Obudził mnie dźwięk budzika, była 11. Nie jestem fanką szybkiego wstawania,tak na prawdę mogłabym cały dzień leżeć. Wczoraj wróciliśmy koło 4 do hotel zadowoleni i nastawieni jeszcze bardziej optymistycznie. Po moim i Justina pięciu minutach dałam mu do zrozumienia,że dotrzymuje słowa i tylko jedna piosenka nas połączyła,on nalegał abym poszła z nim na drinka ale ja odmówiłam. Pokazałam mu,że nie będę tą jedną z wielu i że gówno mnie on obchodzi mówiąc łagodnie. Wróciłam później do znajomych i miałam nadzieje,że Connie nie zauważyła mnie i tego Justina na sali i obejdzie się bez przesłuchania. Jednak przeliczyłam się i zaczęło się przesłuchiwanie. Kto, jak, dlaczego,w jaki sposób. Cała Connie podniecała się najmniejszym szczegółem ,nawet tym ,że tańczyłam z obcym chłopakiem i w jaki sposób. Wytłumaczyłam jej ,że to jedynie udowodnienie a ona wciąż przystawała na swoim,że mi się spodobał. Okej, był przystojny ale jego zarozumiałość i pewność siebie zwyciężyła i mnie jedynie odepchało. Później kilka razy spotkałam się wzrokiem z tym chłopakiem ale to nic więcej. Pokazałam mu,że to pierwszy i ostatni raz jak z nim tańczyłam a on dał sobie spokój. Później jedynie widziałam jak szedł za ręką z jakąś blond dziewczyną, widziałam go dlatego,że przeszedł koło mnie nie dlatego,że go obserwowałam. Wtedy moje myślenie się potwierdziły i byłam pewna ,że to jeden z tych chłopaków ,którzy wiedzą,że mają powodzenie i to wykorzystują. Potrafię czytać z oczu i jestem bacznym obserwatorem. Po zachowaniu wiem jaki ktoś jest, taki malutki dar. Po zachowaniu Justina wiedziałam,że to ten typ chłopaka ,który nie wie co to miłość i źle traktuje dziewczyny. Jednak w jakimś tam stopniu zauważyłam w nim kulturę i dobro. No nic. Koniec o nim. Nigdy go więcej na szczęście nie spotkam.
Zeszłam z mojego cudownie wygodnego łóżka i obudziłam Connie. Porozmawiałam z nią troche i poszłam do toalety pod prysznic. Poranny prysznic? Coś pięknego. Spięłam włosy w koka , ubrałam sie w jasne podarte i obcisłe spodnie , białą koszulkę i moro kurtkę. Lekko podkreśliłam policzki, usta i rzęsy i byłam gotowa. Gdy wyszłam z toalety Connie była już calkowicie rozbudzona i czekała na wolą łazienke. Czekając na przyjaciółkę włączyłam laptopa i zaczęłam sprawdzać swoje strony społecznościowe. Cisze przerwał dzwięk skype który pokazywał połączenie od moich rodziców. Odebrałam.
-Hej mamo, tato ! -uśmiechnęlam się i pomachałam.
-Hej córciu, jak tam obóz?- powiedziała mama.
-Wczoraj mieliśmy dzień wolny więc poszliśmy troche pozwiedzać a dzisiaj o 13 mamy zebranie więc długo nie mogę rozmawiać, a co tam u was?- szybko zmieniłam temat żeby nie żądali wczorajszych szczegółów.
-U nas w porządku ale tęsknimy mocno córeczko- teraz odezwał się tato.
-Ja za wami też ale ten okres szybko minie, jeszcze będziecie mieli mnie dośc,obiecuje- zachichotałam. Jeszcze chwile z nimi pogadałam o ich pracy itd i wyszła z łazienki Connie.
-Dobra, ja będę lecieć, Connie już na mnie czeka, kocham was! xoxo!- posłałam buziaka i się rozłączyłam.
-więc rodzice już Cię szpiegują?- rozbawiona Connie odezwała się.
-dobrze wiesz,że to nie tak. Po prostu ciekawi są co robię- i gdy to powiedziałam uświadomiłam sobie,że mnie sprawdzają. A to jacy!
Wszyscy zebrani na hali czekaliśmy na samego dyrektora obozu. Na pewno nie tylko ja byłam lekko zdenerwowana i podekscytowana i z niecierpliwieniem czekałam na mężczyznę.
Po kilku minutach rozległo się szumienie w głośnikach więc to oznaczało,że zaraz zacznie przemawiać.
Na hali było mnóstwo ludzi,nie wiem jaki cudem wszyscy się tutaj pomieścili ,a poźniej dowiedziałam się ,że obok jest drugi hotel o takiej samej liczbie pokoi. Wow, troche dużo.
Wczoraj zapoznani znajomi stali obok nas i rozmawialiśmy jakbyśmy się znali dośc długo. Dobrze,że nikt nie ma tutaj problemu z nowymi znajomościami.
-Słyszałaś o tym,że dzisiaj ma być jakiś casting i będą przydzielali członków do grup podstawowych i zaawansowanych? Podobno zaawansowaną ma prowadzić najstarsza córka Pana Biebera ( bo tak się nazywał dyrekor naszego spotkania) a podstawową jakiś jego stażysta- poinformowała mnie Franceska jedna z nowych naszych znajomych.
-O jezu, ale sie denerwuję. A co jeśli będę za słaba i mnie wywalą?- powiedziałam pocierając dłonią o ramie ,byłam dość zdenerwowana
-Oszalałaś, nikogo nie wywalą, jedynie mogą przyznać Cię do grupy podstawowej. Ale musisz mieć wiare w siebie. To podstawa. - próbowała mnie pocieszyć koleżanka.
-Prosze o cisze!- optymistyczny sam Pan Bieber przemówił do nas. Nie spodziewałam się takiego przystojnego dyrektora. Był wysoki, dośc młody i lekki zarost ,który dodawał mu uroku. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję. Cieszę się, że dotarliście cali i zdrowi i cieszę się także ,że nikt się jeszcze nie skarżył- zażartował na co my wszyscy się zaśmialiśmy i zaczęlismy bić mu brawo.
-Widzę dużo energi macie,ale to dobrze. Przyda wam się,ponieważ dzisiaj o godzinie 20 rozpoczynamy obóz castingiem ,który zadecyduje do której grupy będziecie należeć - na tą wiadomość zagryzłam wargę ze zdenerwowania. Zawsze w takich sytuacjach jestem kłębkiem nerwów.
-Prosił bym o wyluzowanie się i o zupełną zabawę. To wam pomoże we wszystkim. Od teraz do godziny 20 są wolne sale w których możecie poćwiczyć. Mile widziane są solówki jak i zespoły. Oczywiście będą brane pod uwagę umiejętności taneczne jak i wokalne.
zaczeliśmy wszyscy bić znowu brawo a on się ukłonił zabawnie.Zaśmialiśmy się ponownie.
Na hali zrobił się szum ponieważ wszyscy dyskutowali co i kto przygotuje.
-Lucy może my tzn Matt ja i Eric zajmiemy się intumentami a Ty wokalem , a później zatańczymy Twój układ ,który ułożyłaś i dość długo go ćwiczyliśmy hm?- w sumie to nie jest zły pomysł. Mamy wszystko opanowane jedynie wystarczy poćwiczyć.
-Wszyscy są za?- skierowała sie do chłopaków Connie.
-Jak najbardziej- zgodzili sie.
-Teraz czekamy na Twoją decyzje Lucy- wszyscy popatrzyli na mnie.
-Więc Come & Get It?- uśmiechnęłam się do nich i już wiedzieli ,że się zgadzam.
-Wspaniale! Chodzmy przebrać sie i poszukamy sali do prób- skinęliśmy głowami i poszliśmy do windy.
Przebrani i gotowi do próby szukaliśmy odpowiedniej sali, wszystkie były praktycznie już pozajmowane więc czekaliśmy pod jedną z sal ,bo akurat jedna z grup miała kończyć.
Omawialiśmy szczegóły występu ,aż w końcu drzwi się otworzyły i znowu dostałam drzwiami. Oh czy ja zawsze będę nimi dostawać? Popatrzyłam na osobę,która mnie nimi uderzyła i opadła mi szczęka. To ta szmata.
-Znowu Ty- skrzywiona blond tapeciara spojrzała na mnie.
-Ja też się nie cieszę ,że Cię ponownie widzę- odpyskowałam.
-Co Ty tu robisz pokrako? Zgubiłaś coś?
-Na pewno nie Twoich sztucznych paznokci- uśmiechnęłam się dumnie.
-Oh nara!- urażona uniosła ręke do góry i jej ,,przyjaciółeczki'' poszły za nią. Raczej posłańce w postaci rodzaju żeńskiego.
Gdy odeszły grupą weszliśmy do sali i pierwsza odezwałam sie ja.
-Serio? Z miliony ludzi w tym mieście muszę wpadać na tą suke?!- wyrzuciłam ręce przed siebie ze zdenerowania.
-kto to?- zdziwiony sytuacją Eric zapytał.
-Gdy szlyśmy do toalety ,uderzyła ta blond sztuczność drzwiami Lucy i wywiązała się z tego konwersacja. Lucy jak to Lucy dogryzła jej i wyszło z tego co wyszło- wzruszyła ramionami Connie tłumacząc chłopakom.
-To nieprawdopodobne ,że mam szczęscie do natykania się na szmaty-powiedziałam ze złością.
-Daj spokój Lucy, po prostu ćwiczmy bo zaraz ktoś bedzie chciał sale- odezwał się współczując Matt. Miał racje więc zabraliśmy się do próby.
Wyszło idealnie. Matt na gitarze , Connie na klawiszach a Eic na perkusji. Ja zajęłam się wokalem. Później poćwiczyliśmy nasz układ i stwierdziliśmy,że nie musimy więcej ćwiczyć. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Wszyscy znowu zebrani w jednym dużym pomieszczeniu, jedynie co się tu zmieniło to przygotowali scene do występów. Stałam niedaleko sceny i obserwowałam z zachwytem ilu ludzi ma talent i jak dobrze go wykorzystują. Stety bądz niestety nasz zespół był ostatni i zaraz wychodziliśmy. Wystąpi jedna grupa i nasza kolej.
Z cierpliwością czekaliśmy na kolejnych uczestników aż w końcu weszli a raczej weszły. Blond szmata z jej koleżankami. Ohh nie chce na to patrzeć. Connie czuła mój gniew na widok tej zołzy i uścisnęła moją dłoń żebym sie uspokoiła. Zaproponowała troche wody i zaraz jej nie było. Stałam z chłopakami i oglądaliśmy występ a mnie aż zamurowało. Pierdolona miała talent, szkoda że zero mózgu i kultury. Zauważyła mnie w tłumie i idiotycznie się uśmiechnęła kończąc swoje wykonanie. Jakim cudem zauwazyła mnie w takiej licznej grupie osób na sali? Przecież nie byłam tu jedna..
Nim przedostała się do nas Connie z wodą musieliśmy zacząć się przygotowywać do występu więc napiłam się dopiero za kulisami. Czekaliśmy ,aż ta idiotka zejdzie i gdy zeszła ze sceny oczywiście musiała się zatrzymać koło mnie.
-Słuchaj, daruj sobie. Mojego talentu nigdy nie pobijesz więc możesz już spadać stąd łajzo. Dziewczyny? Idziemy!- nie ma co , wkurwiła mnie bardziej. Ale i dała motywacje do pokonania tej szmaty. Nigdy nie pochwalałam jakichkolwiek rywalizacji ale w tej sytuacji nie mogłam postąpić inaczej. Chce pokazac tej idiotce,że każdy może ją pokonać. Oh to już druga w tym okresie osoba której chciałam pokazać,że się nie dam. Oszaleje.
Weszliśmy na scene i pod sceną stała blond piękność z idiotycznym uśmiechem. Teraz ja uśmiechnęłam się zwycięzko i poleciały pierwsze nuty Come & Get It.
Justin:
-Słuchaj stary ja wiem ,że to nie tak miało być ale ojciec kazał mi przyjść na chwile na hale do niego i nie mogłem mu odmówić.Wkońcu to mój ojciec. Mhm, spoko. Nara- rozłączyłem się z Rayanem i wszedłem na hale. Aktualnie ktoś występował. Musiałem podejść bliżej żeby zobaczyć do kogo ten głos należał.
Wmurowało mi. Toż to ta laska z klubu. O cholera. Ale przypadek.
Stałem wryty i wsłuchiwałem się w jej głos. Okej, tańczyć potrafiła ale ,żeby tak zajebiście śpiewać? To niemożliwe. Nie patrzyła na ludzi, zanurzyła sie i opowiadała o czym opowiada ta piosenka. Jeszcze nigdy nie widziałem tak bardzo skupionej osoby na spiewaniu.
Rozejrzałem się i nie tylko ja byłem oczarowany. Wszyscy stali i podziwiali jej głos. Delikatny ale z przekazem. Oh co ja pierdole. Rozklejam sie jak frajer.
Gdy skończyła zauważyłem ,że posyła komuś mordercze spojrzenie , zaciekawiony podszedłem jeszcze bliżej i zauważyłem stojącą wkurwioną nieźle Savanne. Uu nieźle będzie. Znam Sav od kilku lat. Co roku przyjeżdża tutaj na ten obóz i zawsze wygrywała każdy występ. Nikt nie mógł się jej równać. Aż do teraz. Lucy nie da sie jej z tego co widzę i będzie niezła zabawa. Gdy Lucy ze swoimi znajomymi zeszła ze sceny ja poszedłem do ojca próbując dowiedzieć sie o co mu chodzi.
-O jesteś Justin, słuchaj zaraz będziemy zajmować się grupowaniem i wiem,że Ciebie tutaj nie było i mi nie pomożesz ale jutro musisz przyjść na zajęcia zapoznawcze z grupą zaawansowaną. Poćwiczysz z nimi, pokażesz pare zeszłorocznych ruchów, poopowiadasz o innych obozach itd. Wiesz o co chodzi. Twoja siostra jutro nie może więc pomyślałem o Tobie.- spojrzał wyczekująco na mnie. Nie chciało mi się iść tam, jakieś laski mnie zaraz zobaczą i będą się kleić. Nie powiem, pochlebiam im ,że mają gust co do chlopaków ale bez przesady, nie jestem kawałkiem mięsa.
-Nie mam innego wyjścia co?- jeszcze była nadzieja
-Nie- zasmial sie moj ojciec a ja wypuscilem glosno powietrze.
-Spoko,ale pod warunkiem- uśmiechnąłem się pewnie. Ojciec posłał mi pytające spojrzenie.
-Jeśli ta dziewczyna co tu śpiewała będzie w zaawansowanej grupie.
-Ona? Ta Lucy i jej zespół? Bez żadnego ale wszyscy zgodziliśmy się aby była w grupie zaawansowanej. Głos ma dobry, no i jak się poruszała! Tak swobodnie, jakby tam ,na scenie miała swoje miejsce- zachwycony Lucy ojciec nie mógł przestać gadać.
-No to okej, o której mam się zjawić?- zachwycony zapytałem.
-o 12, sala numer 45. Będą na Ciebie czekać- wstał i poszedł do swoich ludzi aby omawiać inne występy.
Więc Lucy, ja Ci pokażę jak mój urok może jeszcze na Ciebie zadziałać. Uważaj, nadchodzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz