piątek, 21 marca 2014

ROZDZIAŁ TRZECI.

Dowiedzieliśmy się ,że ogłoszenie wyników będą w ten sam dzień co występ o 20.  A jest  więc 19;30,niedługo zejdziemy wszyscy do hali.
Po zejściu ze sceny wszyscy patrzyli na nas jak na kosmitów,przez pewien czas myślałam,że się skompromitowaliśmy a później zaczęli podchodzić do nas ludzie i gratulować nam,mi talentu. Byli zachwyceni a mnie zdziwiło to. Nigdy nie wierzyłam za bardzo w swoje talenty. Choć na moje oko dałam dzisiaj z siebie wszystko. Pogrążyłam się w tej piosence. NIe wiedziałam,że potrafię tak opowiadać. Byłam z nas zadowolona. Szukałam w tłumie panne pewną siebie która myśli ,że we wszystkim jest najlepsza. Ohh udało mi się, zaszłam jej za skóre i zniszczyłam ten sztuczny uśmiech na jej twarzy. Jednak w tłumie ,który nam gratulował jej nie było. I dobrze. Poznaliśmy kolejną grupkę ludzi tak samo wspaniałą jak wcześniej nowo poznana. Bardzo polubiłam się z Casandrą. Dziewczyna była wysoka,miała ciemne dłuższe włosy,ciemne oczy i zdecydowanie zaliczała się do tych swobodnych i ,,jestem sobą'' dziewczyn. Odsunęłyśmy się trochę od innych i zaczęłyśmy spokojniej i swobodniej rozmawiać.
-Jejku, ale zajebiście śpiewasz- pochwalała mnie koleżanka.
-Bez przesady- wzuruszylam ramionami i posłałam słaby uśmiech.
-Nie lubisz komplementów?- zdzwiona zapytała.
-Czasami lubię no ale zazwyczaj wydaje mi się,że ten ktoś kto mnie komplementuje nie mówi tego szczerze więc..- zaczęłam się bawić zdenerwowana paznokciami
-Rozumiem, krępujący temat. Czemu jesteś tutaj pierwszy raz? Nadajesz się tu -znowu się uśmiechnęła.
- W sumie to nie byłam przekonana do tego obozu, ale Connie dowiedziała się o nim w tym roku i żyć mi nie dała- wskazalam brodą  na przyjaciółkę i zaśmiałam się.
-A Ty byłas tu jeszcze kiedyś?- dodałam do wcześniejszego zdania.
-Tak, jestem tu już trzeci rok i nie mam  żadnych ale ,idealne miejsce na rozrywkę - uśmiechała się wciąż.
-Opowiedz mi jak tu zazwyczaj jest i kto jest- zachęciłam ją
-No w sumie dużo gadać, nie wiem czy wiesz ale dyrektor ma wspaniałego i gorącego syna Justina!- Justina? co za przypadek tamten koleś z klubu też ma tak na imie.
-No ale zawsze klei się do niego taka szmata Savanna , jak widzi konkurecje od razu zaczyna grać w jakąś wojne. No i widziałam ,że stała pod sceną jak występowaliście i widziałam także jej mine więc uważaj na nią. Jest okropna- Oh żebyś Ty wiedziała jak bardzo się przekonałam o tym
-Chyba łączył ich jakiś związek,tak słyszałam i widziałam. Co jakiś czas są jakieś konkursy i wiem ,że ma być jakaś niespodzianka na koniec w tym roku, plotki chodzą,że będzie jakiś duuży konkurs i najlepsza osoba zaśpiewa, zatańczy piosenkę z Justinem do reklamówki obozu-mówiła zafascynowana.
- Wiem,że w tym roku ma prowadzić zajęcia śpiewu córka pana Biebera i uważaj jest wymagająca
- a podstawową grupe będzie prowadził jakiś nowy nauczyciel-chyba już skończyła.
-W sumie musisz sama sie przekonać, ale mówię Ci będzie fajnie!- wykrzyczała i wszyscy zwrócili na mnie uwagę a ja się zarumieniłam.
Po jakimś czasie rozmowy poszliśmy na swoich pokoi. Umówiliśmy się,że o 21 wszyscy nasi znajomi przyjdą do nas i wspólnie zorganizujemy coś.
-Lucy wyłaź z tej łazienki zaraz się spóźnimy-usłyszałam zagłuszony głos przyjaciółki.
-Tak,tak. idę!- krzyknęłam, ostatnie poprawki i wychodzę.
____________
-Słyszałaś Lucy? Jesteśmy w grupie zaawansowanej! Jezu Lucy! Ale zaszczyt!- krzyczała z zachwytu Connie a ja stałam wryta i nie dochodziło do mnie  co powiedział dyrektor.
-On powiedział na poważnie?! My?! W zaawansowanej?!-musiałam się upewnić znajomych
-No właśnie Ci o tym mówię!
-O mój boże! To cudownie!- rzuciłam się na przyjaciół i zaczęłam ich przytulać i śmiać się z swojego zachowania.
-Ale jestem zdziwiona!- dopowiedziałam jeszcze i wszyscy razem ze mną się cieszyli.

Justin:
Chciałem zobaczyć minę Lucy i zostałem na spotkanie ale nie chciałem żeby dowiedziała się dzisiaj ,że jestem synem dyrektora. Chcę ją jutro zaskoczyć rano. Będzie zabawnie.
Stałem za parawanem i się ukrywałem jakby nie pozwalano mi tutaj przebywać a przecież każdy wie ,że mogę. Mój ojciec już ogłosił wyniki i miałem dobry widok na Lucy i jej przyjaciół. W sumie to nie mam pojęcia czemu mnie interesuje jej reakcja. Chcę ją uwieść nic więcej, udowodnić ,że na nią też tak działam jak na inne i mógłbym powiedzieć od razu że jestem synem dyrektora i jak będzie chciała wygrać konkurs z tą reklamówką ze mną sama się przylepi ale coś podpowiada mi że nie tędy droga.  Gdy stałem i obserwowałem jej reakcje uśmiechałem się do siebie jak jakaś dziewczynka co zauważyłem dopiero później i sam się w myślach opieprzyłem. Ale w sumie zabawne to było jak dostała szoku i później zaczęła skakać , piszczeć i przytulać przyjaciół. Myślałem,że wie o swoim talencie i jest pewna ,że potrafi bo w klubie pokazała mi ,że jest pewna siebie i dobrze wie ,że swoim tańczeniem mnie oczaruje. Nie no w tych klubie była gorąca,ma cudowne nogi i jest urocza kiedy sie śmieje- y zaraz.... urocza? chciałem powiedzieć seksowna. Coś mi sie jebie ostatnio.
Bo Ci sie spodobała.
Zamknij sie
Spodobała Ci sie dlatego tu stoisz idioto
Oh morda.
Kłóciłem się ze swoją podświadomością i wciąż obserwowałem ją. Miała taki błysk w oku po tej wiadomości. Jakby doceniała wszystko co dostaje bo dużo straciła. Oh  pieprze  jak popieprzony.
Jeszcze chwile postałem tak i poczułem kogoś dłonie na swoich biodrach. Nie powiem,że nie trochę się wzdrygłem.
-Hej skarbie- próbowała powiedzieć seksownie a wyszedł jakiś bełkot Savanna
- Cześć, cześć- ani troche nie zwróciłem uwagi na jej towarzystwo
-Po co podglądasz skoro ja stoję tutaj?- Błądziła dlonią po moich biodrach i kroczu. Gdy dotknęła mojego cudownego przyjaciela dostałem swój ulubiony alarm i odwróciłem się.
-Tęskniłaś Mała?-uśmiechnąłem się pewnie i przyciągnąłem ją do siebie
-Pewnie ,że tak. Miałeś dzwonić kochanie- przegryzała wargę  i zachichotała tak jak Lucy kiedy tańczyliśmy. Cholera, Lucy wyjdz z mojej głowy.
-Dużo spraw i stwierdziłem ,że bardziej się stęsknimy i będzie lepiej teraz- przysunąłem swoją twarz do siebie i pocałowałem w kącik jej ust.
-Pójdziemy do mojego pokoju? Wszyscy się podniecają swoimi grupami a ja dobrze wiem gdzie jestem także mam chwile wolnego-ohh pewna siebie Sav.
-Pewnie, jestem do Twoich usług- złapała mnie za ręke i prowadziła do windy. Błagam niech nas tylko nikt nie zobaczy, a szczególnie Lucy.
___
Obudziłam się o 9 bo o 10 śniadanie. Zeszłam z łóżka, włączyłam głośno muzykę z wieży aby obudzić Connie i poszłam się wykąpać. Zawsze gdy to robię pogrążam się w myślach i wszystko analizuje. Ogólnie mówiąc, lubię analizować.
Poczułam dreszczyk gorącej wody na swoim ciele i jak się przyzwyczaiłam zanurzyłam cała. Ohh jak cudownie.  Wynurzyłam się ,namydliłam swoje ciało i zaczęłam myśleć.
Ciekawe jaka jest ta córka pana Biebera. Lubię jak ktoś wyciska ze mnie wszystkie siły bo wiem,że później jest tego efekt dlatego nie przeszkadzało mi jak Casandra powiedziała o tym,że wymagająca jest. No i jestem troche ciekawa tego całego syna dyrektora. Każdy o nim gada. Każdy się rozgląda za nim ale jego nie było w zasięgu naszych oczu. Zresztą, pewnie jest zakochany w sobie i pewny -tak zdecydowanie.  Troszę się zagalopowałam i moja poranna kąpiel zajęła mi 30 minut więc musiałam szybko wychodzić żeby się nie spóźnić. Wysuszyłam swoje ciało jak i włosy, ubrałam czystą bielizne,czarne leginsyy  i luźna białą koszulkę z wyciętymi bokami które odkrywały mój koronkowy czarny stanik. Rozpuściłam włosy i zajęłam się twarzą. Nie lubiłam się zbytnio mocno malować jeśli chodzi o codzienność. Dlatego podkład , troche pudru, maskara ,szminka do podkreślenia ust i brązer. Tak idealnie. Umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Było za dziesięć 10 , o cholera spóźnimy się!
-Connie kurwa wstawaj!- jak ona mogła spać przy tak głośnej muzyce?!
-Connie cholera jasna!- ignorowała mnie.
-Spoko, jak sobie chcesz, idę po Matta- zrezygnowana odeszłam od niej
-No idę , idę.- ledwo zwlokła się z łózka.
-Ja nie wiem jak Ty możesz żyć po wczorajszym- kierując się do toalety przyjaciółka powiedziała ostatnie zdanie.
Ah tak, nie wspominałam. Wczoraj o tej 21 przyszli znajomi, no i mozna powiedzieć że dużo ludzi było.  Był Eric, Matt, Connie, Casandra, Emil, Vicky, Michael, Chris i reszty nie pamiętam. Tak zdecydowanie dużo chłopaków.  Chłopcy przynieśli alkohol i nawalili się w trzy dupy. Nawalili ponieważ ja mało wypiłam, lubiłam mieć wszystko pod kontrolą. Śmiałam się jak głupia, później wszyscy odważni zaproponowali butelke i zaczęło się.
WSPOMNIENIE
Dobra , ja chcę pierwsza kręcić- odezwała się Casandra i wszyscy skinęli głowami. Na samym początku lekkie pytania, lekkie wyzwania a później gdy padło akurat na mnie wybrali poziom hard. Aktualnie kręcił Eric, wiedziałam,że wymyśli coś głupiego bo w końcu to mój przyjaciel , on mnie zna równie dobrze jak Connie i wiedziałam,że zawsze stawiał mnie na najwyższej półce ,,głupich rzeczy do zrobienia"
-A więc moja kochana,piękna, cudowna,seksowna Lucy- zaśmiał się gdy tak powiedział
-Oh ,wyzwanie chcę! wyzwanie!- nie wiem co mi odjebało. Wyzwanie? Serio? Jakbym go kurwa  nigdy nie znała.
-W takim razie Lucy- poruszył brwiami a ja wiedziałam,że będę żałować tego.
-W ciągu tygodnia musisz poznać syna dyrektora i sprawić ,że Cię pocałuje-patrzył uważnie w moje oczy.
-Że co?!- wszyscy sie zaśmiali i uprzedzali,że muszę to zrobić , takie zasady gry i sama wybrałam.
-A jeśli nie zrobię tego to...?- grzecznie zapytałam.
-wtedy przez dwie noce śpisz  w windzie- powiedział to tak jakby od zawsze miał w głowie ten pomysł i czekał aż w końcu przydarzy się okazja na wypróbowanie go.
-oszalałeś!-wybuchłam śmiechem
KONIEC WSPOMNIENIA.
Także no.. mam na głowie jebane wyzwanie  i do tego spóźnienie na śniadanie. Ale jedynym plusem było to,że nie wyglądałam ani nie czułam się tak jak Connie. Ona to ma aktualnie piekło.

-Po 20 minutach Connie była gotowa więc spóźnione poszłyśmy do windy. Rozglądałam się bardzo mocno i przyjaciółka to zobaczyła.
-Próbujesz się przekonać ,że w windzie będzie Ci wygodnie?- Oh mówi o wyzwaniu.
-No sory ale nie zrobię z siebie idiotki i nie będe kokietowała syna dyrektora. Musiałabym upaść na głowe- zbulwersowana wyrzuciłam ręce do przodu i patrzyłam na Connie, ona jedynie się zaśmiała.
-Jezu Lucy, jesteś tu pierwszy i ostatni rok i cholera jasna obchodzi Cię co on sobie pomyśli? Przecież nie musisz widywać go codziennie. Pocałuje Cie, później zlejesz go i koniec. To takie trudne?-  złapała się za głowe ponieważ po tylu wypowiedzianych słów na raz zabolała ją.
-Tak Connie, nie jestem jakąś idiotką, on także ma uczucia , ja np nie chciałabym żeby ktoś się mną tak zabawił- usłyszałam dzwonek w windzie i wyszłyśmy kierując się na jadalnie.
-Tak wiem, nie jesteś taka ale powiedz mi co Ci szkodzi? Zawsze musisz być taka poukladana?- drążyła Connie
-Nie jestem poukładana, po prostu to jest granica. A granic się nie przestrzega. Bynajmniej ja tego nie robię- syknęłam juz oburzona ,że namawia mnie do tego a wie dobrze o moim zdaniu. Wie ,że nie lubię jak ktoś bawi się uczuciami . Nie lubię egoizmu.
-Dobra, koniec tematu, mamy sprzeczne zdania. Ja Ci jedynie chcę powiedzieć,że życie masz jedno i później jak będziesz pomarszczona i stara będziesz żałowała- wiedziałam,że właśnie skończyła temat a ja nawet nie komentowałam. Podeszłam do naszego dużego stolika i przywitałam się ze wszystkimi. W naszej grupie był taki Chris ,który jest tu drugi rok tak jak Casandra ,Vicky i Emil. To ich paczka.  Zauważyłam,że Chris wczoraj mi się mocno przyglądał i czułam się dziwnie powiem szczerze. Taka obserwowana i skrępowana. Jednak olałam sobie to później i przyzwyczaiłam. Gdy podeszłam do Chrisa aby się przywitać złapał mnie za biodra i masował- nie powiem. Było to przyjemne ale nie jesteśmy razem więc nie pozwolę aby ktoś mnie dotykał. Jedynie Eric może, jest dla mnie jak brat, zawsze żartujemy ,że jesteśmy razem kiedy jemu nie spodoba się jakas laska która się do niego przypierdala albo do mnie jakiś koleś.  Jedna wielka komedia! Odsunęłam się od Chrisa nieśmiało i usiadłam koło Casandry i Connie. Z powodu że my się spóźniłyśmy reszta zjadła szybciej ale dotrzymała nam towarzystwa do końca. Śniadania mieli tam pyszne.
Wstałam ze znajomymi i poszliśmy odnieść naczynia. Dzień zapowiadał się dobrze ale przecież jakaś szmata musi to zjebać.
-Yhm, pokrako- pomachała mi z tego co wiem Savanna.
-Nie musisz mi sie przedstawiać, wiem kim jesteś- syknęłam do niej
-Hola hola! nie sycz tak bo Ci sie głosik przegrzeje.
-Spokojnie, Ty nie masz o co się martwić ponieważ głosu nie masz- uśmiechnęłam się zadziornie. Tak, dla mnie punkt.
-Słucham?-oo tak, uraziłam ją.
-Nie słuchaj bo już Twoja cipa nie wyrabia- popatrzyłam na jej spódniczke i odeszłam. Jebana szmata.
Wszyscy słuchali i patrzyli na mnie jakbym zrobiła coś złego.
-Brawo jesteśmy z centrum uwagi, pomachajmy!- Powiedział Eric i się zaśmialiśmy wszyscy bo zaczął machać.
-Idioto- śmiałam się dalej, podeszłam do niego i wtuliłam. Tak, potrzebowałam tego.
-Oh skarbie-złapał mnie za tyłek i ścisnął- idziemy do pokoju? Na wiesz. czekolade ?- próbował być poważny
-Myślałam już ,że nie zapytasz.Tak bardzo Cię pragnę!-pisnęłam mu w ucho i złapałam za jego krocze. Oboje nie wytrzymaliśmy i wybuchliśmy śmiechem. Oh znowu w centrum uwagi. Zapomniałam,że ludzie interesują się czyimś życiem.
-Jesteście niemożliwi- powiedział Matt i śmiał się z nas.
-Jesteśmy zajebiści a nie !- upomniał go Eric i znowu się śmialiśmy.
-O boże, kocham was-przytuliłam ich oboje.
-My Ciebie też Mała, my Ciebie też- oboje powiedzieli bardziej do mnie a ja się uśmiechnęłam.
___

Siedzimy w sali już od dziesięciu minut i tej dziewczyny wciąż nie ma. Nienawidzę czekać. Siedziałam na parapecie ubrana w te same leginsy i tę samą koszulkę. Stwierdziłam ,że bedzie mi wygodnie w tym tańczyć ponieważ dzisiaj jest wtorek a we wtorki mamy zajęcia z tańczenia , w środy z wokalu ,czwartek instrumenty no i piątek i wokal i taniec. Weekendy zawsze mamy wolne. Związałam włosy w kitke i czekałam i czekałam. W grupie było mnóstwo osób, nie wiem jakim cudem ale większość było chłopaków. Do tej grupy zaliczali się także znajomi z którymi mamy kontakt od początku czyli Casandra, Vicky, Chris, Michael itd.
Nudziłam sie powoli więc pośpiewywałam sobie pod nosem,ale chłopcy obok których nie znałam chyba usłyszeli i uśmiechali się więc spuściłam głowe i się zarumienilam. W drugim rogu stała Savanna z jej super koleżaneczkami i co chwile czułam na sobie jej wzrok. Szmata głupia.
Po długim okresie czekania wkońcu drzwi otworzyły się i wszyscy ucichli.
Kiedy zobaczyłam męską posture zdziwiłam się a gdy w końcu postać weszła do sali opadła mi broda. Co robi tutaj ten koleś z klubu? Mam nadzieje,że nie ma zamiaru uczęszczać tutaj.
Popatrzyłam na sale i praktycznie każda laska śniniła się na jego widok i coś szeptały do siebie. Savanna poparawiła koszulkę tak ,że jej cycki prawie wychodziły na wierzch i uśmiechnęla się do niego. Oh jaka zdzira.
Justin rozglądał się po sali i szybko mnie zauważył ponieważ jako jedyna siedziałam na parapecie. Uśmiechnął się pewnie i mnie zairytował. Nie stanął razem ze wszystkimi tylko na środku a ja zmarszczyłam czoło bo nie wiedziałam kompletnie o chuj mu chodzi.
-Troche nie tak miało być i na wstępie przepraszam was za spóźnienie ale ojciec mnie zatrzymał w sprawie kazania o dobre zachowanie- wszystkie dziewczyny zachichotały i zachowywały się jakby był Bogiem. No okej, jest przystojny ale żeby od razu sie ślinić?
-Dzisiaj będę zastępował moją siostre, Camile ponieważ wypadło jej coś ważnego a ja nie miałem wyjścia i musiałem przyjść- zaśmiał się i spojrzał na mnie. A ja siedziałam jak wryta na parapecie zapominając o mruganiu. Co on powiedział? Że jest kurwa synem dyrektora?! To niemożliwe! Stał na przeciwko mnie i się patrzył głupkowato na mnie. Oh , on kurwa wiedział ,że tu będę! wiedział,że uczęszczam na ten obóz i ,że jestem w grupie zaawansowanej. Chwila, chwila a jak on kazał ojcu mnie do zaawansowanej grupy wziąć? O nie, mam nadzieje ,że nie bo inaczej zabije gnoja.
-Wszystko w porządku Panienko na parapecie?- Oh i znowu wszystkie oczy na mnie. Bałam się,że tak mnie sparaliżowało,że nie będę mogła mówić.
-Tt tak, jest okej Proszę Pana- cholera, zaschło mi w gardle, pić, dajcie mi pić.
-Może chce pani wody? Pani blada troche jest- oh więc o to mu chodziło, żeby mnie wryło ze zdziwienia? Udało mu się. Do tego czytał mi w myślach, cholera jasna.
-Nie chcę zatrzymywać zajęć,poradzę sobie- widziałam jego idiotyczny uśmiech a we mnie się gotowało. Co za dupek. Poczułam jak pali mnie wzrok Savanny, oh no tak przecież to dziewczynka syna dyrektora. Jakbym mogła zapomnieć. Oboje siebie warci.
Zeszłam z parapetu i tak jak prosił Justin bliżej podeszłam ze znajomymi. Ci chłopcy co wcześniej uśmiechali się gdy śpiewałam teraz patrzyli perfidnie na mój tyłek. Oh zapomniałam. Stringi i leginsy to pułapka na chłopaków. Uśmiechnęłam się pod nosem i pokazałam ,że widzę jak się patrzą, chłopcy się speszyli i odeszli dalej. Punkt dla mnie. Rozbawiona podeszłam do Erica i się przytuliłam.
-Kochanie, tamci chłopcy patrzą się na mój tyłek- popatrzyłam na niego i zamrugałam.
-Ohh, to czekaj- odwrócił się do nich, zobaczył gdzie stoją i dotknął dłonią moje pośladki i zaczął ściskać. Odwróciłam się a miny tych chłopaków były bezcenne. Zaśmiałam się dość głośno co nie planowałam i znowu wszystkie głowy na mnie.  Oh , jestem dziś atrakcją dnia.
-Powiedziałem coś śmiesznego ?- Zwrócił się do mnie Justin a ja zamrugałam nie wiedząc co powiedzieć. Przecież nie z niego sie śmiałam. A nie powiem mu,że śmiałam się z tych chłopaków bo Eric na ich oczach ściskał mój tyłek. Popatrzyłam na Erica, zarumieniłam się i postanowiłam odezwać.
-Yh.. nie,nie proszę pana. Tylko miałam chwile natchnienia na zaśmianie się. -Położyłam dłoń na klatce piersiowej i dokończyłam
-Z całego serca przepraszam- uśmiechnęłam się pewnie na co Justin także się uśmiechnął
-w takim razie mam nadzieje,że pani ma natchnienie na pokazanie nam co pani potrafi. Ponieważ pytałem jakie macie doświadczenie a pani się zaśmiała to pani nam zaprezentuje coś ciekawego- ohh idiota.
Przypomniało mi się jak pewnie stwierdzil,że boje sie jego uroku i poszłam z nim tańczyć. Na samym początku nie chciałam iść a wszyscy oczekiwali mojej odpowiedzi.
Poczułam na swoim uchu usta Erica- idz, pamiętaj o wyzwaniu.
O kurwa, zapomniałam. O nie, wole spać w windzie z dwóch powodów. Nie dam mu satysfakcji i nie dam mu nadziei ze poddałam się jego urokowi
-Sądzę,że są tutaj o wiele wiele zdolniejsze osoby niż ja i z chęcią pokażą co potrafią, hm może Savanna?huh?-skierowałam wzrok na Savanne i zadziornie się uśmiechnełam.
-Nie, wiem co Savanna potrafi ponieważ nie jest tutaj pierwszy rok także zapraszam Ciebie Moja Droga- nie odpuści dupek.
Zdenerwowałam się i ruszyłam w strone zarozumialca.
-Brawo za odwagę- on coś knuł, widziałam to w jego oczach, cholerny idiota.
Wszyscy zaczęli bić brawo, spojrzałam na Savanne i ona kipiała ze złości, puściłam jej oczko i stanęłam koło Justina. Znowu motywacja do kokietowania, oh.
-Jak masz na imie?- przybliżył się do mnie.
-Lucy proszę pana- powiedziałam to z naciskiem na prosze pana.
-Mów mi Justin-Powiedział to w ten sam sposób jak w klubie i wyciągnął do mnie ręke.
-Witaj Justin- szepnęłam uwodzicielsko i skrycie mu do ucha i uścisnęłam dłoń.
On się uśmiechnął i podszedł do sprzętu włączyć muzykę.
-Poproszę o coś wolnego Justinie- posłałam mu pewny siebie usmiech
-Nie ma sprawy- w ten sam sposób się uśmiechnął. W domu, w tajemnicy ćwiczyłam swój układ ,który podchodził troche pod balet. Wiedziałam w co Justin grał, chciał mnie oczarować. Ale ja sie nie dam. Postanowiłam ten układ wykorzystać i to,ze mam dzisiaj stringi i leginsy . Pokażę mu czego nie może mieć.
-Mogłabym prosić o partnera?- zapytałam w prost
-Mogę nim być ja- podszedł do mnie  i nachylił się aby mi coś szepnąć
-Oh czyżby powtórka z niedzieli Mała?- poczułam jego oddech na swoich płatkach ucha i przeszły mnie dreszcze. Oh Lucy ogarnij się. Uśmiechnęłam się i zabrzmiały pierwsze dzwięki muzyki a ja zaczełam tańczyć.
Na samym początku byłam skierowana twarzą do ludzi i zaczęłam się poruszać. W połowie piosenki podeszłam do Justina i dotknęłam jego klatki piersiowej  dłońmi błądząc, Popatrzyłam w jego oczy i zagryzłam wargę, wciąż go dotykając , stanęłam za nim i wciąż dotykałam. Powiedziałam mu do ucha ,że zaraz na niego wskoczę a on mnie na biodrze przekręci do przodu. On jedynie skinął głową a ja wskoczyłam. Napierałam swoim kroczem na jego ciało i gdy mnie przekręcił tak,że byłam przodem do niego wygiełam się do tyłu i zaraz się podniosłam. Zeszłam z niego i wciąz go dotykałam , skinęłam głową ,że on może przejąć dowodzenie i się obkręciłam a ręce miałam wyprostowane z gracją w górze , Justin złapał mnie za ręce i znowu mnie przycisnął do siebie, a ja wygięłam się . Justin kierował moim ciałem robiąc fale moim tułowiem a ja się później wyprostowałam, odeszłam od niego ale nie dawał za wygrane , złapał mnie za ręke a ja znowu sie obróciłam tak ,że byłam tyłem do niego. Poczułam ,że mój tyłek jest na poziomie jego krocze otarłam się. Zaskoczony Justin puścił moje dłonie a ja swobodnie dokończyłam swój układ.
Wszyscy zaczęli znowu bić brawo a ja się jedynie ukłonilam, zwróciłam do Justina i uśmiechnęłam się widząc wybrzuszenie na jego kroczu , zobaczył o co mi chodzi i  poluźnił swoje opuszczone dresy.
Wróciłam do znajomych  a oni byli w szoku, tylko Connie wiedziała dlaczego zachowałam sie jak zachowałam , pamiętała go z imprezy a później opowiedziałam jej wszystko .
-Piąteczka Mała! Doigrał się!- powiedziała Connie i przybiłysmy sobie piątki.
-Doigrał? To Ty go znałaś?- pisnęła Casandra.
-nie, tzn. yhh w niedziele w klubie poznałam go ale nic mi nie mówił,że jest SYNEM dyrektora- duży nacisk na syn.
-Ohh?- popatrzyła na mnie pytająco Casandra.
-Później Ci wszystko wytłumacze- powiedziałam a ona skineła głową.
-Dobrze Ci idzie, podniecił się w cholere jak wywijałaś dupskiem przed jego twarzą- zaśmiał się Eric i mnie klepnął w tyłek ja się jedynie zaśmialam.

Justin.
Spóźniony wszedłem do sali i od razu szukałem w tłumie Lucy, nie było to trudne bo siedziała jako jedyna na parapecie otoczona samymi chłopakami. Coś ukuło mnie w środku ale zignorowałem to i  poparzyłem zadowolony na dziewczyne. Reakcja była oczekiwana i przewidziana. Lucy siedziała wciąż na parapecie i ze zdziwienia otworzyła usta a ja jedynie zaśmiałem się do siebie. Na samym początku nie wiedziała co tutaj robię i widziałem złość  w jej wzroku. Wytłumaczylem wszystkim moją obecność i popatrzyłem znowu na Lucy. Wtedy wszystko zrozumiała a jej mina była bezcenna.
-Wszystko w porządku Panienko na parapecie?- wszystkie oczy były skierowane na nią a ona się zawstydziła. Oh punkt tym razem dla mnie.
Odpowiedziała mi zawstydzona i wiedziałem,że miała ochote się napić więc jej zaproponowałem a ona odmówiła. Kurde myślałem,że nie odmówi i tym sposobem podejdzie do mnie. Muszę wymyśleć inny sposób aby ją tutaj przywołać.
Gdy kontunowałem zajęcia i dopytywałem się kto jest tutaj pierwszy raz aby zobaczyć kto co potrafi Lucy się zaśmiała. Oh?
-Powiedziałem coś śmiesznego?- popatrzyłem na nią pytającym i rozbawionym wzrokiem.
-Yh.. nie,nie proszę pana. Tylko miałam chwile natchnienia na zaśmianie się. -Położyła dłoń na klatce piersiowej i wciąż mówiła
-Z całego serca przepraszam- uśmiechnęła się pewnie na co ja także się uśmiechnąłem
-w takim razie mam nadzieje,że pani ma natchnienie na pokazanie nam co pani potrafi. Ponieważ pytałem jakie macie doświadczenie a pani się zaśmiała to pani nam zaprezentuje coś ciekawego-  z tego na pewno się nie wykręci.
-Sądzę,że są tutaj o wiele wiele zdolniejsze osoby niż ja i z chęcią pokażą co potrafią, hm może Savanna?huh?-skierowała wzrok na Savanne i zadziornie się uśmiechneła. Chyba już się poznały.
-Nie, wiem co Savanna potrafi ponieważ nie jest tutaj pierwszy rok także zapraszam Ciebie Moja Droga- oh czy ona nie rozumie,że chcę żeby tu przyszła i zatańczyła koło mnie? Chyba taka głupia nie jest. Albo.. albo wie o co mi chodzi i dlatego nie chce przyjść.
Po długim oczekiwaniu zdecydowała się i ruszyła pewna siebie w moją stronę. Grę trzeba rozpocząć.
-Brawo za odwagę- skomentowałem to krótko i zacząłem bić brawo a reszta grupy naśladowała mnie. Widziałem jak wzrok chłopaków ją odprowadza , a jej znajomy który dość niedawno szepnął jej coś do ucha stał uśmiechnięty jakby czekał na coś ważnego i śmiesznego.
Chwile jeszcze odstawiliśmy szopkę,że się nie znamy i poprosiła mnie o włączenie czegoś wolnego. Wolnego? Serio?
Zgodziłem się zaintrygowany i włączyłem.
-Mogłabym prosić o partnera?- popatrzyła na mnie swoim kuszącym wzrokiem i wiedziałem ,że to moja szansa.
-Mogę nim być ja- powiedziałem jak zawsze pewny siebie i nie powiem, ucieszyłem się jak o to zapytała,bo cholera jasna polubiłem z nią tańczyć.
-Oh czyżby powtórka z niedzieli Mała?-szepnąłem do niej do ucha i poczułem jak się wzdrygnęła. Oh czyli jednak działam na nią jak na inne? Oh Mała.
Widziałem jak się zawstydziła i próbowała to olać dlatego zajęła się już tańczeniem. Nie sądziłem,że ma przygotowany jakiś układ ale z tego co widziałem wszystko ma zawsze przygotowne.
Zaczęła się ponętnie ruszać  i jakbym powiedział,ze mi się to nie podobało skłamałbym. Po jakimś czasie podeszła wolnym krokiem do mnie i zaczęła dotykać dłońmi moje ciało tak delikatnie ,że od razu poczułem sie podniecony. Oh zachowuje się jakbym pierwszy raz był dotykany przez dziewczyne.  W sumie taką dziewczyne tak. Robiła to tak dobrze,że nigdy nie chciałbym aby przestała. Okrążyła mnie i teraz stała za moimi plecami wciąż dotykając. Pochyliła się do mojego ucha i powiedziała co mam robić. Zgodziłem się i zaraz wskoczyła na moje plecy a ja według jej wskazówek przekręciłem ją na przód a ona napierała na moje ciało swoim kroczem. Wiedziała jak podniecić chłopaka cholera. Gdy ją trzymałem wygięła się a ja od razu wyobraziłem sobie nas w osobym pokoju i jednoznacznej sytuacji.Cholera czułem się zajebiście podniecony i zadowolony jej ruchami. Zaraz ze mnie zeszła i dała mi znak ,że mam przejąć inicjatywę. Obkręciła się a ręce miała w górze idealnie wyprostowane. Na pewno musiała uczęszczać na jakieś zajęcia. Złapałem ją za dłonie i przycisnąłem do siebie. Ona znowu się wygięła i mogłem spokojnie kierować jej tułowiem dlatego zrobiliśmy fale. Gdy odeszła ode mnie nie mogłem pozwolić aby to się skończyło więc złapałem ją znowu za dłoń i obkręciłem tak ,że stała tyłem do mnie. Poczuła,że jej tyłek jest na poziomie mojego przyjaciela dlatego otarła się a ja zaskoczony jej ruchem wybiłem się z rytmu. Lucy wykorzystała to i odeszła ode mnie kończąc idealnie swój układ. Wszyscy zaczęli bić jej brawo i dopiero doszedłem do siebie. Popatrzyłem na nią a ona zwycięsko uśmiechała się i skierowała swój wzrok na moje krocze. Także popatrzyłem i zobaczyłem wybrzuszenie. Cholera tak przy wszystkich? Poluźniłem opuszczone dresy i udawałem ,że nic się nie stało. Zadowolona ze swojej wygranej odeszła i zaczęła rozmawiać ze swoimi znajomymi i coś tłumaczyła. Poczułem wzrok Savanny i popatrzyłem na nią a ona aż kipiała ze złości. Oh biedna Lucy , będzie miała przejebane.
Wyłączyłem stereo i pogratulowałem Lucy układu i wszyscy znowu zaczęli bić brawo. Popatrzyłem na grupke jej znajomych i widziałem jak wszyscy zazdrościli mi tańczenia z nia. Nic dziwnego była okropnie gorąca.
Reszta zajęć minęła swobodnie. Jako,że to pierwsze zajęcia niezbyt zajmowaliśmy się układami tylko rozmawialiśmy. Spojrzałem na zegarek i dochodziła godzina ,ktora oznaczała koniec zajęć dlatego poinformowałem innych i podziękowałem.
Wszyscy zaczęli się zbierać a ja wciąż patrzyłem na Lucy jednak ona ani razu na mnie nie popatrzyła. Musiałem coś zrobić aby z nią porozmawiać.
-Em , Lucy?- głośniej skierowałem się do niej i dopiero wtedy na mnie spojrzała
-Możesz podejść na chwile?- Skinęła głową i powiedziała coś do swoich znajomych w stylu,że zaraz przyjdzie.
-Tak?- podeszła do mnie i byliśmy już sami w sali.
-Nieźle Ci poszło dzisiaj- Popatrzyłem na swoje krocze i ona wiedziała o co mi chodzi więc się lekko zarumieniła.
-Dziękuję- usmiechnęła się lekko
-Może poszlibyśmy na jakąś kawe?- popatrzyłem na nią łagodnie mając nadzieje,że się zgodzi. Podeszła do mnie bliżej i miałem cholerną ochotę ją pocałować.
-Wiesz..- dotknęła w ten sam sposób mojej klatki piersiowej a ja znowu poczułem się spragniony. Nachyliła się tak,że usta dotykały mojego ucha i juz myślałem,że nie odmówi mi odezwała się.
-Kochanie,bardzo bym chciała jednak nie chcę zabierać przyjemności Savannie- odsunęła się i uśmiechnęła
-A teraz, o ile już skończyłeś, a wydaje mi się ,że tak pozwolisz,że odejdę do znajomych-posłała ostatni raz swój zadziorny uśmiech i odeszła a mój wzrok utknął na jej idealnym tyłku.
Zostawiła mnie takiego spragnionego? Do tego odmówiła mi? Co? To mi się śni czy to sie dzieje na prawde? Pierwsza dziewczyna odmówiła mi spotkania a ja stałem się zbulwersowany jak nigdy dotąd. Ja tego tak nie zostawie. Jeszcze będzie prosić mnie żebym był jej.

1 komentarz: