środa, 22 października 2014

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Rozejrzałam się po pomieszczaniu do którego Justin nas zabrał. Siadłam na biurko i rozglądałam się bardziej. Próbowałam robić wszystko aby nie patrzeć w oczy Justina. Było mi po prostu głupio nic więcej. W tle słyszeliśmy muzykę a Justin chodził po sali do śpiewu i próbował zebrać myśli. Pociągnął dłonią końcówki włosów i podszedł do mnie.
-Nie masz mi nic do powiedzenia?- W końcu zaczął naszą nietypową rozmowę a ja wciąż zawstydzona patrzyłam na swoje nogi którymi machałam do muzyki. Zamknęłam oczy aby nabrać pewności siebie.
-Nie rozumiem po co się tak rzucasz- pierwszy raz od kilku minut popatrzyłam w jego oczy. Nie było w nich tej miłości co wczoraj,zastąpiło miłość uczucie zazdrości i bólu.
-Tobie to po prostu odpowiada..Możesz sobie swobodnie z kimś potańczyć,pouśmiechać się zalotnie do obcego faceta,bo niby chłopaka nie masz. O to Ci chodzi? Skoro tak to dlaczego zgodziłaś sie być ze mną? Aby mieć komu narobić nadziei?- stał i patrzył na mnie a mi szczęka,aż opadła. On myśli,ze ja się nim bawię?
-To nie prawda! Ja do nich nie podchodzę! Ja się nimi nie interesuje nawet! W dupie ich mam, nie rozumiesz,że czuję do ciebie coś dużego czego nie potrafię zatrzymać?! nie rozumiesz,że mi cholernie na tobie zależy?! Za kogo ty mnie masz?! Widocznie nie znasz mnie na tyle aby być razem- zdenerwowałam się bardzo i zeskoczyłam z blatu, zabolały mnie jego słowa
-Nie mogę cię poznać bo się ciągle przede mną zamykasz! W jaki inny sposób mogę cię poznać? Przez plotki? Wybacz ale nie jestem taki. Chcę pokazać jak bardzo mi zależy na tobie, trzymać cię za rękę i całować kiedy mi się podoba. Ale ty tego nie rozumiesz. Nie czujesz takiej potrzeby jak ja widocznie. Pasuje tobie to ze każdy za tobą się ogląda- sapnął i podszedł do mnie wściekły
-Popierdoliło cię od reszty Justin! Oni mnie nie interesują! A jeśli chcesz żebym ci udowodniła,że mi zależy to proszę bardzo. Koniec udawania ,że nic nas nie łączy ale jeśli ktoś będzie się wtrącał ja tego nie wytrzymam psychicznie! Nie wiesz co przeszłam w domu! Nie wiesz jak bardzo byłam zraniona! I wiesz co jest najgorsze?! Że tamtego nawet nie kochałam! Byłam zauroczona a w tobie sie zakochuje i jest mi ciężko,że każda za tobą  lata! Że każda jest zdolna zrobić wszystko aby się z tobą pieprzyć!- otwarłam łzy ,które nieświadomie spływały po moim policzku. Prawda jest taka ,że boję się tego wielkiego uczucia do Justina.
-Wiesz co? NIe ważne. Lepiej będzie jak znajdziesz taką,która się niczego nie będzie bała- pociągnęłam nosem, otworzyłam drzwi i wybiegłam jak tylko się da z sali. Nie chciałam dłużej się kompromitować, co więcej zaczyna mnie boleć sytuacja,że ja się w nim zakochałam. Tak, zakochałam. Nie zakochuje. Zawsze uważałam,że na miłość czeka się lata albo miesiące. Na początku Justin odpychał mnie swoim zachowaniem. Nie akceptowałam jego w żadnym wypadku. Był dupkiem i nic nie szanował. Później poznałam inną stronę Justina i pomimo jego strony dupka zakochałam się w nim i nic nie moge na to poradzić.
Nie wiedziałam gdzie biegnę, chciałam pójść do apartamentu i pobyć sama dlatego pobiegłam w stronę Connie po klucze.
Kiedy już przestałam biec i próbowałam się ogarnąć żeby nie wyglądało to tak,że płakałam. Justin złapał mnie za ramie i odwrócił. Nie miałam czasu się nawet zastanowić ani zaprotestować. On po prostu tak jakbyśmy byli sami  dotknął mojego policzka i schylił się aby mnie pocałować. Automatycznie oddałam pocałunek a Justin go pogłębił. Staliśmy na środku sali ,wokół nas mnóstwo ludzi a my się bezwstydnie całowaliśmy. Kiedy zabrakło nam powietrza przerwaliśmy pocałunek i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Kurwa Lu ale ja już nie moge przestać o tobie myśleć,bo ja się już w tobie zakochałem- patrzył na mnie i probował wyczytać wszelkie emocje z moich oczu. A ja po prostu się wzruszyłam.
Przez łzy które mi ciekły usmiechnęlam się i pocałowałam Justina najpiękniej jak potrafię.
Kiedy oddawałam wszelkie emocje Justinowi przez pocałunek tłum zaczął klaskać i skupiać się jedynie na nas.
Zawstydzona oderwałam się od Justina ,rozejrzałam i zawstydziłam jeszcze bardziej dlatego  wtuliłam się w niego i nie chciałam na nikogo patrzeć. Justin zaśmiał się lekko i szepnął mi do ucha.
-Jak narazie nikt nie chce mnie zabić,że pocałowałem najpiękniejszą i najlepszą dziewczynę w tej hali- zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w ramie
-Eeeej!- zaśmiałam się a Justin dołączył do mnie.
-No, to może chwila wyjaśnień dla swoich przyjaciół?- podążyłam słuchem za głosem ludzi i napotkałam się na Matta, Erica, Rayana i reszte.
Justin zaczął się tłumaczyć
-To co widać, uszczęśliwiamy się wzajemnie- uśmiechnął się do mnie i pogładził mnie po plecach ponieważ ja stałam do niego tyłem.
-No widzę właśnie ,że coś się między wami wydarzyło ale to chyba kilka dni temu co?
-Tak serio, to wczoraj, dzisiaj sie pokłóciliśmy i wlasnie sie pogodziliśmy- uśmiechnęłam się zawstydzona i wtuliłam w Justina, wszyscy wydali z siebie dzwięk zachwycanie
-Awww gołąbeczki! A teraz sory ale idziemy się bawić!- zaśmiał się Matt i pokazał nam żebyśmy dołączyli do reszty grupy. Justin wziął mnie za rękę niepewnie a ja się uśmiechnęłam aby dodać mu otuchy.
Stałam oparta o ścianę i popijałam sok,ponieważ po tym piwie strasznie mnie suszyło. Patrzyłam na Justina ,który wygłupiał się z kolegami a mi uśmiech nie schodził z twarzy. Cieszyłam się,że mam kogoś takiego przy sobie i Justin nie udaje kogoś innego przy mnie niż jest. To był prawdziwy argument do mojego szczęścia.
-Co tak stoisz sama?- podeszła do mnie Connie
-Myślę- odpowiedziałam lekko zerkając na nią.
-Twój plan z ukrywaniem nie wypalił,żałujesz?
-Nie, chyba nie. To było bez sensu i moje lęki też są bez sensu. Jeśli to jest prawdziwe uczucie nikt nas nie zniszczy i tym się motywuję- lekko ścisnęłam dłon Connie aby utwierdzić ją w moich przemyśleniach
-Szczerze? To był głupi pomysł i cieszę się,że Justin do ciebie podbiegł i pocałował. Cierpiałabyś bardziej przez ukrywanie się niż cierpiałaś przez tamtego no..- Connie zawiesiła się aby nie zrobić mi przykrości, jednak ja pogodziłam się z tym co było kiedyś i nie obchodziło mnie czy miałam złe zakończenie związku czy dobre. Liczy się dla mnie to co jest tutaj. Czyli świetna zabawa, udoskonalenie swoich możliwości i cudowny chłopak,który ukradkiem spoglądał na mnie i puszczał oczko.
Zaśmiałam się
-Wiesz Connie.. będę walczyć o mój związek z Justinem ponieważ zależy mi na nim i nie pozwolę żadnej suce tego zniszczyć.
-I dobrze! W końcu zmądrzałaś!- zaśmiała się a ja udałam urażoną
-No już, nie fochaj się tylko leć do swojego Romeo, bo widzę jak ślinisz się na jego widok- popchnęła mnie lekko w stronę Justina a ja poczułam ogromną potrzebę przytulenia się do niego. Dlatego długo nie opierałam się, kiwnęłam głową do Connie i tanecznym krokiem podeszłam od tyłu do Justina zakrywając mu dłońmi oczy.
-Zgadnij ktooo- zaśpiewałam mu do ucha
-Nie mam pojęcia, może jakaś super laska? -zaśmiał się Justin a ja mu dotrzymałam kroku.
Justin się odwrócił do mnie
-Oh to moja piękna i utalentowana dziewczyna!- udał zdziwionego i złapał mnie w pasie.
-Oh już się tak nie podlizuj bo na mnie to nie działa- udałam pewniaka
-Tak? A to działa na panią?- przybliżył się do mnie a ja poczułam te cudowne uczucie w brzuchu. Jego zapach połączony z miętową gumą tworzył niepowtarzalną mieszankę,którą zaczynałam kochać. Uśmiechnęłam się do mojego chłopaka i pocałowałam go od razu. Nie potrafiłam się oprzeć a skoro był moim chłopakiem to nie grzech prawda?
Justin cmoknął moje usta swoimi, złapał mnie za dłoń i obkręcił wokół mojej osi.
-Mmm co my tu mamy... ślicznie wyglądasz wiesz? Zjadłbym cię tutaj przy wszystkich- zagryzł usta a ja poczułam te idealne mrówki w podbrzuszu.
Chwile się ze sobą droczyliśmy, śmialiśmy się i tańczyliśmy.
Justin był świetnym tancerzem. Podobało mi się,że przy Justinie nie musiałam nikogo udawać.Mogłam przy nim zachowywać się jak przyjaciółka, koleżanka i dziewczyna jednocześnie , mieliśmy dystans do siebie i to mi się podobało.
Odwróciłam się tyłem do Justina po pierwszych nutach wolnej piosenki. Justin docisnął mnie do siebie i zamruczał gardłowo w moje ucho.
Spodobał mi się efekt więc zaczęłam go pobudzać.
-Lu jesteś niegrzeczna- zagryzł lekko płatek mojego ucha a ja uśmiechnęłam się zwycięsko
-Wcale nie kochanie, wydaje ci się- powiedziałam cicho Justinowi do ucha i powoli
Justin odwrócił mnie do siebie i założył moje dłonie na jego kark. Uśmiechał się do mnie a swoje dłonie położył na moje pośladki.
-Trzeba chyba ukarać moją dziewczynkę- uśmiechnął się w ten swój zadziorny sposób.
-Ja nic nie zrobiłam, co mogę zrobić żeby ci udowodnić moją niewinność?- zamrugałam rzęsami.
-Śpij dzisiaj u mnie
Justin powiedział to tak jakby planował to przez cały dzień a mnie zaskoczył swoją propozycją
-Przecież nie mogę jutro mam zajęcia po południu i co na to twoi rodzice, tak nie wypada- powiedziałam dość poważnie
-Odwiozę Cię na zajęcia, obiecuję a rodzice nie będą mieli nic przeciwko - patrzył głęboko w moje oczy i mnie czarował przez co nie potrafiłam mu odmówić.
-W porządku ale jeśli nie będziesz grzeczny więcej nie będę u ciebie spać- pstryknęłam go lekko w nosek i się zaśmiałam z miny Justina
-Tak pogrywasz?- popatrzył na mnie znowu tym swoim wzrokiem a ja nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Justin złapał mnie w talię i podniósł do góry. Zaczął nami obkrecać w każdą stronę. Ja natomiast ciągle się śmiałam, było dla mnie to zabawne. Odchyliłam głowę do tyłu a ręce rozłożyłam.
Justin zarzucił mnie sobie na biodro i pochylił się mocno mnie trzymając.
-Nie puszczę cię dopóki nie dasz mi buzi- i znowu ten zadziorny uśmiech
-Justin no weź, czuję jak upadam i widać mi gacie!- próbowałam poprawić spódniczkę
-Powiedziałem,że masz mnie pocałować kochanie
-Yhh- udałam oburzenie a za chwilę z pełną namiętnością wpiłam się w jego usta i próbowałam go zadowolić jednym pocałunkiem.
Justin mruknął w moje usta a ja pociągnęłam go za końcówki włosów aby dodać więcej emocji w nasz pocałunek. Kiedy oderwaliśmy się od siebie Justin postawił mnie na ziemię a ja zaproponowałam aby pójść się przewietrzyć.
Chłopak złapał mnie za dłoń z uśmiechem na twarzy i pokierowaliśmy się na zewnątrz aby spocząć na ławce.
Wtuliłam się w szatyna i dałam mu buziaka w policzek.
-A ten buziak to za co?- Justin uśmiechnął się
-Za to,że czuję się przy tobie tak zajebiście- zaśmiałam się i bardziej się w niego wtuliłam.
Po pewnym czasie znaleźliśmy upragnioną przez nas ławkę i usiedliśmy na nią. Tzn Justin usiadł a ja musiałam usiąść na jego kolano. Po pierwsze twierdził,że się przeziębię, po drugie wspomniał coś ,że szkoda mojego ślicznego tyłka nawiasem mówiąc dupek z niego a po trzecie,że chce mnie wciąż trzymać w ramionach- tak to było akurat urocze.
Bez żadnych sporów siadłam mu na kolana i popatrzyłam w jego oczy. Moment był czarujący a mnie bolały policzki od ciągłego uśmiechania się.
-Kochanie pamiętasz tą reklamę w której na końcu obozu mam wystąpić?- Zapytał Justin bawiąc się moimi włosami
-Jasne ,czemu pytasz?
-Ponieważ chcę abyś to ty ze mną tam wystąpiła i będę namawiał ojca aby ciebie obserwował. Nie masz się o co martwić- Justina wypowiedz trochę mnie zaniepokoiła
-Nie, stop Justin. Ja nie chcę wygrać przez oszustwo. Chcę wygrać dlatego,że należy mi się wynagrodzenie i osiągnę to własnymi siłami. Nie chcę abyś nasze relacje wtrącał do obozu. Obóz to jedno my to drugie. Jasne, że chciałabym wygrać bo kto by w tej hali nie chciał ale zrobię to sama, bez twojej pomocy dobrze?- pogłaskałam go po policzku i upewniłam się,że rozumie mnie
-W porządku kochanie , będzie jak zechcesz, po prostu uważam,że zasługujesz na to, kiedy śpiewasz czuję twoje emocje na całym ciele i mógłbym słuchać cię godzinami, a jak ruszasz tym tyłeczkiem-Justin złapał mnie za tyłek- nie marzę o niczym więcej- zaśmiał się a ja uderzyłam go w ramię
-zbooook- przeciągnęłam uśmiechając się
-ale twój zbok skarbie- Justin pocałował mnie a ja oddałam pocałunek.
Niestety byłoby to niemożliwe gdyby wszystko układałoby się po naszej myśli dlatego znikąd pojawiła się koło nas Savanna.
-Justin?! możesz mi to wyjaśnić?! dlaczego całowałeś tą idiotkę na wszystkich oczach i dlaczego ona teraz siedzi na twoich kolanach?!- zezłoszczona Savanna wymachiwała rękoma.
-Być może dlatego,że jesteśmy razem? Hm? Sav tak trudno to zauwazyć?- powiedział olewanym tonem Jus.
-To niemożliwe, jeszcze kilka dni temu ze mną spędzałeś czas i tylko mną się interesowałeś! Jesteś dupkiem!- zaczęła się drzeć Sav.
-Hola hola! Ja ci niczego nie obiecywałem! Na wszystko sama się godziłaś wiedząc ,że ja nic do ciebie nie czuję i liczyłaś się tylko dla mnie w łóżku, to tyle Sav pogódź się z prawdą- wzruszył ramionami Justin a ja próbowałam zejść z jego kolan
-Kochanie? Gdzie idziesz?- zapytał zmartwiony Justin i wstał razem ze mną
-Po prostu porozmawiajcie sobie , ja nie jestem tutaj potrzebna. Widocznie macie jakieś niewyjaśnione sprawy- uśmiechnęłam się blado do szatyna aby wiedział,że nie mam do niego żalu i chciałam odejść
-Lu nie! Idę z tobą! Poczekaj!- zatrzymałam się i poczekałam na Justina. kiedy do mnie dobiegł usłyszeliśmy we dwoje głos Savanny.
-Ty szmato! To wyłącznie twoja wina! Próbujesz mi zniszczyć życie i zabierasz mi wszystko co należy do mnie!- podbiegła do nas Savanna a Justin stanął przede mną.
-Uspokój się kurwa! To nie jest ani szmata ani twoja koleżanką żebyś tak do niej mówiła! Mam tego dość! Musisz zrozumieć,że ja nigdy nie traktowałem cię na poważnie. Tak smutne to jest i przykro mi ale nie mogę zmienić rzeczywistości. Nigdy mnie nic z tobą nie łączyło i nie masz prawa o moje uczucia obwiniać Lu, ona jest niewinna-Justin złapał mnie za rękę i chciał razem ze mną odejść
-Niewinna?! Ochujałeś chyba! Zobaczysz szmato ,że cię zniszczę! Będziesz ryczała dzień w dzień kurwa przeze mnie! Obiecuje ci to ! A ty Justin! Wrócisz do mnie jeszcze! Zobaczymy!- odchodziliśmy od Savanny słuchając jej słów. Tzn ja słuchałam. Było mi jej poniekąd żal. Ja Poniekąd czułam się dość niedawno tak jak ona dlatego zrobiło mi się smutno.
Ścisnęłam dłoń Justina
-Kochanie nie przejmuj się- szatyn się zatrzymał
-Po prostu to przykre jest ,że ona taka załamana jest, wiem co czuje Justin i uwierz mi to nie jest fajne- spojrzałam na swoje stopy unikając wzroku mojego chłopaka
-Wiem,że to jest przykre ale powiedz mi czy ona sama nie pchała się do mnie? Ja jej nigdy nic nie obiecywałem, zawsze mówiłem jasno, chce ją poruchać i tyle. Okrutne to z mojej strony było ale nic nie zrobisz Lucy, taki byłem dla dziewczyn, nigdy nie byłem zakochany dopiero gdy ty się pojawiłaś zaczęłaś zmieniać moje nastawienia do dziewczyn. Pamiętasz sytuację w sali od śpiewu? Tak bardzo pragnąłem żebyś mi powiedziała czemu jesteś smutna bo mnie to interesowało. Ty mnie interesowałaś. Ja nie kieruję swoimi uczuciami. Nie moja wina,że to akurat w tobie się zakochałem a nie w niej i błagam cię nie obwiniaj się bo ja jestem akurat szczęśliwy ,że to w tobie się zakochałem. Proszę cię nie przejmuj się nią.- Justin dotknął mojej brody abym na niego spojrzała a ja miałam mieszane uczucia co do tego
-Rozumiem cię Justin ale musisz mi jedno obiecać- popatrzyłam w jego hipnotyzujące oczy
-Wszystko zrobię abyś się dla mnie uśmiechnęła.
-Chcę abyś jutro wziął ją na plażę i wyjaśnił wszystko, chcę abyś porozmawiał z nią normalnie i wytłumaczył.- popatrzyłam na niego z nadzieją,że się zgodzi i wykona zadanie na szóstkę.
-Nie uważam za ten pomysł na najlepszy ale w porządku, skoro to cię uszczęśliwi to w porządku. Jutro po waszych zajęciach z nią spróbuję porozmawiać, ale nic nie obiecuję, jest za bardzo uparta i zakochana w sobie , a teraz proszę uśmiechnij się- pogłaskał mnie z troską po policzku a ja nie mogłam dłużej powstrzymywać uśmiechu. Justin Bieber największy dupek w Seattle wyznaje mi swoje uczucia, jest uroczy i okazuję sympatię.
Uśmiechnęłam się a Justin od razu przytulił się mocno do mnie.
- Oh Lu, jak ja Cię uwielbiam!- wykrzyczał to a ja się zaczęłam śmiać
-No dobra księżniczko a teraz jedziemy do mnie bo widzę jak mi tu marzniesz. NIe będziemy włazić do twojego apartamentu, dam ci jakieś swoje ubrania do spania a jutro coś się ogarnie- złapał mnie za dłoń a ja pokiwałam głową na znak,że się zgadzam.
-Muszę wynagrodzić ci to,że dzisiaj obudziłaś się sama i już mam pewien plan,a i musisz mi obowiązkowo opowiedzieć co to za dupek cie zranił i dlaczego- uśmiechnął się zadziornie i pocałował mnie ukradkiem w usta a we mnie poruszyły się cudowne ale dziwne emocje w podbrzuszu. Byłam gotowa na wszystko dlatego z uśmiechem jak najszybciej szłam za moim najlepszym pod słońcem chłopakiem.
________
NIESPODZIANKA!
Postanowiłam ,że wynagrodzę wam za tyle wejść i dodam o wiele szybciej.
Muszę przyznać,że podoba mi się rozdział i cieszyłabym się jakby wam też się spodobał dlatego czekam na opinie w komentarzach!
Dziękuję i miłego czytania!
Pamiętajcie
5 komentarzy-nowy rozdział jak najszybciej
Do usłyszenia!
Love!
Pina.

7 komentarzy:

  1. I <3 YOU ! Rozdział zajebisty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie obiecuj ze 5 kom. I napiszesz każdy tak pisze a później miesiąc czekamy . Fajnie piszesz mam nadzieję ze szybko pojawi się nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestań, nie musisz mnie porównywać do każdego. Napisałam,że jak będzie 5 komentarzy to dodam, wczoraj o 21 pojawił się komentarz a ja przed północą już dodałam. Nie oceniaj książki po okładce :)
      Dziękuje :)

      Usuń
  3. Cudowne opowiadanie ! Czekam na następny! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super czrkam na nn !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to kiedy nn ?

    OdpowiedzUsuń