- Eric zaczął się drzeć a ja pod nosem jedynie się zasmiałam i poszłam dalej. Natomiast Eric nie mógł zmieść igonorowania więc dobiegł do mnie i przerzucił mnie przez ramię przez co wydostał się z mojego gardła pisk.
-Idioto puść mnie! Nie jesteśmy w pokoju!- upomniałam przyjaciela jednak gówno to dało, rozśmieszyłam go tylko
-przeeeeproś mnie- powiedział śpiewająco i zatrzymał się na korytarzu
-nie ma mowy, puść mnie bo spóźnimy się na zajęcia!- znowu krzyknęłam co zwróciło uwagę wszystkich ludzi na korytarzu, a ja zmierzyłam ich wzrokiem
-przeproś a będzie po problemie- klepnął mnie w tyłek a ja znowu pisnęłam
-kurwa dobra, przepraszam a teraz mnie póść proszę- powiedziałam już ciszej
-przeproś mnie głośniej.
-ja pierdole... dobra. PRZEEEEEEEEEEEEEPRASZAM !- krzyknęłam i zakryłam twarz włosami.Było mi już bardzo niewygodnie.
Eric postawił mnie na nogi i zaczął się śmiać.
-idiota - mruknęłam pod nosem i poszłam na zajęcia.
Było już większość osób , podeszłam do swoich znajomych i zajęłam miejsce. Nie minęła chwila a wszedł nauczyciel śpiewu i przywitał się z nami.
-Dzień dobry, jak mija kolejny dzień obozu?
Chwile porozmawialiśmy i zajęliśmy się już sprawami śpiewania.
Rozpiewanie głosu, zaśpiewaliśmy coś na rozgrzewkę i zaczął się wykład.
-Jeśli chodzi o konkurs,nie możecie skupiać się na tym ,że to jest konkurs tylko na tym aby przesłanie piosenki przekazać jak najlepiej i tak ,żeby ludzie poczuli to co wy gdy ją śpiewacie. Musicie sprawić aby każdy ją pokochał, wtedy wygracie. Natomiast wygrana to tylko wisienka na torcie i wyróźnienie,dla mnie w tej sali każdy z was ma talent i każdy z was kocha śpiewać,nie mam swojego numeru jeden ,dla mnie każdy jest równy i musicie wiedzieć,że nie ważne czy ktoś wygra czy przegra. Ważna jest zabawa i wspomnienia. A teraz zaczynamy od poczatku listy kawałek piosenki zaśpiewacie, ja powiem swoją uwagę i przechodzimy dalej. - przejrzał nas wzrokiem i wziął do ręki dziennik z naszymi nazwiskami.
-Podnieście rękę kto będzie śpiewał , ja sobie zaznaczę i tak będą wyglądały nasze próby, będziecie udoskonalać występ. Noo, podnosimy już- skkierował wzrok na nas wszystkich i po kolei zapisywał nazwiska osób ,które będą śpiewały na głównym mikrofonie, a które będą uzupełniały występ.
-dobra mam już wszystkich zapisanych, idziemy od poczatku. Zapraszam Alice ze swoją grupą na środek, a reszta niech posłucha i weźmie do siebie niektóre uwagi. Zaczynajcie- skierował się do Alice i do reszty osób a my zamilkliśmy.
Każda grupa miała jakiś swój sposób na wygraną i każdy z nich miał w sobie coś wyjątkowego. Następną grupą w kolejce była nasza paczka. Stojąc przed znajomymi nie czułam stresu jednak wiem,że gdy stanę na scenie będę miała problem z uspokojeniem się.
-Przedstawcie swój kawałek i kto co robi.
-Lucy opowiadaj- zachęcił mnie Matt
-Em... no więc. Eric będzie grał na perkusji, Matt na gitarze, Conie, Casandra i Casie będą tańczyły, każdy z nich będzie miał mikrofon aby w refrenie pomóc mi, no a ja.... ja będę miała główny mikrofon i będę mniej wiecej razem z nimi tańczyć ,ale najbardziej mam się skupić na śpiewaniu. Kawałek jest mojego autorstwa.
-Okej, w takim razie zaczynajcie pierwszą zwrotke i refren.
Zajęcia minęły szybko i sprawnie. Nauczyciel był zachwycony naszym wykonem i kazał tylko ćwiczyć aby nie wyjść z prawy.
Byłam zadowolona i dowartościowana słowami nauczyciela śpiewu co sprawiło,że mój humor był na prawdę w porządku.
-To co? Teraz idziemy do sali poćwiczyć układ?- przypomniała nam wszystkim Casandra
-Na to wygląda, idę po kawę i zaraz będę, ktoś też chce ?- zapytałam naszą ekipę i zebrałam zamówienie.
Uwinęłam się szybko w kawiarni i biegiem leciałam na próbę aby mieć to już za sobą.
Rozdałam kawę wszystkim zainteresowanym, zdjęłam koszulkę zostając w staniku sportowym i zaczęłam tłumaczyć mój pomysł.
-Więc! Mój pomysł jest mało skomplikowany, pomyślałam,że Casandra, Conie i Cassie będą tańczyły za mną, ja będę tańczyła z nimi jednocześnie śpiewając kawałek, a chłopcy będą w tle na intrumentach grać. Jakieś skargi?- zapytałam wszystkich ,a oni zaprzeczyli
-Okej..- stanęłam przed lusterkiem z pilotem w ręku aby włączać muzykę.
-Pokażę układ ,który siedzi mi w głowie i zaczniemy się od razu uczyć co dziewczyny? Chłopcy na początek macie chwile wolnego, wypijcie kawę- uśmiechnęłam się do nich i spojrzałam w lusterko.
Okej, mam wszystko poukładane w głowie ,nie może być tak trudno jak mi się wydaje.
Puściłam pilotem muzykę i zaczęłam układ od siedzenia na podłodzę i do rytmu zaczęłam się poruszać. Jak już mówiłam, układ nie jest skomplikowany, wystarczy jedynie się skupić,nic wielkiego. Kiedy skończyłam pokazywać układ zwróciłam się do dziewczyn.
-I jak?- zapytałam ciekawa
-Hmm, wydaje się spoko, dodałabym tam kilka nowych kroków ale ogólnie jest spoko moim zdaniem- odezwała się Connie i przytaknęłam głową. Cieszę się,że nie muszę sama zapieprzać z tym wszystkim ,cieszę się,że pomagają mi przygotować nas na ten konkurs.
-Dziewczyny? Zgadzacie się?- zwróciłam się do Casandry i Cassie
-Jasne, dla mnie bomba- uśmiechnęla się Cassie
-Okej, to zaczynamy uczyć się układu, na sam poczatek kroki na 6,liczymy głośno- krzyknęłam do dziewczyn i patrzyłam jak ustawiają się za mną.
Próbę czas zacząć.
Po 2 godzinach uczenia się układu, większość dziewczyny już ogarnęły, teraz zaczynaliśmy próbę śpiewania,tańczenia i grania jednoczeście. Myślę,że wyjdzie to na prawdę dobrze.
Po 3 godzinach tańczenia jestem na prawdę wykończona, marzyłam o intensywnym prysznicu i jakimś drinku.
-Dobra ja spieprzam do aparatamentu się wykąpać, padam na ryj- skierowałam się do znajomych i napiłam się wody
-Taa, ja też padam na ryj,narazie- pomachała nam Casandra i zrobiliśmy to co ona, rozeszliśmy się do apartamentów
Kiedy szłam z Ericem, Mattem i Connie do swoich apartamentów zbytnio się nie udzielałam, byłam za bardzo zmęczona , siedziałam w telefonie i sprawdzałam przypadkiem czy Justin napisał coś do mnie, niestety na moim telefonie nie było żadnych wiadomości od niego.
Zawiedziona schowałam telefon do kieszeni i czekałam aż winda zatrzyma się na naszym piętrze. Wychodząc zauwazyliśmy ogłoszenie wiszące na ścianie, wszyscy podeszliśmy i zaciekawieni czytaliśmy.
,,Drodzy obozowicze! Cały nasz team pragnie ogłosić ,że dzisiaj-17.07.2014 odbędzie się na dużej hali występ kogoś kogo wszyscy sobie cenimy, o tożsamości osoby dowiecie się na hali o godzinie 18. Po występie naszej niespodzianki każdy z was będzie mógł zaprezentować coś od siebie. Serdecznie zachęcamy i zapraszamy ''
Czytając ogłoszenie zmarszyłam brwi. Kim jest ta niespodzianka?
-Ej,wiecie o kogo może chodzić?- skierowałam pytanie do moich znajomych
-Nie mam pojęcia, ale mam nadzieje,że to jakaś młoda panienka ,która jak każde inne poleci na mnie- Eric poruszył jednoznacznie brawiami a ja go uderzyłam piąstką w bark
-Dupek z ciebie Eric- powiedziałam do niego
-Oj kochanie, przeciez wiesz,że kocham cię- zaśmiał się i próbował mnie przytulić, ja także się zaśmiałam.
-Jesteś kochanym dupkiem- wtuliłam się w przyjaciela
Sprawdzając godzine utwierdziłam się w przekonaniu ,że mam tylko półtorej godziny czasu na ogarnięcie się. Kilkakrotnie sprawdzałam telefon czy nie mam żadnego sms od Justina jednak dalej cisza. Ponownie zawiedziona szłam do łazienki z ręcznikiem i bielizną na ramieniu. Kiedy miałam sie już zamykać usłyszałam dzwięk mojego telefonu i z nadzieją,że to Justin pobiegłam szybko do telefonu o mały włos nie zabijając się. Connie popatrzyła na mnie w szoku i zmrużyła oczy.
Popatrzyłam na ekran i mój optymizm troszeczkę się zmniejszył. Dzwonił Andree.
-Tak?- powiedziałam grzecznie
-Hej Lucy, jak tam?- usłyszałam uradowany głos przyjaciela i skierowałam się do toalety.
-Wróciłam niedawno z próby i padam na ryj właśnie miałam brać prysznic, a ty jak tam?-zapytałam grzeczne
-Emm, tak się zastanawiam czy nie masz wolnego czasu aby się spotkać i pogadać - zaśmiał się przyjaciel a ja chwile się zastanawiałam. Skoro Justin ma mnie w dupie dlaczego mam siedzieć sama i łudzić się ,że napisze? Zaproszę Andree na występ naszej dzisiejszej niespodzianki.
-Hm, w sumie to może wpadniesz do hotelu ,mamy jakiś występ ,masz ochotę?- zapytałam
-Pewnie, o której mam być?- spojrzałam na zegarek i szybko odpowiedziałam
-O 16;45 bedzie idealnie, do zobaczenia Andree- cmoknęłam telefon i rozłączyłam się.
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma prawda?
Wykąpana, nawilżona i zdecydowanie odprężona usiadłam w ręczniku na łóżko i jeszcze raz ale i ostatni postanawiam sprawdzić telefon. Cholera znowu nic...
-Lucy czekasz na ważny telefon?- zapytała mnie Connie a mi było wstyd ,że nawet jej nie zauważyłam.
-Em, nie a czemu pytasz?- zakryłam twarz włosami i udawałam,że wcieram sobie krem w nogi
-No bo zachowujesz się jak jakaś psychiczna, dzwoni telefon biegniesz jak szalona, co chwile sprawdzasz czy nie masz powiadomień, no sory nie jestem ślepa ani głupia- wzruszyła ramionami i patrzyła na mnie
-No... kurwa to takie szalone,ale Justin się do mnie nie odzywa i mam nadzieję,że nie widziałam sms,czy nieodebranego połączenia,ale dupa. Ma mnie w dupie - uśmiechnęłam się fałszywie
-Może coś mu wypadło? Albo jest zajęty? Lucy nie twórz negatywnych i mało pradopodobnych scenariuszy..- pouczyła mnie przyjaciółka.
-Tak tak wiem, ale po prostu tęsknie za nim..- zawstydzona popatrzyłam na swoje stopy
-Ojej kochanie..- przysiadła się do mnie Connie
-No cóż.. wiedziałam,że to się kiedyś stanie ale nie wiedziałam,ze tak szybko. Zależy ci na nim prawda?- przytuliła mnie a ja zastanawiałam się nad odpowiedzią
-Tak.. chyba już zaczęło mi zależeć.. Nie moja wina,że chłopak 3 razy się do mnie uśmiechnie a ja już planuje z nim ślub...- uśmiechnęlam się smutno i usłyszałam jak Connie się śmieje głośno.
-No ej! Nie śmiej się!- uderzyłam żartobliwie ją w ramie
-Po prostu czasami jesteś taka zabawnie słodka- uśmiechnęła się i dała mi buziaka w policzek. Zawsze jest taka opiekuńcza wobec mnie... Taka kochana.
-Dziękuję Connie- uśmiechnęłam się
-Za co?- zapytała zdziwiona
-Za to ,że zawsze przy mnie jesteś i za to,że cię mam- uśmiechnęłam się ponownie
-Ojej, bo zaraz się popłaczę kochanie!- powiedziała głośniej przyjaciółka i wtuliła się we mnie
-Ale wiedz,że ja też ci dziękuję. Za wszystko- powiedziała już ciszej.
Odpicowane, zadowolone i otoczone towarzystwem ja i Connie rusyzłyśmy na ten cały występ, każdy poruszał temat ,,niespodzianki'' a jesli mam byc szczera także jestem ciekawa,no bo kto to mógłby być? Niestety w mojej głowie co chwile pojawia się myśl,że Justin ma na mnie wyjebane i jest mi na prawdę bardzo przykro. Czuję się zawiedziona...
Kiedy nasza ekipa zaszła na hale, 3/4 osób było już gotowe zobaczyć niespodziankę,chociaż do koncertu zostało ponad 15 minut. Ja natomiast non stop rozglądałam się czy przypadkiem gdzieś Justina nie zobaczę,to zaczyna się być obsesją..
Na scene wszedł ojciec Justina czyli dyrektor obozu,muzyka zaczęła grać i wszyscy zmarszczyli brwi. Po pierwsze do koncertu zostało pięć minut a po drugie to on miał być tą niespodzianką?
Muzyka ucichła.
-Moi drodzy obozowicze! Jak się bawicie?- wykrzyknął nasz dyrektor a cała hala zaczęła klaskać i piszczeć.
Dyrektor się zaśmiał.
-Cieszę się,że wam się podoba! Jestem tutaj na tej wielkiej scenie aby zapowiedzieć naszą dzisiaj dość wyjątkową niespodzianke! Kto nie może się doczekać?!- znowu krzyknął a tłum ponownie zaczął szaleć. Stałam i uśmiechałam się.
-Ta niespodzianka jest osobiście wyjątkowa dla mnie ponieważ jest to osoba bardzo mi bliska,z którą żyję bardzo długo,szanujemy się nawzajem ,wychowujemy ale też pomagamy. Ta osoba miała duży wkład w ten oboz, jak i zeszłe obozy. Dzięki niemu mogę kierować się rozumowaniem takich młodych ludzi jak wy. Powitajcie mojego syna! Przed wami Justin Bieber!!- dyrektor ukłonił się a mnie wbiło w podłogę. Justin Bieber? Justin ten mój Justin? On będzie tą niespodzianką? No toż kurwa właśnie tak powiedział- odezwała się moje podświadomość. Wszyscy zaczęli bić jeszcze bardziej brawa, laski zaczęły bardziej piszczeć, ludzie wokół mnie ciągle mnie szturchali czemu nic nie powiedziałam ale jak ja miałam powiedzieć skoro kurwa sama nie wiedziałam?
Podczas wielkiego hałasu szczęścia i podziwu dla Justina ,wyszedł on sam na scenę ubrany na luzie i nie było widać po nim odrobinę stresu, podchodził do mikrofonu uśmiechnięty i zazdrościłam mu,że nie pokazuje po sobie stresu albo ,że go wgl nie ma?
-Witajcie drodzy obozowicze !- głos Justina wyrwał mnie z myślenia
-Dzisiaj cały dzień latałem w lewo w prawo potem znowu wracałem się na lewo a później znowu na prawo, jakkolwiek to brzmi tak było. - Justin się zaśmiał
-Dziękuję mojemu ojcu za zaproszenie i przepraszam was za moje błędy bo przecież to nie ja jestem na obozie i nie udoskonalam swojego głosu jak wy,więc brawa dla was!- zawołał,a wszyscy od razu zaczęli bić brawo
-Nie będę za bardzo przynudzał, powiem tylko,że kawałek napisałem sam ale żeby go wykonać zapraszam moich przyjaciół! Troy? Sam? Zapraszam!- odwrócił się w stronę kulisów i sam zacząl bić brawo, oczywiście wszyscy zrobili to samo.
Stałam w takim miejscu,że nie musiałam się wysilać aby cokolwiek zobaczyć, widok miałam bardzo dobry.
Na scenę wszedł Troy i Sam. Pomachali do nas i ukłonili się ,wszyscy się zaśmiali z tego jak się wygłupiali.
-Okej! To co ? Zaczynamy?!- wykrzyczał Justin a tłum znowu zaczął szaleć
-Zróbmy to! Rozwalmy ten obóz!- zaśmiał się Justin i skierował się na środek sceny ze swoimi kumplami.
Kiedy muzyka zaczęła grać, Justin zaczął wygłupiać się tańcząc ale za chwle każdy z nas usłyszał jego cudowny głos. Moje serce zaczęło szybko bić. Nigdy nie słyszałam tej piosenki, nie wiedziałam nawet ,że Justin komponuje. Przed refrenem Justin położył mikrofon na scenie, jego kumple dołączyli do niego i zaczęli tańczyć swój ukłsd do refrenu. Wszystkich muzyka poniosła, każdy tańczył i podłapywał słowa. Ja natomiast stałam uśmiechnięta i zadowolona, ale także i zszokowana,że tak bardzo utalentowany człowiek jak Justin zwrócił na mnie uwagę. Na scenie wydawał się być wrażliwym i przykładnym mężczyzną. Mężczyzną moich marzeń , człowiekiem na którego spojrzałabym mimo wszystko i wiedziałam,że od teraz Justin jest moim marzeniem, nie wiem czy osiągalnym.
Czułam ogromne motyle i lekkie podniecenie, Justin na prawdę bardzo kurwa tańczył i śpiewał.
Kiedy refren się skończył Justin podniósł mikrofon i zaczął znowu śpiewać delikatnie. Widziałam jak się wczuł w to wykonanie, latał po całej scenie, klękał, skakał i tańczył. Miał cały czas dobry kontakt z tłumem.
-Jak tam?! Potańczycie troche ze mną?!- wszyscy znowu zaczęli znowu piszczeć i drzeć się
Chłopak podszedł bliżej sceny a chłopcy znowu podeszli do Justina i zaczęli z nim powtarzać układ z refrenu.
Sama poczułam ten klimat, zaczęłam śmiać się i razem z Connie, Casandrą i Cassie tańczyć. Światła oddawały idealną atmosferę jaka działa się na hali i nie było ani jednej osoby ,której wykon Justina się nie spodobał.
A tutaj nagranie Justina podczas występu: https://www.youtube.com/watch?v=3Y0fahFglR0
- I jak ? Mocno nawaliłem?- zapytał zdyszany Justin a tłum zaczął znowu szaleć
-Chyba wam się trochę podobało- chłopak się zaśmiał
-Dobra, a teraz dajcie mi chwile, nasz dj puści wam kilka zajebistych piosenek a ja lecę się przebrać,nie uciekajcie mi tylko!- tłum się zaśmiał i znowu zaczął klaskać.
-Ja pierdole, tak bym go zruchała po tym koncercie!- krzyknęła Connie do mojego ucha a ja ją zmroziłam wzrokiem
-Kurwa przeciez wiem,że lecicie na siebie a ja mam chłopaka ,ale kurwa jak ona się rusza! Jak on śpiewa! Laska prosze cię ,jeśli wam się nie uda pobajerować to chociaż wyruchaj! - powiedziała podniecona Connie a ja się zaśmiałam
-Nie masz kurwa pojęcia ile razy miałam już ochotę to zrobić- powiedziałam dość ciszej żeby nikt nie usłyszał , a nie usłyszał bo Justin wyszedł na scene przebrany bardziej elegancko ,bez czapki w ułożonych włosach. Kurwa i zajęło mu to tak krótko?!
Na scenę z Justinem wszedł gitarzysta.
Justin usiadł na krzesło
-Teraz trochę zmienimy klimat, wersja akustyczna i jeśli macie do kogo przytulcie się podczas piosenki, powiedzcie sobie coś miego czy pocałujcie. Śpiewając tą piosenkę będę ją kierował do osoby ,która się tutaj wśród nas znajduje. Jest to osoba,którą bardzo sobie cenię i jest dla mnie bardzo ważna. - słyszałam jak wszystkie dziewczyny zrobiły po cichu ,,ooo'' Justin natomiast rozglądał się po scenie i kiedy zobaczył mnie powiedział szeptem nie do mikrofonu a nawet nic nie powiedział tylko chciał żebym wyczytała mu z ust
-dla Ciebie Lu- i uśmiechnął się. A ja? Całkowicie zszokowana jego krokiem stałam i patrzyłam na niego lekko się uśmiechając.Bieber siedząc na krześle kiedy usłyszał dzwięk swojego podkładu zaczął śpiewać piosenkę zatytułowaną jako ,,As long as love me"
As long as you love me
We're under pressure
Seven billion people in the world trying to fit in
Keep it together
Smile on your face even though your heart is frowning
But, hey now, you know girl
We both know it's a cruel world
But, I will take my chances
As long as you love me
We could be starving, we could be homeless, we could be broke
As long as you love me
I'll be your platinum, I'll be your silver, I'll be your gold
As long as you love me
I'll be your solider
Fighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your Hova
You can be my Destiny's Child on a scene, girl
So don't stress, and don't cry
We don't need no wings to fly
Just take, my hand
As long as you love me
We could be starving, we could be homeless, we could be broke
As long as you love me
I'll be your platinum, I'll be your silver, I'll be your gold
As long as you love me
I don't know if this makes sense but, you're my hallelujah
Give me a time and place, I'll rendezvous it
I'll fly you to it, I'll beat you there
Girl, you know I got you
Us, trust, a couple things I can't spell without U
Now we on top of the world, cause that's just how we do
Use to tell me sky's the limit, now the sky's our point of view
Man, we stepping out like woa,cameras point and shoot
Ask me 'what's my best side?', I stand back and point at you
You the one that I argue with, feel like I need a new girl to be bothered with
But, the grass ain't always greener on the other side, it's green where you water it
So I know, we got issues baby, true, true, true
But I'd rather work on this you than to go ahead and start with someone new
As long as you love me
As long as you love me
We could be starving, we could be homeless, we could be broke
As long as you love me
I'll be your platinum, I'll be your silver, I'll be your gold
As long as you love me
Justin śpiewając praktycznie cały czas patrzył na mnie, a jeśli nie patrzył to dlatego ,że zamykał oczy i wczuwał się w treść piosenki.
Kiedy ja słuchałam tekstu bardzo się wzruszyłam, jeszcze nikt nigdy nie zaśpiewał dla mnie publicznie do tego tak ślicznie i z takim uczuciem. Z tego szczęścia poczułam jak pojedyncze łzy próbują wydostać się spod powiek. A mianowicie panie i panowie ja , Lucy Grey po raz pierwszy wzruszyłam się przez tego cudownego faceta na scenie i mam wrażenie ,że nie ostatni.
Rozejrzałam się po hali i praktycznie każdy stał z kimś przytulony, czy z przyjacielem, czy z chłopakiem czy z przyjaciółką. Każdego wykon Justina bardzo rozczulił. Miałam ochotę wbiec na scenę i przytulić go najbardziej jak potrafię. A jeśli mowa o przyjacielach i znajomych. Gdzie jest Andree? Zerknęłam na telefon i odczytałam wiadomość.
,,Przepraszam Cię najmocjniej, mama kazała mi siedzieć z bratem bo ma pilną sprawę do załatwienia, dzisiaj nie wypali, może jutro? Xo"
No cóż... Przecież nie będę się złościć o coś na co nie ma wpływu...
-Dziękuję wszystkim za ten mini koncert,cieszę się,że zdobyłem waszą uwagę, mam nadzieję,że do zobaczenia!- Justin wstał z krzesła i ukłonił się. A tłum? Tłum oszalał, pisk,krzyk, brawa to jedyne co można było usłyszeć.
Kiedy Justin zszedł już ze sceny pojawił się jego ojciec, ale to już mnie mało interesowało , moim celem było pójść do Justina i podziękować mu.
-Gdzie idziesz?- zapytała Connie
-Do Justina, zaraz przyjdę- uśmiechnęłam się delikatnie a Connie pokazała mi ,że trzyma za nas kciuki, roześmiałam się.
Przedostać się przez tłum ludzi było wielkim wyczynem ale gdyby nie moja motywacja mogłabym zrezygnować, jednak wtedy bardzo chciałam znaleźć Justina. Miałam nadzieję,że mi się uda.
Przedostanie się na kulisy kosztowało mnie 10 minut czasu. Później już nie przepraszałam, przepychałam się ,a jeśli ktoś nie chciał mnie przepuścić zaczęłam wyzywać. Nie oceniajcie mnie, śpieszyło mi się.
-Justin?- krzyknęłam wchodząc za kulisy, chłopaka tam nie było ,spotkałam jakąś dziewczynę
-Kogo szukasz?- zapytała miło
-Umm,, Justina wiesz gdzie jest?- zapytałam nieśmiało
-Fanka? - zapytała ostrożnie a ja zmarszczyłam brwi
-Umm,coś w rodzaju- odkszalnęłam
-O nie, ty jesteś tą laską dla ,której śpiewał as long as you love me?- a no spoko szybko i wprost, przeciez nie odpowiem jej co ją to obchodzi?
-To wiesz gdzie jest czy sama mam go znaleźć?- zniecierpliwiłam się
-Poszedł wziąć prysznic, toaleta w tamta stronę- pokazała palcem , ja podziękowałam od niechcenia i poszłam w stronę Justina.
-Justin? Jesteś?- zawołałam wchodząc do toalety ,nikt mi nie odpowiedział słyszałam tylko odgłos wody więc musi ktoś tu być, rozejrzałam się i spostrzegłam rzeczy Justina, to musi być on. Postanowiłam usiąść na parapecie i na niego poczekać.
Długo nie czekałam, Justin zaraz po moim przyjściu wyłączył prysznic w zasłoniętej kabinie i byłam pewna ,że już się ubrał bo długo nie wychodził. Jednak kiedy wyszedłl zobaczyłam go całkiem nagiego.
-Justin! - pisnęłam i odwróciłam się natychmiast w stronę ściany
-Lucy? - powiedział troche zszokowany ale i rozbawiony
-Możesz się ubrać?- powiedziałam zawstydzona i usłyszałam śmiech Justina
-No już możesz popatrzeć podglądaczu- Justin się zaśmiał a ja odwróciłam. Miał się ubrać a założył na biodra tylko ręcznik. Boże czy ja kiedykolwiek wspominałam jaką mam na niego ochotę?
-Miałeś się ubrać debilu- powiedziałam dalej zawstydzona. Justin podszedł do mnie.
-Przecież nie jestem nagi- poruszył zabawnie brwiami i poprawił ręcznik
-Po prostu się ubierz Justin- zaśmiałam się i usłyszeliśmy pukanie do drzwi
-Justin?- odezwał się męski głos
-Tato?- zdziwił się Justin
-Słuchaj my właśnie jedziemy do znajomych na grila, klucze masz swoje,wrócimy jutro. Nie rozwal domu!- powiedział przez drzwi ojciec Justina a mój dyrektor obozu. Justin zaczął się ubierać.
-Dzięki za informacje, to do jutra!- krzyknął Justin i uśmiechnął się do mnie
-Chodz do mnie na noc- zaproponował podchodząc do mnie
-A co nie wystarczam ci w dzień?- zażartowałam sobie
-Gdybym mógł spędzałbym z tobą czas 24 godziny na dobe kochanie- uśmiechnął się a mnie to bardzo rozczuliło
-Nie daj się prosić, prooooszę!- zrobił smutną minę
-Masz pięć minut na zebranie rzeczy, inaczej nie jadę , za 5 minut pod głownym wejściem- westchnęłam i zaśmiałam się
-Się robi! - zawtórował mi i wyszłam. Czułam lekki dreszczyk emocji wiedząc ,że noc spędzę u Justina.
-Gotowa?- zapytał chłopak pod wejściem. NIe spóźnił się, tylko ja
-Jak zawsze- poruszyłam zabawnie brwiami
-Dobrze wiedzieć- otworzył mi drzwi i wyszliśmy do jego samochodu.
Droga do niego do domu jak zawsze trwała zbyt krótko, słuchaliśmy muzyki i jechaliśmy w ciszy często na siebie zerkając i uśmiechając się do siebie.
Kiedy zaparkowaliśmy pod domem, Justin wyszedł z samochodu ,a ja za nim. Poczekałam ,aż otworzy drzwi i weszłam pierwsza do jego a raczej jego rodziców domu.
-Chcesz coś do picia?- zaproponował,a ja odmówiłam
-Jakieś dobre kino u mnie w pokoju?- taaaak, ta propozycja bardzo mi się podoba.
Połaziliśmy trochę na dole, powygłupialiśmy się, pooglądałam jego zdjęcia z rodziną na ścianie i ruszyliśmy do pokoju.
Ułożyliśmy poduszki na podłodze, koc, jakieś napoje i zaczęliśmy oglądać film. Ogólnie nie potrafiłam się skupić na filmie,ponieważ moje skupienie było na Justinie,który trzymał rękę na moim udzie i delikatnie pocierał ogladając film.
-Juustin- przerwałam mu oglądanie
-Chciałam ci podziękować za dedykację- powiedziałam zciszonym głosem
-Podobało ci się? zapytał z nadzieją.
-Bardzo,jesteś cudowny,dziękuję- pocałowałam go w policzek
-Na prawdę myślałeś o mnie jak to śpiewałeś?- popatrzyłam na niego
-Ja nie kłamię Lucy,jeśłi tak powiedziałem to tak było a było,ciągle myśle o tobie- uśmiechnął się delikatnie do mnie i złapał mnie za rękę.
-Juustin...- powiedziałam ale urwałam to udając ,że nic nie chciałam powiedzieć, popatrzyłam się na telewizor.
-Lucy, dlaczego się mnie wstydzisz?- palcami dotknął mojego podbrudka i skierował mój wzrok na swoją twarz
-Nic takiego nie powiedziałam- zagryzłam wargę
-Nie jestem głupi i nie gryź jej- palcem dotknął moich warg
-No bo ja nie wiem nic, nie wiem co mam myśleć i czy wgl powinnam cokolwiek myśleć. Jesteś bardzo przystojny,masz wiele wielbicielek, a ja niedługo wyjeżdzam, poznaliśmy się tutaj na obozie i pewnie tutaj to wszystko zostanie,a ja nie chcę cierpieć- popatrzyłam mu w oczy
-Dlaczego zakładasz,że będziesz cierpiała? Myślisz,że jestem skurwielem i bawię się dziewczynami?- zrobiło mi się głupio po tym pytaniu
-Oczywiście,że nie. Wiem,że w sercu masz dużo ciepła i jesteś wrażliwy, wiem to i nie uważam,że się bawisz po prostu ja nie wiem... Justin czy ty traktujesz mnie jako laske na wakacje?- zapytałam wprost
-Nie. A ty mnie?- miał bardzo poważną minę.
-Problem w tym,że nie i tego się boję. A co jeśli się zakocham?- posmutniałam
-A co jeśli ja już coś czuję do ciebie?- o kurwa!
-A czujesz?
-Czuję! Na boga! Myślę o tobie ciągle, piszę o tobie piosenki, opowiadam kumplom jaka jesteś cudowna, mam chęć spędzać z tobą cały czas czas,a jeśli ciebie obok nie ma wariuję wiesz? Myślisz,że gdybym nie czuł to bym walczył o twoje wybaczenie? Dawno dałbym sobie spokój z tym...- potarł dłonią swoją twarz
Natomiast ja wstałam i usiadłam mu na kolana wtulając się w niego.
Odwzajemnił uścisk.
-Obiecujesz,że mnie nie zranisz?- zapytałam smutno bawiąc się jego dłonią
-Obięcuję, nie potrafiłbym,może i jestem skurwielem ale też mam serce. Ja też czuję,pamiętaj o tym i rozmawiaj ze mną- popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie
-Od razu mi lżej na sercu - zaśmiałam się i wtuliłam się w niego
-Oh moja perełka- zaśmiał się a ja się uśmiechnęłam na dobór jego słów
-Lucy bo my o najważniejszym nie rozmawialiiśmy.
-O czym?- popatrzyłam zaciekawiona
-Bardzo chciałbym miec ciebie dla siebie i wiem,że jest mało romantycznie i od razu mówię,że nie musisz odpowiadać teraz i,że nie musi to się skończyć na zakończeniu obozu ale.... Zostałabyś oficjalnie moją dziewczyną? Z czystym kontem, zapomnijmy o wszystkim, nigdy nie byliśmy razem, liczy się teraz. Bez ukrywania,kombinowania- popatrzył mi w oczy a ja zastanawiałam się nad tym co powiedział
-Bardzo chciałabym mieć ciebie dla siebie i być twoją na wyłączność Justin- powiedziałam z uśmiechem i położyłam dłoń na jego policzku.
-Na prawdę? Nie zerwiesz zaraz ze mną? Chciałbym żeby to trwało długo a nie jakiś szczeniacki związek...- zaskoczył mnie
-Ja też mam dość tych szczeniackich związków. Związek na poważnie- uśmiechnęłam się
Justin także się uśmiechnął i patrzył na mnie
-Bardzo się cieszę,że moją prawdziwą i dojrzałą dziewczyną jesteś ty. Piękna,inteligentna i utalentowana dziewczyna- uśmiechnął się ponownie,a raczej ciągle się uśmiechał
-Zawstydzasz mnie Justin! -zaśmiałam sięi wtuliłam w niego
-Moja dziewczynka się wstydziii- zaśpiewał a ja się zaśmiałam
-Justin?- zapytałam
-Tak?
-Pocałujesz mnie?- zapytałam cicho
-Tylko tego pragnę- uśmiechnął się i dotknął wargami moje wargi a ja nie chciałam żeby chwila się skończyła.
Justin delikatnie dotknął swoimi wargami moje wargi a moja podświadomość jęknęła z przyjemności. Justin delikatnie otworzył usta aby nasz pocałunek pogłębić, bez sprzeciwu dałam mu dostęp i nasze języki spotkały się. Zaczęliśmy walkę swoimi językami. Pocałunek był delikatny i emocnojalny.
Kiedy zabrakło nam powietrza odewraliśmy się od siebie.
Oparłam swoje czoło o czoło Justina i wciąż miałam zamknięte oczy.
Czułam jak Justin się uśmiecha.
-Czemu się uśmiechasz?- zapytałam wciąz siedząc na jego kolanach
-A mam powód do płaczu?- uśmiechnął się
-Ty mi powiedz- położyłam dłoń na jego policzku
-Czuję się szczęśliwy- powiedział cicho Justin a ja się zarumieniłam.
Justin pocałował mnie w czoło
-Idę się wykąpać, chcesz iść pierwsza?- zapytał uspokojonym głosem
-Tak, pójdę pierwsza, tylko... ehm.. nie mam koszulki do spania,dasz mi jakąś swoją?-zapytałam skrępowana, Justin się uśmiechnął
-Pewnie kochanie-cmoknął mnie w policzek a ja wstałam z jego kolan
Justin wstał i podszedł do swojej garderoby, wyjął swoją czarną koszulkę i podał mi. Uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami do łazienki.
Rozejrzałam się i skupiłam uwagę na jego balsamach,szaponach i odżywkach.
Ja pierdole, dba bardziej o siebie niż nie jedna dziewczyna z mojego miasta. Jestem w szoku,ale pozytywnym szoku. Spodobało mi się ,że Justin o siebie tak dba.
Rozebrałam się do naga i weszłam do prysznica. Popatrzyłam na swoją skórę i zobaczyłam ciarki na skórze. Odkręciłam wodę i po sekundzie byłam cała mokra a woda cudownie mnie ogrzewała.
Kiedy byłam cała zmoczona i ogrzana wzięłam do ręki szapon Justina ,nalałam go sobie na dłoń i zaczynałam wcierać go w swoje włosy. Następnie sięgnęłam dłonią po żel ,który tak cudownie pachniał Justinem.. Wcierałam go w siebie i wcierałam, zamknęłam oczy i wyobrazałam sobie ,że Justin stoi koło mnie i wdycham jego zapach skóry.
Po namydleniu się, ponownie odkręciłam wodę i zaczynałam się cała spłukiwać.
Wyszłam z prysznica i zrobiło mi się bardzo zimno,nienawidzę tych momentów w swoim życiu. W prysznicu cudownie goraco- za prysznicem kurewsko zimno.
Szybko się wytarłam i zakryłam ciało ręcznikiem,który także pachniał Justinem. Kurwa tu wszystko pachnie Justinem
Sherlloku to jego rzeczy i jego łazienka...
Oh zamknij się
Zaśmiałam się.
Jestem szalona,rozmawiam w myślach ze swoją podświadomością. Czułam się szalona więc pewnie już jestem szlona, cokolwiek.
Wzięłam z torby swoją szczoteczkę do zębów i zaczynałam czynić powinność
-Lucy długo jeszcze?- usłyszałam Justina głos zza drzwi
-Niee, myję już zęby- odkrzyknęłam
-Mogę wejść?
Może czy nie może? Myję tylko zęby,ale jednak mam na sobie tylko ręcznik. Okej za dużo myślę.
-Chwila! Ubiorę się!-krzyknęłam i ze szczoteczką w buzi podbiegłam do miejsca gdzie leżała koszulka ,zrzuciłam szybko z siebie ręcznik ,zawiązałam na głowie i włożyłam jego koszulkę,która także cudownie pachniała Justinem.
Ja oszaleję.
Ostatni raz się zaciągnęłam i wzięłam się za ubieranie dołu bielizny.
Podeszłam do drzwi i odkulyczam je, otworzyłam i wpuściłam Justina do łazienki.
Kiedy wszedł wzięłam się dalej za mycie zębów. Justin się uśmiechnął
-Czemu znowu się uśmiechasz?- zapytałam lekko seplejąc przez szczoteczkę i pastę ,którą wciąż miałam w buzi.
-Spodobał mi się po prostu widok,nie czepiaj się- mrugnął do mnie i podszedł do lustra gdzie stałam ja i wyjął swoją szczoteczkę.
Dopiero zauważyłam,że był już wykąpany i był w samych dresach,bez koszulki.
Patrzyłam na Justina z podziwem,praktycznie prawie jak zawsze.
-Bo się zawstydzę- zaśmiał się Justin,ocknęłam się i popatrzyłam na niego pytająco
-Tak mnie obczajasz,że się zaraz zawstydzę- wzruszył ramionami i się uśmiechnął przy okazji mocząc szczoteczkę wodą i pokrywając ją pastą do zębów.
-Zamknij się- szturchnęłam Justina łokciem w ramię bo przez to,że zauważył ,że go obczajam ja się zarumieniłam.
Zaśmiał się cudownie.
-Nie bij mnie- zrobił smutną minę i zaczął myć zęby, ja wyplułam pastę do zlewu myjąc dalej
Uśmiechnęłam się i stuknęłam go biodrem mrugając niewinnie
Justin wypluł paste.
-Grabisz sobie - ostrzegł mnie a ja zlekceważyłam to i zrobiłam to ponownie dumna z siebie. Wyplułam paste i zaczęłam pukać usta.
-No cóż, ostrzegałem- wzruszył ramionami a ja zmarszczyłam brwi nie wiedząc co ma zamiar zrobić. Popatrzyłam na niego i widziałam tylko jego uśmiech, zlekceważyłam to i dalej pukałam.
Justin natomiast wpadł na swój cudowny pomysł na zemstę wziął pastę,nałożył substancję na palec i wytarł go o mój policzek.
Byłam lekko zszokowana.
Oparłam się o zlew i zmrużyłam na Justina oczy, on uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
Teraz moja kolej na zemstę za pastę.
Uśmiechnęłam się ,sięgnęłam dłonią do kranu z którego leciała woda i ochlapałam Justina, także był w szoku, punkt dla mnie!
-Ups?- powiedziałam cicho i mrugnęłam okiem do niego
Justin się zaśmiał i zrobił to samo z woda co ja chwile temu.
Pisnęłam.
-Justin!
-Ups?- powtórzył po mnie.
A to dupek.
W tym momencie zaczęła się wojna.
-Lepiej spieprzaj stąd jesli nie chcesz żebym zrobiła ci krzywdę dziecko- warknęłam
-Uhuhu chyba się boję ale nie wiem jeszcze- Justin się zaśmiał i nachylił aby przepłukać woda usta.
Tym sposobem wpadłam na cudowny pomysł.
Sięgnęłam szybko dłonią do kranu i zakryłam go dłonią przez co woda zaczęła szaleć i ochlapała twarz Justina i tors.
-Ostrzegałam cwaniaku- zaśmiałam się i wyszłam z łazienki, połozyłam się na łóżko, czekając na Justina kiedy się wytrze sprawdziłam swój telefon. Odpisałam na sms od Connie.
Justin własnie wyszedł z toalety z zadowoloną miną, zaśmiałam się.
-Jak dziecko- wyszeptałam.
-Chciałaś wojny? Okej- powiedział zadowolony Justin i zbliżył się do mnie siadając na mnie.
-Justin przestań i złaź ze mnie- lekko się przeraziłam, nie wiem co ten człowiek ma w głowie.
Justin się zaśmiał i zza pleców wyjął piankę do golenia, moje oczy się momentalnie otworzyły.
-Nie waż się nawet na mn..- nie dokończyłam ,ponieważ Justin nacisnął na przycisk i pianka do golenia zaczęła bryzgać na wszelkie strony a tym bardziej na mnie i na koszulkę Justina ,w której aktualnie ja byłam.
Zaczęłam piszczeć.
-Ty idioto!- zakrywałam twarz
Justin się zaśmiał i piankę nałożył na swoją dłoń
-O nie nie nie! Proszę cię! Justin!- krzyczałam na niego i śmiałam się jednocześnie
Jednak Justin na to nie zareagował i to co miał na dłoni zaczął wcierać w moje uda,podniósł moją koszulke i to samo co z udami zrobił w brzuchem.
-Dość!- krzyknęłam
-Sądzę,że zemsta jest słodka- zaśmiał się i wstał ze mnie
-Sądzę,że cię nienawidzę- burknęłam i wstałam z łóżka kierując się do łazienki jednak nim się wykąpie ponownie musiałam zrobić jedną rzecz.
-Justin? powiedziałam szybko jakbym sobie coś przypomniała
-Hm?-powiedział stojąc przy łóżku i wciąż się uśmiechając.
Ja ci zaraz ten uśmiech zmyję z twarzy dupku!
Podbiegłam szybko do niego i przytuliłam się,przez co wywróciłam nas na łóżko.
Zaczęłam wycierać całą piankę w ciało Justina śmiejąc się
Justin zaczął się śmiać a ja razem z nim.
Kiedy wtarłam piankę i byłam zadowolona z efektu położyłam się na Justina i uspokajałam oddech przez śmianie się.
Wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
-Jesteś wredna wiesz?- zaśmiał się a ja uśmiechnęłam
-Aż taka zła jestem?- zaśmiałam się i popatrzyłam na Justina
-Jesteś cudowna- Justin uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło, ponownie się zarumieniłam i zakryłam twarz włosami
-Lubię jak się rumienisz- zaśmiał się a ja zamknęłam oczy, melodia dla uszu.
-Cokolwiek- podniosłam głowę i znowu się uśmiechnęłam a Justin to odwzajemnił.
Przerzucił nas tak,że ja leżałam teraz pod nim.
Zachichotałam.
- Jesteś uwięziona!- powiedział niskim głosem udając bandytę, rozśmieszyło mnie to
-Łaaaa, chyba się trzęsę!- zaśmiałam się.
Patrzyliśmy sobie w oczy.
Justin się uśmiechnął i zbliżył usta do moich ust. Powoli przybliżał się uśmiechając się,ja też się uśmiechałam.
Dotknęłam dłonią jego policzek i pierwsza dotknęłam jego ust swoimi. Smakował cudownie.
Zagryzłam delikatnie jego wargę i uśmiechnęłam się.
Justin się odsunął i pokręcił głową śmiejąc się, wzruszyłam ramionami i dalej się uśmiechałam.
Szatyn pocałował mnie.
Z pewnościa oddałam pocałunek.
Dałam mu dostęp.
Całowaliśmy się namiętnie z zamkniętymi oczami skupiając uwagę tylko i wyłacznie na połączenie naszych ust i na czerpaniu z tego przyjemności.
Odsunęliśmy się od siebie uśmiechając się jak idioci.
-Muszę się wykąpać- zaśmiałam się,leżąc pod nim.
-Mogę ci pomóc- poruszył zabawnie brwiami ,uderzyłam go żartobliwie i zrzuciłam go z siebie.
-Zły ruch Bieber- pogroziłam mu palcem ale zaraz po tym uśmiechnęłam się
-Lepiej zmień pościel ,cała się lepi- dałam mu radę
-To nie ja!- udał ,że się broni a ja złapałam przypadkową rzecz ,która okazała się być poduszką i rzuciłam w niego
-Dupek-rzuciłam żartobliwie i weszłam do toalety wziąć prysznic.
Kiedy wyszłam już spostrzegłam ,że łóżko było ładnie zaścielone a pościel zmieniona, good my boy.
Rozejrzałam się i nie widziałam nigdzie Justina, punkt dla mnie, nie wzięłam koszulki i nie chciałabym świecić przed Justinem w krótkim ręczniku.
Podeszłam do szafy i rozejrzałam się za koszulkami ,ktore odpowiadałby mi do spania.
Znalazłam i ruszyłam do toalety przebrać się.
Ubrana i czysta wróciłam do pokoju a Justina dalej nie było, musiał pójść się wykąpać.
Wpadłam na pomysł poszukania go.
Wyszłam z sypialni Justina i zaczęłam szukać.
Było ciemno w korytarzu jednak zaczepiło mnie światło wpadające drobną szczeliną spod drzwi.
Podeszłam i zapukałam.
-Justin?
-Yeah,co tam?-usłyszałam stłumiony głos mojego chłopaka.
mojego chłopaka
mojego
chłopaka
MOJEGO CHŁOPAKA
tak cudownie brzmi.
Justin moim chłopakiem.
No dobra już się ogarniam.
-Długo jeszcze? Nudzi mi się- jęknęłam
-Zawsze możesz do mnie wejść.
-A jestem ubrany?- upewniłam się
-Nie- usłyszałam jego chichot
Wzdychnęłam i ruszyłam do jego sypialni kładąc się na wygodne i wielkie łóżko położone niedaleko okna.
Położyłam się na bok i wpatrywałam się w okno.
Cudownie latarnie oświetlały drogę.
Leżąc tak powoli zasypiałam, było mi trochę zimno ale byłam tak bardzo leniwa,że nie chciało mi się wejść pod kołdrę.
Czekam na Justina.
Usłyszałam otwieranie drzwi. Odwróciłam się i zauważyłam Justina,który miał na spodnie tym razem tylko bokserki a na jego torsie były jeszcze krople po prysznicu.
Wyglądał bardzo gorąco.
Yh...
Jebane hormony.
No cóż nie moja wina,że mam takiego gorącego chłopaka.
-Czekałam na ciebie- powiedziałam ochrypniętym głosem
Justin uśmiechnął się i podszedł do łóżka.
Podniosłam sie i położyłam pod kołdrę, Justin natomiast podszedł do okna i zasłonił rolety, uwinął się szybko i przyszedł do łóżka. Okrył się kołdrą ,przytulił mnie i pocałował w czoło.
-O której jutro masz zajęcia?-zapytał szeptem
-O 12- westchnęłam
-Odwiozę cię.
-A kiedy twoi rodzice przyjeżdżają?
-Nie mam pojęcia, nie raz wracają rano, raz po południu a czemu pytasz?
-Wstydzę się ich.
-Nie są źli przecież- Justin palcem zaczął uspokajająco smyrać mnie po ramieniu, przymknęłam oczy
-Wiem,tzn tak myślę,ale wstydzę się.
-Czemu?
-Bo nie wiem czy mnie polubią- westchnęłam
-Jeśli ja cię polubiłem to oni nie mają wyjścia, jeśli ja jestem szczęśliwi oni także- powiedział blisko mojego ucha szeptem
-A jesteś szczęśliwy?- popatrzyłam na niego
-Jestem szczęśliwy- popatrzył w moje oczy.
-Dlaczego?- zapytałam
-Ponieważ leży koło mnie moja dziewczyna,która sprawia,że ciągle chce mi się uśmiechać kochanie- zarumieniłam się,na szczęście było ciemno i nie było widać
-Cieszę się Justin.
-Dobranoc Lucy- Justin cmoknął mnie w czoło a ja się delikatnie uśmiechnęłam
-Dobranoc Justin- odpowiedziałam
W pokoju było bardzo cicho ,słyszałam oddech szatyna,który działał na mnie uspokajająco. Westchnęłam cicho, podniosłam się i pocałowałam Justina w usta.
-Śnij o mnie- powiedziałam cicho i zamknęłam oczy próbując zasnąć w objęciach mojego chłopaka.
____________________________________
Witaam!
Rozdział pisałam długo, każdego dnia po kawałku dlatego wyszedł bardzo dłuuugi.
Tak jak obiecałam historia bohaterów dalej się toczy i jak mówiłam na pewno skończy.
Nie sprawdzałam błędów i literówek dlatego przepraszam.
Piszcie jak podobał wam się rozdział!
Do zoba przy następnym!
Pina.
Megaa *_*
OdpowiedzUsuńWarto było czekać tak długo !!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział do następnego pozdrawiam!!1
Super!
OdpowiedzUsuńWarto było czekać. Rozdział boski i czekam na nn ! Pozdrawiam i weny !
OdpowiedzUsuńJej! W końcu! Boski! Dawaj nn!!
OdpowiedzUsuńMatko nawet nie wiesz jak się cieszę że będziesz kontynuować to opowiadanie, jest jednym z najlepszych jakie czytałam!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału!!
Powodzenia i do następnego <3
Czekam na następny. Genialne :-)
OdpowiedzUsuńJejku kocham cię normalnie hahahha
OdpowiedzUsuńNormalnie megaaa rozdział w dodatku taki zajebiście długi!!!! :))
OdpowiedzUsuńkiedy rozdział??
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz nowy nagłówek to zapraszam http://naglowki-oli.blogspot.de/
OdpowiedzUsuńMinął miesiąc ale mam nadzieje że niedługo pojawi się nn :) super blog ;)
OdpowiedzUsuń[przepraszam za spam]
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na 'Selena Gomez Spis Fanfiction PL'
http://selenagomezspisff.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie na 'Ariana Grande Spis Fanfiction PL'
http://arianagrandespisff.blogspot.com/
Ekipa Chapter Ten zbiera zgłoszenia na nowe opowiadania. Serdecznie zapraszamy i zachęcamy autorów do zapoznania się z blogiem! www.chapter-ten.blogspot.com
OdpowiedzUsuń