poniedziałek, 14 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ PIĄTY.

(wybaczcie jednak rozdział nie jest sprawdzony ponieważ jest późno a nie chciałam żebyście dłużej czekali na rozdział)
Lucy:
To co się wydarzyło sie w sali od zajęć ze śpiewu było nieprawdopodobne.  Jakby ktoś mi wczoraj powiedział,że Justin może mieć tą dobrą stronę siebie wybuchłabym śmiechem i kazała uderzyć się w czoło. Jednak on ja na prawde ma. Justin potrafi być nawet w porządku i przez te kilkanaście minut ani razu mnie nie denerwował. Chociaż to nieprawdopodobne muszę powiedzieć,że udało mu się mnie rozśmieszyć i czułam się dobrze jak do mnie mówił.
Zgodziłam się na spotkanie z nim ,ponieważ nie chciałam żeby był na mnie obrażony. To niewinny spacer na kilka minut i wrócę do mieszkania.
Umówiliśmy się w holu o 18. Odprowadził mnie do windy i się pożegnaliśmy. Nie próbował niczego,może w końcu zrozumiał ,że się nie dam? Mam taką nadzieję.
Jadąc w windzie miałam już lepszy humor z czego na prawdę się cieszyłam i musiałam wieczorem podziękować Justinowi. Jestem osobą ,która próbuje doceniać wszystko co ma dlatego najmniejszy gest skierowany w moja stronę sprawia ,że czuję się lepiej. O wiele lepiej.
Dzisiaj dam sobie wolne od myślenia, postawię na dobrą zabawę.
-Connie?- zawołałam od razu gdy weszłam do naszego apartamentu i rzuciłam na komodę moją torbę. Przyjaciółka siedziała na kanapie z Erickiem i Mattem i oglądali coś w telewizji. Podeszłam do nich i rzuciłam się na kanapę miażdząc ich i zasmiałam się.
-Nie jesteś lekka Lu-zasmiał się Eric i próbował mnie zrzucić.
-Ah tak?- uniosłam brwi do góry i zaczęłam specjalnie po nim skakać
-Dobra,Lu! Przestań! Jesteś lekka tak,oczywiście ale twoje kości wbijają mi się tam gdzie nie trzeba!-powiedział przez zaciśnięte zęby a ja zeszłam z niego i usiadłam na oparciu.
-Więc. Co dzisiaj mamy zaraz robić? Ładna pogoda dzisiaj.- powiedziałam zerkając w stronę okna. Znajomi zgodzili się z moja uwagą i zaproponowali plażę. Wszyscy się zgodziliśmy i umówiliśmy ,że za 15 minut spotkamy się przy recepcji.
Z Connie miałymy przygotowane idealne bikini ,które zakupiłyśmy kilka dni przed wyjazdem.  Pierwsza poszła przyjaciółka przebrać się a ja zaczęłam pakować wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Zabrałam ze soba krem do opalania, okulary, ręcznik, portfel, telefon i zdjęłam wszystkie bransoletki z siebie żeby przypadkiem nie zgubić. Gdy wyszła Connie z łazienki wzięłam czarne opinające się na moim tyłku spodenki i zwykłą białą koszulkę.
W toalecie zdjęłam wszystkie części garderoby i bielizne zmieniłam na bikini , nałożyłam na to naszykowane przez siebie ubrania , spięłam włosy w luźny lucyk i byłam gotowa.
Gdy wyszłam z toalety przyjaciółka niecierpliwie już na mnie czekała więc od razu wyszłyśmy z naszego apartamentu. Gdy upewniłam się,że zamknęłam drzwi odeszłyśmy.
W windzie rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, o zajęciach, o reklamówce i o tym,że musimy się opalić będąc tutaj. Zgodziłam się z nią bo wyglądałam na prawdę blado porównując inne dziewczyny  do siebie. Wciąż rozmawiałyśmy ,a gdy podchodziłyśmy już do chłopaków Connie przypomniała sobie o moim wyzwaniu.
-Wgl Lucy! Ty pamiętasz,że masz wyzwanie?- zapytała przyjaciółka na co ja skarciłam ją wzrokiem i dopiero później zauważyła,że chłopcy już wszystko słyszą.
-Właśnie! Prawie zapomniałem! Kiedy masz zamiar wziąć się na zadanie?- z cwaniackim uśmiechem zapytał się mnie Eric.
-Wcale. Będę spała w windzie.- Popatrzyłam groźnie na niego na co on się uśmiechnął.
-Masz jeszcze pięć dni więc do dzieła- wywróciłam oczami i poszłam w stronę plaży a znajomi mnie dogonili.
Już nie zaczepiali tego tematu. Reszta drogi przebiegła luźniej i mniej mnie irytowała.  Znaleźliśmy idealne miejsce dla siebie niedaleko wody i rozłożyliśmy się.
Chłopcy zaproponowali ,że pójdą po cos do picia a ja z Connie usiadłyśmy na kocyku ,który przynieśli chłopcy.
Connie nie prużnowała i od razu ściągnęła swoje ubrania i pokazała idealne ciało. Spojrzala na mnie dziwnie i od razu zapytała.
-A Ty co? Nie rozbierasz się?- wciąż dziwnie na mnie patrzyła
-Em.. nie. nie jestem pewna- odwróciłam wzrok i szukałam czegoś co mnie uratuje.
-Nie wmawiaj mi ,że czujesz się grubo- powiedziała już poważnie
-Troszeczkę- Pokazałam na palcach miarkę i  zmrużyłam oczy.
-Lucy.. oszalałaś wiesz?- podeszła do mnie i złapała mnie za łokcie.
-Ściągnij tą bluzkę i jeśli ktoś dzisiaj Ci dokuczy ,że jesteś gruba nigdy więcej się do mnie nie odezwiesz. Zaufaj mi.- popatrzyła na mnie wyczekując.
-Ale..- zaczęłam ale mi przerwała.
-Zaufaj-patrzyła na mnie i widziałam w jej oczach ,że jest pewna tego co mówi.
-Yh.. nienawidzę Cię- zrobiłam krok do tyłu i zdjęłam swoje ubrania pokazując swoje skromne  bikini.
Connie uśmiechnęła się i położyła na koc a ja poprawiłam sobie włosy, Kiedy miałam już się kłaść poczułam gorące dłonie na swoich biodrach.

Justin:
Nie miałem co robić z Troyem więc wybraliśmy się na plażę wiedząc ,że będzie tam wiele dziewczyn praktycznie nagich i można zabawić się troszeczkę.
Rozłożyliśmy się w idealnym miejscu niedaleko wody i poszliśmy do baru po jakąś wodę bo było okropnie gorąco.
Kiedy wracaliśmy na swoje miejsce zauważyliśmy ,że mamy nowych sąsiadów.
Poznałem kim byli. Była to Lucy z jej przyjaciółką.
Cholerna goraca Lucy.
Nie mogę uwierzyć,że ona tego ciała się wstydzi.
-O kurwa ale nam się poszczęściło. Gorące są co?- powiedział do mnie Troy a ja nie zwróciłem uwagi,że coś do mnie powiedział.
-Halo, Bieber- dopiero kiedy powiedział moje nazwisko ogarnąłem się,że  on tu wgl jeszcze jest.
-Co jest- ocknąłem się i popatrzyłem na przyjaciela.
-Mówiłem ,że są gorące, a zwłaszcza ta w ciemnych włosach- rozmażony pokazał na Lucy
-To jest Lucy ,Troy.-powiedziałem bardziej przez zęby bo nie spodobało mi się,że mój przyjaciel miał takie same zdanie na temat drobnej brunetki.
-Ta Lucy?! Ta co tak biegasz za nia?!- wystrzerzył oczy i prawie krzyknął
-Morda, bo nas usłyszy geniuszu.
-O cholera, teraz wiem czemu tak ganiasz za nią- powiedział wciąż zaczarowany jej widokiem
-Nie ganiam. Po prostu obiecałem jej ,że jej udowodnie,że jest tak samo podatna na mój urok jak inne- powiedziałem tak jakbym siebie przekonywał nie jego.
-Ta, tylko ,ze ty nie widzisz jak ślinisz sie na jej widok i jak opowiadasz o niej, coś w rodzaju jakbyś się zakochiwał w niej- wzruszył ramionami a do mnie dotarły jego słowa.
-Nie,patrz ,że trakuje ją jak inne- przyśpieszyłem krok i podszedłem do Lucy od tyłu. Położyłem dłonie na jej idealnych biodrach i pochyliłem do jej ucha.
-Może posmarować Ci plecki co?- powiedziałem ochrypłym głosem i poczułem jak dziewczyna spina się. Punkt dla mnie.
Dziewczyna odwróciła się i milimetry dzieliły nasze usta od siebie. Miałem taką cholerną ochotę ją pocałować i nie potrafiłem panować nad sobą, jednak znalazłem ostatnią siłe i jeszcze tego nie zrobiłem. Bieber ogarnij się. To ona ma się zakochać nie ty.
-Justin?- popatrzyła na moje usta a później w moje oczy. Przcisnąłem ją do siebie i wtedy jej gorące ciało dotykało mnie a moje ręce obejmowało wciąż jej biodra.
-We własnej osobie-powiedziałem cicho prosto w jej usta a ona się uśmiechnęła.
-Nie prużnujesz co?- przysunęła swoją twarz bliżej mojej i wciąż patrzyła na moje usta. Palcami zataczała kułka na moim ramieniu a ja tylko bardziej się rozpalałem.
-Jakbym mógł przepuścić taką piękną i gorącą dziewczynę jak Ty- wyszeptałem i widziałem jak dziewczyna się rumieni.
-Ohh i zarozumiały pewny siebie Bieber duper wrócił- uśmiechnęła się i odepchnęła mnie. Ja zrobiłem urażoną minę a ta się zasmiała. Stała z rękoma na latce piersiowej i patrzyła na mnie z uśmiechem.
-Oh nie mów ,że nie lubisz tego Justina- powiedziałem teraz ja śmiejąc się.
-Zdecydowanie on mnie denerwuje- zasmiała się i spojrzała na mojego przyjaciela Troya.
-Oh, w końcu zauważyłaś,że Justin nie jest sam- zaśmiał się i podszedł bliżej Lucy.
-Przepraszam, ale on-pokazała na mnie- zasłonił mi sobą wszystkich ludzi- posłała mi uśmiech i znowu skierowała wzrok na Troya.
-Jestem Lucy, miło poznać- uniosła dłoń na co mój przyjaciel od razu ją uścisnął
-A ja jestem przyjacielem Justina, Troy ale jestem pewien ,że nigdy o mnie nie słyszałeś- zaśmiał się Troy z Lucy spoglądając na mnie.
Uśmiechnąłem się blado i zastanawiałem się dlaczego Lucy jest dla niego taka miła. Ohh on nie mógł jej się spodobać prawda?
-Niedługo przyjdą tutaj nasi znajomi może się przyłączycie?-usłyszeliśmy zachrypnięty głos jej przyjaciółki
-A tak przy okazji jestem Connie-dziewczyna wstała i przywitala się najpierw ze mną,a później z Troyem. My się uśmiechęliśmy i także przywitaliśmy.
-Tak, tak widziałam Cię już, podrywałeś moją przyjaciółkę w niedziele- popatrzyła na Lucy a ona się zarumieniła. Oh .
- My jedynie tańczyliśmy-puściłem oczko Lucy i wtedy schowała twarz w swoich włosach. Zaśmiałem się i przemówił wtedy Troy
-Pewnie moglibyśmy się przysiąść ale czy wasi znajomi nie będą mieli nic przeciwko?- -rozejrzał się aby ujrzeć czy ktoś idzie w naszą stronę
-Co Ty, Casandra to pewnie was oczami..no. ehm nic nic- popatrzyla w inna strone i zasmiala sie do siebie na co my tez sie zasmialismy z jej zdania
-W porzadku,to idziemy tylko po swoje rzeczy- uśmiechnąłem się i poszliśmy po swój koc.
Lucy:
Do tej pory ciężko mi się oddychało po dotyku Justina. Nie wiem czy to z szoku czy tak na mnie działa ten idiota. Wiem jedno będzie ciekawie ,bo przecież Connie musiała zaprosić ich do nas.
-Connie..- powiedziałam przez zęby a ona już wiedziała o co chodzi dlatego wstała i odeszła trochę.
-ja Cię zabiję kurwa- podeszłam do niej i popatrzyłam groźnie
-Tak,tak ale mnie wciąż kochasz prawda? Jejku Lucy to dla Ciebie, dla ułatwienia Twojego wyzwania plus widzę jak on na Ciebie działa, nie hamuj tego- popatrzyła na mnie i wciąż odchodziła do tyłu żebym jej nie przywaliła przypadkiem.
-czemu ona chce Cię zabić?- zjawili się chłopaki na co ja podskoczyłam bo akurat za mna stali.
-bo zaprosiłam tutaj syna dyrektora i widocznie Lucy on się podoba-wzruszyła ramionami i cmoknęła powietrze w moją stronę
-nie prawda!nie podoba! po prostu on sobie za dużo myśli!- krzyknęłam zdesperowana i zwróciłam innych uwagę. Super.
-Ahh,wyzwanie skarbie-podszedł do mnie Eric i klepnął mnie po tyłku.
-A nie możesz mi pomóc? Tak jak zawsze sobie pomagamy? Będziemy udawać,że napaleni na siebie jesteśmy, no proszęę- popatrzyłam w górę na Erica bo był ode mnie wyższy i zrobiłam mine szczeniaka. Przyjaciel podszedł do mnie, objął mnie tak ,że dłonie miał na mim prawie gołym tyłku i ścisnął
-bardzo bym chciał ale jednak chciałbym zobaczyć jak wykonujesz zadanie-uśmiechnął się i odszedł bo zauważył ,że idą chłopcy.
-o jesteście już- uśmiechnęła się Connie i przedstawiła chłopakom ich , zaraz doszła Casandra i już widziałam jak ślini się na widok Justina i Troya. Zaśmiałam sie do siebie i wszyscy popatrzyli na mnie jak na idiotkę , zarumieniłam sie i postanowiłam położyć się  i poopalać .
Casandra z Connie zrobiły to co ja i zaczęłyśmy plotkować kiedy chłopcy zajęli sie sobą.
-ejj, a ten Justin.. ale on ma na Ciebie ochotę- szepnęła do mnie Cas a ja się zaksztusiłam własną śliną i wtedy znowu na mnie wszyscy dziwnie popatrzyli. Ygh dlaczego przy Justinie jestem jak kłębek nerwów? Lucy wyluzuj, to tylko jeden z wielu dupków na świecie.
-może i tak, ale jak widać mnie on nie obchodzi-powiedziałam bez żadnej mimiki twarzy i doceniałam słońce.
Kiedy prawie zasypiałam poczułam ciężar na swoim ciele więc od razu się ocknęłam i chciałam sprawdzić kto to jednak ten ktoś mi nie dał.
Poczułam jak dotyka moje plecy palcami i wzdłuż sylwetki. Poczułam przyjemne dreszcze i wtedy usłyszałam ten ochrypły głos koło ucha.
-Więc jak będzie z tym olejkiem?- powiedział bardzo ale to bardzo seksownym głosem a ja zaczęłam się rozpływać. Jego głos plus jego dotyk-za dużo. o wiele za dużo.
Nabrałam w sobie siły i zrzuciłam Justina z siebie na co on jęknął niezadowolony.
-Po pierwsze zasłaniasz mi słońce, po drugie przeszkadzasz mi w opalaniu a po trzecie nie dotykaj moich pleców-uśmiechnęłam się cwaniacko i położyłam znowu.
Jednak nie dane było mi długo poleżeć bo poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Oczywiście to był Justin.
Otworzyłam oczy i zauważyłam ,że oddalamy się od znajomych.
-Pamiętaj o wyzwaniu!-usłyszałam jeszcze od Erica i napięłam się.
Tak kurwa , niech on jeszcze powie Justinowi o tym wyzwaniu, oczywiście.
Kiedy przypomniałam sobie ,że jestem na ramieniu Justina i on gdzieś idzie wiedziałam ,że musiałam od razu zapytać.
-Justin?! Gdzie Ty idziesz?! Zostaw mnie! Jestem ciężka!- krzyczałam jednak on tylko zachichotał. Poczułam lekkie pieczenie na tyłku i domyśliłam się ,że dostałam klapsa od Justina.
-A to za co?!- wykrzyczałam najgłosniej jak potrafiłam a Justin w końcu stanął
-Za to,że powiedziałaś,że jesteś ciężka. Jesteś lekka i piękna i zapamiętaj to sobie w końcu inaczej będziesz dawała mi przyjemność dawania Ci klapsa. A no i za kare ,że nie pozwalasz dotykać mi Twoich pleców muszę dać ci zimną kąpiel.
Co? zimną kąpiel?!
-Justin?! Nie! Błagam! NIe! Justin! Przepraszam! Dotykaj mnie gdzie chcesz i ile chcesz! Błagam!- krzyczałam wszystko co przychodziło mi na język. Dopiero po tym jak wypowiedziałam co wypowiedziałam uderzyłam się w głowe.
-więc mogę dotykać Cię? tutaj?- dotknął mojej łydki a ja poczułam znowu te głupie dreszcze
-i tutaj?- dłoń kierował w góre mojej nogi i zatrzymal się na udzie
-a tutaj?- na wewnętrzej stronie uda położył swoją dłoń a mi się zrobiło bardzo ciepło.
-nnn ie-próbowałam powiedzieć normalnie jednak wyszedł z tego jakiś jęk
-ah czyli chcesz zimną kąpiel? - nie zdążyłam odpowiedzieć ponieważ Justin zanużył nas pod wodą a ja w ostatnim momencie złapałam się go i nie chciałam puścić. Kiedy się wynurzyliśmy zaczęłam kopać go, bić moją malutką piąstką i wtulać się w niego żeby mnie nie puścił.
To dziwne ale czułam się na prawdę bezpiecznie w jego ramionach...
-Jesteś nienormalny! Mogłam się utopić!- Justin na mnie spojrzał i za chwile się zaśmiał. Pokazał na wodę i okazało się ,że woda sięgała mi ledwo do biustu.
Ale to nie zmienia faktu,że mogłam się zachłysnąć wodą i utopić.
-Nie śmiej sie ze mnie- zrobiłam smutną minę  i za chwile śmiałam się już razem z Justinem.
-Jesteś okropny- wciąż się śmiałam z Justinem
-Jaki?- zrobił poważną minę a ja myslałam ,że znowu żartuje więc znowu się zaśmiałam i pochlapałam go wodą.
-okropny-uśmiechnęłam się.
-tak?- powiedział przybliżając się do mnie  a ja potaknęłam i się usmiechnęłam.
Zaraz po tym poczułam ,że się zanużam wraz z Justinem i musiałam koniecznie się jakoś ratować dlatego raptownie  przysunęłam się do Justina i mocno się przytuliłam mając nadzieję,że nie zabraknie mi tlenu i się nie utopię. Podczas mojego wewnętrzego panikowania usłyszałam śmiech Justina i dopiero wtedy poczułam,że nie jesteśmy pod wodą i wypuściłam powietrze od razu łapiąc nowe.
-Lucy-Justin próbował powstrzymać śmiech ale czułam jak jego ciało nie potrafii się opanować i zorientowałam się,że wciąż go przytulam.
-Przepraszam,ale Twoja mina..ty na serio się boisz wody- próbował pokazać jak jest wyrozumiały jednak zagryzanie wargi świadczyło tylko i wyłącznie o tym,że chce sie zaśmiać.
-Skończ-powiedziałam poważnie i kierowałam się w stronę plaży oburzona.
-Lucy no!-usłyszałam jeszcze głos Justina ale go olałam.
Chciałam jak najszybciej położyć się bezpiecznie na moim kocu i być zdala od tego chłopaka ,który widzi we mnie tylko obiekt śmiechu.
-Lucy poczekaj! Jezu musisz tak się obrażać?! Nie masz dystansu do siebie!- wciąż krzyczał do mnie Justin a ja na te słowa odwróciłam się i miałam plan podpłynięcia do niego i mu nawrzucać ale Justin zjawił się przy mnie szybciej niż mogłam pomyśleć i wpadłam w jego ramiona.
Stałam i patrzyłam na niego jak idiotka i nie potrafiłam powiedzieć ani jednego słowa. Jego ramiona działały na mnie kojąco.
NIe wiem co się z nami działo ale czułam,że nasze twarze z chwili na chwile są bliżej siebie a ja zamiast odejść stałam zaczarowana.
Poczułam dłoń Justina na swoim policzku i czekałam tylko ,aż nasze usta idealnie do siebie podpasują.
Brakowało bardzo mało a pocałowalibyśmy się jednak uratowali nas znajomi krzykiem. Odsunęliśmy od siebie raptownie i skierowaliśmy w stronę plaży. Serce biło mi jak szalone i nie mogłam ogarnąć oddechu.
Lucy blagam Cię nie możesz się w nim zakochać.
Nie możesz.
Oddychaj.
Próbowałam przyprowadzić się w myślach do rozsądku i dobrze mi szło.
Podpłynęli do nas znajomi i zaczęli nas chlapać.  Po pewnej chwili zaśmiałam się i rzuciłam na nich uważając żeby się nie zanurzyć.
Wygłupialiśmy się i śmialiśmy. Wszyscy z koca weszli do wody i bawiliśmy się na prawdę dobrze. Casandra była zajęta Troyem , Connie Mattem a Eric właśnie popłynął do mnie łapiąc mnie za uda i podnosząc tak,że siedziałam na jego ramionach śmiejąc się.  Z niewiadomych przyczyn rozejrzałam się i brakowało mi Justina. Gdzie on się podział? Nie powiem, poczułam słabe ukucie w sercu i rozczarowanie. Chyba chciałam żeby tu był i zdecydowanie przerażał mnie fakt,że chciałam go pocałować.
Później zapytam go czemu sobie poszedł, a teraz się powygłupiam z przyjaciółmi.
Śmiałam się, skakałam w wodzie, na chłopaków i nawet na Troya, był w porządku chłopakiem.
-Ej,ej nie zapomnij ,że to o Biebera chodzi w wyzwaniu a nie o Troya- powiedział w naszą stronę Eric a ja skarciłam go wzrokiem wiedząc ,że Troy to usłyszał.
-Jakie wyzwanie?- zdecydowanie zainteresował się tą częścią rozmowy.
Jednak ja się nic nie odzywałam, miałam nadzieje,że  da sobie spokój ale mój cudowny przyjaciel zaczął mu tłumaczyć.
-Kiedyś,kiedy nie wiedzieliśmy,że Justin jest synem dyrektora graliśmy w butelke i Lucy wybrała wyzwanie więc dalem jej tydzień aby pocałowała syna dyrektora bo inaczej śpi w windzie- wzruszył ramionami Eric i uśmiechnął się
-Oho,to widzę,że Bieberowi się poszczęściło- poruszył brwiami i mnie ochlapał
-Ej! Wcale nie! Nie zamierzam go całować! Mogę spać nawet do końca obozu w windzie ale nie pocałuje go.- Zrobiłam minę dziecka ,które jest obrażone na cały świat a chłopcy się zaśmiali.
-Skarbie chcesz czy nie, wyzwanie jest więc masz 5 dni,zrobisz co zechcesz-cmoknął powietrze i udał się w stronę brzegu na co wszyscy skierowaliśmy się w jego stronę.
Kiedy wyszłam poczułam wiaterek na moich ramionach i raptownie robiło mi się zimno.
-Chodz Cię ogrzeję mała- uśmiechnął się Eric a ja popatrzyłam na niego złowrogo
-No nie bądz taka, to tylko wyzwanie, zachowujesz się jakbyś się nigdy nie całowała a dobrze wiemy,że jest inaczej.
-Yh Eric!- podeszłam do niego i uderzyłam go w głowe po czym od razu się przytuliłam.
-Kochanie źle dla Ciebie nie chcemy. Po prostu się rozluźnij i zabaw. Kto wie może Bieber to będzie Twoja największa miłość życia i będziecie żyli długo i wiecznie jak w tych bajkach?- zaśmiał się lekko zaraźliwie
-Jesteś nienormalny- zaśmiałam się i znowu lekko go uderzyłam w głowę.
Chcąc czy nie chcąc kusiło mnie ,żeby wykorzystać wyzwanie i poczuć idealne wargi szatyna. Ale nie chciałam mu dać to czego chciał. Czyli mnie. Jednak po dzisiejszej sytuacji w wodzie pragnęłam jego ust i nic z tym nie mogłam zrobić.
___________
OD AUTORKI:
JAK WIDAĆ NASZA CUDOWNA LUCY ZACZYNA PRZEKONYWAĆ SIĘ DO JUSTINA A JUSTIN WCIĄŻ UKRYWA PRZED SOBĄ ,ŻE JĄ LUBI :)

WSZELKIE PYTANIA CO DO ROZDZIAŁU ZAPRASZAM NA MOJEGO ASKA:
http://ask.fm/baansujdziwko3

PAMIĘTAJCIE!
CZYTASZ-KOMENTUJESZ

TO NA PRAWDĘ MOTYWUJĘ BARDZO.

DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ:)
DO NASTĘPNEGO :)

2 komentarze: