niedziela, 14 grudnia 2014

ROZDZIAŁ OSIEMNASTY.

Po odejściu Justina czułam się jak kupa gówna. Podszedł do mnie Andre i od razu się do niego przytuliłam. Nie wiedziałam co mam zrobić czy powiedzieć,dlaczego zawsze jestem w tej kropce? Chciałabym zeby wszystko było łatwe ale nigdy nie będzie bo ja nie jestem łatwa,zawsze wszystko utrudniam.
-No już Lu,nie płacz,dlaczego płaczesz?- siedziałam na jego kolanach i ciągle sie przytulałam szlochając z bezradności
-Lu,błagam cię,uspokój się,musisz ze mną porozmawiać żebym mógł ci pomóc- głaskał dłonią moje plecy w celu uspokojenia mnie i udało mu się, z chwili na chwili byłam bardziej spokojniejsza. Przyjaciel odsunął mnie od siebie i otarł delikatnie palcami moje łzy.
-Już dobrze,teraz powiedz mi co takiego ci powiedział że płaczesz- spojrzałam w jego oczy i widziałam jak się martwi o mnie, widziałam jak stara się abym nie zostawała z niczym sama. Cieszę się,że poznałam go w tym miejscu.
Wzięłam głeboki oddech i przymknęłam oczy żeby zebrać myśli.
Podniosłam wzrok i zaczęłam wszystko opowiadać co mi powiedział. Zaczynając od sytuacji z Savanną  a kończąc na tym,że mam się zastanowić co z nami dalej będzie.
-Wiesz.. Lu ja was obserwowałem ciągle.. jemu zależy na tobie,widziałem to w jego zachowaniu i to jak pragnął cię przytulić do siebie. Nie wiem czy ta Savanna rzeczywiście go wychujała i wykorzystała nie mam pojęcia nie znam jej ale Justin ma racje, chciała was rozdzielić i być może już to zrobiła- wstchnął i złapał mnie za dłoń. Nie wiem co mam myśleć na ten temat.
-Lucy zależy ci na nim?- powiedział cicho a ja podniosłam od razu wzrok.
-Oczywiście,że tak Andre.. i w tym problem- zachciało mi się znowu płakać. Dociera do mnie,że zależy mi mocno na tym człowieku i jest za późno aby o nim zapomnieć. Minęło bardzo mało czasu ale jednak wystarczająco żebym oszalała na jego punkcie
-Halo Lucy mówię do ciebie- pomachał mi dłonią przed oczami a ja się ocknęłam
-Przepraszam,zamyśliłam się,możesz powtórzyć?-zrobiłam przepraszający wzrok i delikatnie się uśmiechnęłam
-Mówię,że widzę jak się oboje męczycie bez siebie,widzę jak ty na niego patrzysz i jak męczysz się w tej kłótni,widzę także jak on szaleje za tobą i nie ważne ,że minęlo bardzo mało czasu odkąd się poznaliście,to jest miłość i ona przychodzi w najmniej odpowiednim momencie Mała. A ty za dużo myślisz o zaletach i wadach i to cie gubi. Przestań w końcu,kieruj się sercem i zapomnij o Savannie czy o innych dziewczynach. Gdyby jemu zależało na innej dziewczynie nie rozmawiałby dzisiaj z tobą i nie mówił takich rzeczy- uśmiechnął się do mnie delikatnie a ja się do niego przytuliłam.
Miał racje za dużo analizuje i to jest mój problem.
-Dziękuję Andre- uśmiechnęłam się delikatnie a szczerze i pocałowałam go w policzek
-Za co?- udał zaskoczonego i zaśmiał się
-Nie dziękuj mi Mała,tak robią przyjaciele a teraz zwijaj dupe bo musimy iść poćwiczyć piosenkę do castingu- zrobił groźną minę a ja się zasmiałam
-Mówiłam ci już ,że nie biorę udziału w castingu,nie po to tu jestem- wzruszyłam ramionami
-Nie dyskutuj ze mną,masz iść na ten casting żeby się świetnie bawić i udowodnić Savannie ,że nie zniszczy ciebie. Miałaś przyjechać tutaj i się świetnie bawić a tymczasem siedzisz zapłakana i życie sobie komplikujesz. Nie pozwolę ci zniszczyć tej szansy- wstał razem ze mną,klepnął mnie w tyłek i pokazał palcem ,że idziemy ćwiczyć. Oh co za człowiek.
W rozmowie z Andre chodziło o casting do tej reklamy końcowej obozu. Za 4 dni odbędzie się wybór najlepszych aby łatwiej było wybrać zwycięzce. Zastanawiałam się co mogę zaśpiewać i zatańczyć i chyba już wiem. Nie ma czasu na udoskonalenie innych moich piosenek więc poćwiczę come and gei it. Musze tylko porozmawiać z Connie i resztą. Dziewczyna może wygrać tylko ten konkurs. Mamy stworzyć własny klimat, zaśpiewać piosenkę, zatanczyć i sami ją zagrać. Mam nadzieję,że zgodzą się na moją propozycję. Wszystko mam dopięte na ostatni guzik w głowie wystarczy tylko to zrealizować.
Idę na salę poćwiczyć utwór z Andre i kiedy kończymy mam mnóstwo pozytywnej energii w sobie.
-No Lu, miazga ci powiem!- Andre zaczyna bić brawo a ja śmiać się
-Przestań bo popadnę w samozachwyt- zaczynam się śmiac i sprzątać po sobie sprzęt
-Mówię serio, jesli nie przejdziesz to w jury jacyś idioci zasiądą.
Śmieję się i idę odprowadzić Andre do drzwi hotelu.
Przez całą drogę śmieję się i wyłupiam z Andre, nie myślę zbytnio o Justinie ani o tej sytuacji co bardzo pomaga mi przetrwać.
-Dobra mięczaku,musisz już iść- śmieje się i zakładam rękę na rękę
-Mięczaku?! Mięczaku?!- udaje urażonego i dotyka dłonią miejsce gdzie znajduje się serce.
-A co może nie?- robię poważną i zwycięską minę
-Wiesz co? Nie mam siły się z toba sprzeczać ale miej świadomość ,że się odegram- potargał dłonią moje włosy a ja zrobiłam naburmuszoną minę
-O nie! Tylko nie moje włosy Andre!- zaczynam się denerwować a Andre śmiać się
-Dobra głuptasie lecę bo już późno- całuje mnie w policzek a ja się szczerze uśmiecham
-Pa mięczaku!- krzycze za nim a on mi pokazuje grośbę palcem.
Patrzę jak zanika za zakrętem i wracam zadowolona do mojego i Connie apartamentu. Idąc do apartamentu piszę szybkiego sms do Connie gdzie jest i zaraz dostaję odpowiedz że siedzi u chłopaków w apartamencie i żebym wpadała. Uśmiecham się i nim chowam telefon zerkam na moja tapetę gdzie widnieje moje i Justina zdjęcie. Uśmiecham się lekko i przypominam sytuacje kiedy to zdjęcie zostało zrobione. Czuję nadchodzące łzy ale powstrzymuje je, telefon chowam szybko do kieszeni i próbuję zapomnieć na chwile o tym wszystkim, Jutro sie tym zajmę.
W mniej niż 5 minut docieram do moich przyjaciół apartamentu i widzę jak siedzą i się śmieją ze wszystkiego. Oglądają jakieś bzdury i zajadają się słodkościami.
-Siema wszystkim-podchodze do nich i siadam na oparcie jednej z kanapy.
-Cześć Lu, wszystko okej?- uśmiecha się lekko Eric a ja przytakuję lekko głową
-A z Justinem?- cicho zadaje to pytanie Connie a ja wymuszam uśmiech
-Rozmawiałam z nim,nie wiem co mam o tym mysleć, twierdzi,że Savanna go podeszła i nie pamięta nic z tej nocy, a z tego co wiem Savanna zawsze gra nie czysto,muszę na spokojnie sobie to przemyśleć, ale teraz chce o czymś innym pogadać- pocieram dlonią o swoje ramie ze stresu i czuję wzrok na sobie swoich przyjaciół.
-Na pewno słyszeliście o tym castingu za 4 dni i chciałam zapytać czy macie jakies plany?- pytam niesmiało i delikatnie zerkam na nich.
-Mieliśmy nadzieje,że weźmiesz udział w konkursie a my pomożemy ci wygrać, Lu przeciez po to tutaj jesteśmy,żeby być razem i nawzajem sobie pomagać-wzruszył ramionami Matt jakby to było oczywiste
-Bo ja pomyślałam,że chłopcy będą grac na instrumentach, Connie zatańczy dobierzemy jeszcze jakies 2 dziewczyny i zrobimy show, ja mam wszystko zaplanowane w glowie,nie chce kombinować nic, zaśpiewałabym come& get it układ byłby taki jaki wymyślaliśmy w domu i byśmy się super bawili, co wy na to?- spojrzałam na nich niepewnie
-To świetny pomysl! Mamy wszystko załatwione tylko poćwiczyć trzeba,żadnego problemu, ja jestem na tak a wy?!- zadowolony Eric zapytał Connie i Matta.
-Ja najbardziej za jestem, zasugujesz na to żeby wygrać a my żeby tobie w tym pomóc- uśmiechnął się do mnie Matt a Connie przytaknęła.
-Więc, w mojej głowie już powstał pewien scenariusz,chcecie posłuchać?- uśmiechnęłam się a oni znowu przytaknęli. Tym sposobem zaczęłam opowiadać im o swoim pomyśle a oni dopowiadali swoje. Czuję ,że będzie rewelacyjnie
-Jeszcze zostało nam dobrać jakąś dwójkę do tańczenia,znacie kogoś kto nie startuje do konkursu a chciałby potańczyć?- popatrzyłam na moich znajomych którzy rozmyślali nad moim pytaniem
-Wiem!- Connie krzyknęła więc wszyscy zwróciliśmy na nią uwagę
-Casandra przeciez wspominała o tym konkursie,że z wielką checią dołączy do naszego zespołu i jej koleżanka- zadowolona ze swojego pomysłu klasnęła w dłonie
-wystarczy z nimi tylko pogadać i załatwione, szybko się uczą a układ nie jest trudny, wygramy to!- zaśmieliśmy się z przemowy Matta
-Dobra a teraz zbierajcie dupy idziemy na plażę, jakaś impreza ma być,wypijemy coś i potańczymy,od jutra trzeba ostro ćwiczyć i nie będzie miejsca na imprezy- powiedziała Connie i wszyscy zgodzili się z nią.
Nie minęło 20 minut a cała nasza czwórka kierowała się w stronę plaży na imprezę zabierając przy tym innych znajomych.
Dzisiaj chcę się wyluzować, niech dzieje się co chce.

Śpiewamy,tańczymy i popijamy drinki. Wszystko idzie dobrze z planem, bawimy się i odprężamy. Jestem zadowolona z pomysłu Connie i dzięki nim nie przejmuje się już niczym.
Przyszedł do nas Troy i gdzieś głęboko miałam nadzieję,że razem z nim przyjdzie Justin jednak przeliczyłam się.
-A Justin gdzie? Opuścił imprezę?- zapytał Eric a ja się przyszłuchałam ich rozmowie.
-Nie chciał przyjść, nie wiem co się z nim dzieje ale siedział w swoim pokoju i coś grał na gitarze,namawiałem go,że będą jakieś dziewczyny ,alkohol i się odpręży jednak on tylko wysyczał ,że nie chce żadnych dziewczyn i ma ochote posiedzieć w domu,  nie mam pojęcia co dzieje się z tym człowiekiem- kiedy skończył odpowiadac na pytanie Erica ukradkiem spojrzał na mnie informując mnie,że tylko ja jestem w stanie go wyciągnąć. Zrobiło mi się przykro,że Justin cierpi i samotnie siedzi w pokoju. To do niego niepodobne.
-Musze się napić, idziesz ze mną?- zapytałam swoją przyjaciółkę i bez żadnego sprzeciwu poszłyśmy do baru po kolejnego drinka.
-Witam panie, co podać?- uśmiechnął się młody barman do mnie a mnie jego gest zawstydził.
-Dwa mocne i dobre drinki proszę pana- zaśmiała się Connie z mojego zachowania i postanowiła przejąć inicjatywę.
-Nie ma sprawy, dwa dobre drinki dla dwóch ślicznych dziewczyn- uśmiechnął się i zobaczyłam jego piękne białe zęby. Obserwowałam jak robi nam drinki i doszłam do wniosku,że chłopak był bardzo przystojny. Miał idealnie ułożone włosy ,był wyższy i dobrze ubrany.
-Proszę,na mój koszt -chłopak znowu się do mnie uśmiechnął a ja zawstydzona podziękowalam mu.
-Wpadłaś mu w oko Lucy- Connie poruszała śmiesznie brwiami a ja zaśmiałam się.
-Ale podrywać za chuja nie potrafił,tani chwyt z drinkami i uśmiechem- zaśmiałam się i upiłam łyk swojego pysznego drinka.
-Mmm,ale drinki dobre robi przyznaj- zaśmiała się a ja jej zawtórowałam. Zdecydowanie drinki robi zajebiste.
Wróciłyśmy do chłopaków i dalej się bawiliśmy, kilka razy tańczyłam z Troyem i okazał się być w porządku kolegą i bardzo zabawny.
Co jakiś czas chodziłam po drinki i kiedy byłam nieco wstawiona zaczęłam flirtować z barmanem.
-To co zawsze piękna?- odezwał się barman a ja przytaknęłam zadowolona
-Jeszcze kilka i rozgadasz mi się w końcu- zasmiał się chłopak a ja się jedynie uśmiechnęłam
-Twierdzisz,że jestem nieśmiała?- uniosłam jedną brew i patrzyłam na chłopaka
-Tak,sądzę ,ze tak- poruszył brwiami a ja się głośno zaśmiałam.
-Oj, ty nie wiesz co ja potrafię- zagryzłam wargę i nie wiem skąd we mnie tyle śmiałości, może przez alkohol?
-Żałuję,że nie mam chwile wolnego abyś mi udowodniła- puścił mi oczko i podał drinka
-Jeśli będziesz mi zawsze robił takie drinki jak te to będę częściej przychodziła- zasmiałam się i odeszłam.
Upiłam kolejnego łyka drinka i wciąż był przepyszny. Nie czuć było alkoholu tylko sam energetyk. Kocham energetyki, mmm.
Nie miałam pojęcia ile wypiłam tych drinków ale wiem,że co chwile chodziłam do mojego ulubionego barmana i załawiałam to samo.
Kiedy wypiłam kolejny raz do dna rozejrzałam się po plaży i uśmiechnęłam się,
Ludzi było mnóstwo,muzyka tworzyła idealny klimat a światła dodawały tylko lepszej atmosfery. Tak, było świetnie.
Kiedy przecisnęłam się wreszcie do swoich znajomych i spojrzałam na nich przypomniałam sobie o Justinie i jak bardzo tęsknie za nim. Mam nadzieję,że się nie rozżalę do końca imprezy. Popatrzyłam na Troya i widziałam jak intensywnie z kimś pisze. Serio? Jest taka świetna impreza a on pisze sms? Dziwny człowiek.
Stałam oparta o ścianę i piłam kolejnego drinka,którego przyniół mi Troy z innego baru, był również smaczny jednak drinki od przystojnego pana były o niebo lepsze.
Zaczęło mi się ostro kręcić w głowie a humor stawał się jeszcze lepszy. Patrzyłam na swoich znajomych,którzy ciągle rozmawiali i się uśmiechali. Na obczajaniu ich przyłapał mnie Eric.
-Oj chyba nasza mała Lucy się upiiiła- zaśpiewał mi do ucha a się się tylko zaśmiałam.
-Powiem ci sekret- zachichotałam jak idiotka i nachyliłam się do jego ucha
-Najebałam się- ugryzłam go delikatnie w ucho i się zaśmiałam.
-Widze Mała,chcesz iść do domu?- przytulił mnie do siebie a ja od razu pokręciłam głową.
-Świetnie się bawię i przyszłam tu aby się najebać,jest cudownie tylko jednej osoby mi tu brakuje wiesz?-powiedziałam do niego smutno a on zapytał mnie spojrzeniem.
-Tęsknie za Justinem i bardzo chciałabym żeby mnie pocałował,ale on ma mnie w dupie- zagryzłam wargę żeby się nie rozpłakać
-Kochanie jakie ty bzdury opowiadasz, przeciez jemu zależy na tobie-pocałował mnie w czoło i pocieszająco zaczął mnie przytulać
-Chyba go kocham wiesz? Ale nie mów mu tego,bo wyjdę na idiotkę. - popatrzyłam na niego smutno i zauwazyłam ,że bardzo się rozgląda i zerka na Troya.
-Szukasz kogoś Eric?- zrobiłam krok do tyłu i lekko się zachwiałam,patrzyłam na tłum i szukałam... sama nie wiem kogo.
-Nie misiu,chcesz zatańczyć?- przytaknęłam od razu i chwyciłam go za rękę.
Tańczyliśmy chyba ze dwie piosenki, Eric ciągle mnie podnosił i obkręcał. Oh jak ten człowiek świetnie tańczy. Popatrzyłam na naszą grupę i zauważyłam w nich kogoś kogo bardzo potrzebuje dzisiaj.
-Wiesz, chyba jestem aż tak bardzo najebana ,że widzę Justina koło Troya ale to niemożliwe- wzruszyłam ramionami i dalej tańczyłam. Eric popatrzył w tą samą stronę co ja przed chwilą  i się uśmiechnął.
-Zmęczyłem się chodz do naszych czegoś się napijemy co ty na to?- Eric założył mi kosmyk włosów za ucho i pocałował w czoło. To takie rozczulające. Oh.
Usmiechnęłam się  i zgodziłam. Miałam ochote na tego pysznego drinka od przystojnego pana. Oj dzisiaj nie mam umiaru z piciem.
Podeszliśmy do naszej grupy i zauważyłam jak Troy szturcha ramieniem nowego chłopaka w naszym gronie i zmarszczyłam brwi. Był bardzo podobny do Justina, skupiłam się na jego oczach i ustach i były tak idealne jak mojego byłego chłopaka. Gdy pomyślałam,że jest to mój były chłopak na mojej  twarzy pojawił się grymas i poczułam żal do siebie. Tak bardzo tęsknie za Justinem,że zaraz się popłaczę. Chłopak patrzył na mnie i widziałam na jego twarzy smutek. Dlaczego on się smuci skoro jest na takiej super imprezie? Moje rozmyślenia przerwał Eric,
-Oh zamyśliłam się, jaki ten chłopak jest podobny do mojego Justina wiesz? Nawet tak samo idealne usta mają, to możliwe Eric?- zapytałam zszokowana mojego przyjaciela a on zaśmiał do z mojej wypowiedzi. Co go śmieszy? Ja? Dobre mi sobie...
-Chcesz wody?- zapytał mnie Eric
-Nie, chce drinka- założyłam ręce na ręce i czekałam aż pójdzie.
-Nie dostaniesz Lucy już alkoholu,woda może być?- zdenerwowałam się i tupnęłam nogą
-Lucy nie zachowuj sie jak dziecko,woda i koniec, zaraz wrócę- powiedział mój przyjaciel a ja stałam rozczarowana, chce alkoholu to tak trudno zrozumieć? Kiedy stałam zdenerwowana i rozglądałam się po plaży poczułam dłonie na moich biodrach więc odwróciłam się.
-Zatańczymy?- stałam oczarowana głosem chłopaka podobnego do mojego Justina i lekko skinęłam głową. Chłopak wyciągnął dłoń do mnie a ja delikatnie ją złapałam. Serce zaczęło mi mocniej bić.
Chłopak uśmiechnął sie do mnie i obkręcił, zaśmiałam się i zaczęłam z nim tańczyć.
Bardzo dobrze mi się z nim tańczyło,czułam się z nim jednością jednak jak na wypicie tyle alkoholu na dziś to za dużo się ruszam.
-Przejdziemy się?- zaproponował chłopak a ja zgodziłam się. Bardzo jestem oczarowana tym chłopakiem i,że jest tak bardzo podobny do Justina.
Kiedy muzyka ucichła siedliśmy na piasek a ja się zaśmiałam
-Co cię tak śmieszy? - zapytał cicho chłopak
-Bo jestem taka najebana... mam zwidy wiesz?- podniosłam się i usiadłam na kolanach chłopaka. Mój towarzysz zdziwił się moim zachowaniem ale nie prostestował.
-Bardzo tęsknie za pewnym chłopakiem, tak bardzo ,że uroiło mi się,że jesteś do niego podobny wiesz? Macie takie same oczy- patrzyłam głęboko w jego tęczówki a on w moje.
-Takie same usta,które bardzo kocham w Justinie-mówiłam wciąż ciszej i dotknęłam palcem jego wargę i zauwazyłam ,że chłopak zamknął oczy.
-Macie bardzo podobny głos i tak samo idealne włosy. Ja zwariowałam?- zapytałam cicho a chłopak otworzył delikatnie oczy i spojrzał na mnie. Widziałam w nich mnóstwo uczuć. Darzył kogoś miłością ale widziałam też tęsknotę.
-Kochanie,nie zwariowałaś, przyszedłem specjalnie dla ciebie na imprezę. Jestem tu nie uroiłaś sobie tego wiesz?- dotknął delikatnie dłonią mojego policzka a ja poczułam mnóstwo motylek w brzuchu.
-Więc ja rozmawiam z moim Justinem?- powiedziałam jeszcze ciszej zaskoczona tym faktem.
-Tak Malutka- uśmiechnął się do mnie delikatnie a ja poczułam łzy na policzku, gdy dotarła do mnie ta wiadomość przytuliłam się mocno co Justina i zaczęłam szlochać.
Chłopak pocalował  mnie w szyje i także się przytulił.
Kiedy pozbierałam myśli odsunęłam się od niego i popatrzyłam w jego cudowne oczy.
-Bardzo za tobą tęsknie wiesz? Żaluję,że tak wszystko skomplikowałam i chciałabym żebyś do mnie wrócił, najmocniej na świecie. Chciałabym budzić się przy tobie, chciałabym być całowana przez ciebie i przytulana. Uwielbiam gdy trzymasz mnie za rękę bo czuję się wtedy twoja i doceniona. Czuję się bezpiecznie wiesz?- dotknęłam ostrożnie dłonią policzka Justina jakby miał się zaraz rozpłynąć i patrzyłam w jego oczy.
-Justin?- powiedziałam bardzo cicho zeby tylko on mnie mógł usłyszeć.
-Słucham cię kochanie- ohh ale mnie on rozczula gdy mówi do mnie kochanie.
-Pocałujesz mnie?- powiedziałam to wstydliwie i wciąż patrzylam w jego oczy.
Chłopak uśmiechnął sie do mnie lekko,dotknął dłonią mojego karku i się przybliżył.
-O niczym bardziej nie marzę- szepnął mi do ust i dotknął swoimi wargami moje. Poczułam się na swoim miejscu i całkowicie szczęśliwa.
Justin delikatnie pocałował moje wargi a ja przymknęłam oczy. Tak bardzo tęskniłam za jego ustami... tęskniłam za nim.

____________________
Uhuhuh trochę sielanki na koniec.
Jestem zadowolona z tego rozdziału, a wy?
Co myślicie?
Czekam na komentarze.
Miłej nocy.
Pina:)

środa, 10 grudnia 2014

ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY.

Justin:
Nie wiem skąd mi się wzięło to uczucie do Lucy,nie mogę go pojąć. Czym wyróżnia się od innych dziewczyn? Tak, jest na prawdę bardzo ładna ale i..zadziorna. Uśmiecha się często i nie próbuje brnąć w kłamstwa. Może to mnie do niej przyciąga? Jestem pewien,że to charakter i tego się boję,ja się zakochałem w niej po 2 tygodniach znajomości. Gdy ktoś wspominał mi o miłości od pierwszego wejrzenia to śmiałem się jak dziecko. Nie wierzyłem w nic podobnego,bo tak tylko przedstawiają miłość w filmach a ja jestem realistą. Mąci mi Lu w głowie..widzę w jej oczach uczucie do mnie ale dlaczego je odrzuca? Dlaczego nie może skupić się na naszym związku tylko na jakimś głupim ,,ale''. Ona mnie nawet wysłuchać nie chciała, nie chciała poznać mojej wersji ani usprawiedliwień. Opowiadała mi o jej przeszłym związku,chciała zacząć od nowa i zera bez strachu,a ja swoją naiwnością i lekceważeniem Savanny wszystko zepsułem. Co mam zrobić? Lecieć za nią i błagać? To nie w moim stylu. Nie potrafię pokonać mojej dumy. Odkąd pamiętam dziewczyny robiły ze mnie jakieś pieprzone bóstwo i traktowały jak ideała. Po tym jak Evelina wyjechała zostałem zraniony jak dziecko. Rodzice od zawsze uczyli mnie kultury i miłości. Wyobrażałem sobie mnie i Evelinę bawiących się na zawsze i kochających,byłem taki młody i głupi.. Głupi buziak w policzek od niej sprawiał,że wracałem do domu zadowolony i miałem na wszystko ochotę więc moje oceny w szkole były naprawdę dobre. Gdy wyjechała czułem się skończony. Moje marzenia pragnienia i plany wyjechały z nią. Moją alternatywą na dobre samopoczucie były inne dziewczyn. To jak szedłem przez korytarz a one się uśmiechały,zacząłem dorastać rozumieć wszystko i w inny sposób postrzegać róźne sprawy. Nie chodzi tutaj o wykorzystywanie ich wszystkich. Mam szacunek do kobiety bo cudowna kobieta mnie urodziła tylko zacząłem dorastać,moje hormony szaleć,nie powstrzymywałem tego,działo się co chciało. Z zewnątrz wygląda to tak,że jestem rozpuszczonym dzieciakiem jednak ja umiem szanowac i doceniać. To po prostu moje przyzwyczajenie,mój tryb życia stał się czymś normalnym. Laski,sex,imprezy to normalne było dla mnie przed kolejnym obozem. Zobaczyłem w Lucy Grey coś wyjątkowego i innego,coś czego nie widziałem w oczach innych dziewczyn. Nie latała za mną,nie pchała się mi do łóżka tylko ignorowała mnie. To mnie przyciągnęło do niej. Zawziętość i duma. Poczułem ,że mamy coś wspólnego.
Moim problemem jest obecna sytuacja,co mogę zrobić? Mam stać jak debil i narzucać się jej? Opieprzyć Savannę? Co to da? Ah tak, satysfakcję jej  ,że dopięła swego i zepsuła wszystko. Jestem bezbronny,mam siłe walczyć ale nie wiem jak.
Szedłem przez korytarz i umyślnie szukałem wzrokiem Lucy,nie wiem co jej powiem i jak ją zmuszę  żeby mi uwierzyła,robię wszystko pod wpływem emocji.
Szukałem wszędzie,pytałem ludzi nikt jej nie widział. Chciałem do niej zadzwonić ale miałem przeczucie,że jak dowie się,że jej szukam schowa się.
Zrezygnowany kierowałem się w stronę wyjścia. Wciąż rozglądałem się i ją zobaczyłem. Nie była sama,była z tym pieprzonym Andre.
Nagle olśniło mnie,co jeśli się w nim zakochała i to są jej wymówki bo mnie nie chce i mnie nie kocha?
Mam ochotę go zabić,zabrał mi dziewczynę.
Moje emocje podwoiły się i automatycznie moje nogi zaprowadziły mnie do ich kanapy.
Odkaszlnąłem.
-Pomóc w czymś?- odezwał się jej towarzysz, przeskanowałem ich pozycję. Siedzieli blisko siebie,Lu trzymała jego rękę i gdy jeszcze nie podszedłem uśmiechała się do niego, lecz gdy pojawiłem się jej twarz wyrażała obojętność i bardziej ścisnęła jego dłoń. Zakuło mnie serce.
-Chciałbym sam na sam porozmawiać z Lucy- patrzyłem na jej cudowną twarz i bolał mnie ten widok,chcę aby się do mnie uśmiechnęła ona jedynie patrzy na mnie ze złością.
- A ty to...?- skierowałem swój wzrok na jej kolegę i czułem się naprawdę źle.
-Justin, Justin Bieber- przedstawiłem się i widziałem od razu zmianę jego mimiki twarzy,zaostrzyła się.
- O czym chcesz z nią rozmawiać?- tym razem wysyczał do mnie
-Z nią więc to ona dowie się o czym,ty nie musisz- ja także syknąłem przez zęby do niego
-Nie masz szans Bieber,spadaj stąd- zmierzył mnie wzrokiem,oh to widzę,że mała Lucy mu wszystko opowiedziała. Nie wiedziałem,że są tak blisko.
Olałem to co do mnie powiedział i spojrzałem na Lucy,widziałem,że się denerwowała i zabrała dłonie od niego, Oh co za ulga.
-Błagam cię Lu, pięć minut,powiem co chce powiedzieć i wrócisz, błagam cię,co mam zrobić żebyś ze mną porozmawiała?- byłam tak zdesperowany,że mówiłem bez oddechu.
-Justin.. Andre ma racje,to bez sensu,nie róbmy utrudnienia- powiedziała cicho a mnie znowu zakuło serce...jest po jego stronie..
- Blagam cię, zgódz się- wpadłem na pomysł ,że poproszę ją na kolanach,więc i tak zrobiłem.
-Justin co ty robisz...ludzie patrzą- zaczęła się rozglądać i lekko panikować
-Nie obchodzą mnie ludzie,liczysz się tylko ty,chcę z tobą porozmawiać,zrobię wszystko. Pięć minut i się zmywam- wyciągnąłem do niej rękę niepewnie,tak bardzo chce żeby poszła..
Dziewczyna popatrzyła na Andre a on jedynie wzruszył ramionami. Rozejrzała się i wstała z kanapy.
-Pięć minut Bieber- wyprostowała dłonią swoje ubranie i ruszyła na drugą stronę holu. Wstałem szybko za nią i podszedłem od razu mówiąc.
-Wiem,że zachowałem się jak dupek i mnie teraz nienawidzisz,ja to wszystko wiem ale to było wszystko inaczej. Przyjechałem do ciebie od razu gdy wybiegłaś ode mnie i ciebie nie było, byłaś u tego Andre,ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Poczułem się zazdrosny i zrezygnowany. Wyszedłem zawiedziony i miotały mną emocje, chciałem spokojnie pójść do baru i się napić,wiesz żeby zapić swoje smutki i pójść spać. Zaczepiła mnie Savanna, niby jechała do tego samego baru,odmówiłem jej ale nalegała,wymęczony jej towarzystwem zgodziłem się,bo nie chciała mi dać spokoju. Miała przyjechać ze mną ale wejść osobno. Ciągle siedziała przy mnie przy barze i namawiała żebym pił,nie podejrzewałem,że chce mnie upić do nieprzytomności żeby mnie wykorzystać. Piłem niby równo z nią ale podejrzewam,że umówiła się z barmanem ,że to będzie woda. Nie zaglądałem do jej szklanki, użalałem się nad sobą ,a ona wydawała się mnie rozumieć. Alkohol zaszumiał mi w głowie,rozluźniłem się i gdy byłem już mocno pijany ona zaproponowała ,że mnie odwiezie. Był to po mojej myśli dobry pomysł, ja bym się od razu zabił ,a chciałem do ciebie rano przyjechać i wyjaśnić wszystko. Dalej nie pamiętam,przesadziłem kompletnie z alkoholem wiem,przepraszam moja wina ale nie miałem wpływu na to co ona zrobi, sama mówiłaś ,że ona będzie nas chciała zniszczyć,cały wieczór myślałem o tobie, nie obchodzą mnie inne dziewczyny. Zależy mi na tobie. Nie mogłem jej wyznać miłości bo jej nie kocham i nigdy nie kochałem. Widziałaś jak ją unikałem popołudniu, nie chcę jej widzieć na oczy ani z nią więcej rozmawiać.- złapałem powietrze i mówiłem dalej tym razem dotknąłem jej policzka dłonią.
-Gdy decydowałem się na związek z tobą zrobiłem to bo..- chwile się zawiesiłem,nie jestem przyzwyczajony do mówienia o uczuciach ale walczyłem o nas.
-zależy mi na tobie i bardzo cię lubię,nie jak koleżankę czy jak przyjaciółkę, moje uczucia rosną,dobrze wiesz do czego to prowadzi,ja szaleje na twoim punkcie,będę walczył o nas zapamiętaj, zrobię wszystko i oddam wszystko za ciebie,wiem,że jestes tego warta. Bardzo cię przepraszam za sytuację z Savanną, ona mną zmanipulowała,znała mój umiar w piciu alkoholu a ja? Ja zachowałem się jak totalny dzieciak,chciałem się najebać żeby się rozluźnić nie ważne ile ważny był efekt, byłem zraniony. Lu,kochanie- znowu zrobiłem przerwe i wziąłem oddech. Popatrzyłem na nią i widziałem ,że walczy z siłą rozpłakania się. Przybliżyłem się do niej i oparłem swoje czoło  o jej szepcąc do jej ust
-Przemyśl to wszystko,nie zaprzepaszczaj naszej szansy skąd wiesz czy to nie będzie tą prawdziwą miłością? Skąd wiesz czy za kilka lat nie będziemy szli razem przez park śmiejąc się z naszych czynów? Ja będę walczył skarbie o nas i o twoje wybaczenie ale przemyśl to wszystko,nie jestem taki zły jakim mnie widzisz. Ja... ja się gubię w tym wszystkim,nigdy tak silnego uczucia nie czułem. Daj mi się odnaleźć i nie każ mi cierpieć. Żałuję wszystkiego co zrobiłem bądz powiedziałam i ciebie to zasmuciło bądz zraniło. Lu błagam,przemyśl i zaryzykuj. To wszystko zależy od ciebie,nasze szczęście i nasz los.-przymknąłem na chwile oczy i zachciało mi się pierwszy raz płakać.. jest źle ze mną naprawdę źle skoro czuję łzy.
Otworzyłem oczy i widziałem ,że moja malutka ma je zamknięte a policzki mokre. Otarłem delikatnie palcem jej łzy i pocałowałem w czoło.
-Dziękuję za te pięć minut,jesteś wyjątkowa i pamiętaj będę walczył moja Lu.
Zrobiłem delikatnie krok w tył i wiedziałem,że muszę spadać, jeszcze chwila a się rozbeczę. Popatrzyłem w stronę jej przyjaciela i dostałem większego kopa na walczenie o Lu. Ja będę jej dawał bezpieczeństwo, ja będę ją rozpieszczał i to ja będę do niej mówił na ucho i trzymał na rękę. Żaden Andre tylko Bieber. Dam z siebie wszystko aby tylko ją uszczęśliwić.
Skinąłem głowa do niego na znak,że skończyliśmy i odszedłem w swoją stronę.
Gdy wsiadłem do samochodu,oparłem głowę o kierownicę i pozwoliłem moim łzom zlecieć po policzku.
Czuję się strasznie źle, źle emocjonalnie. Źle bo bez Lucy.

_______________
Oh jak uroczo ze strony Justina. A wy co byście zrobiły na miejscu Lucy? Wybaczyły i pozwoliły na dalszy rozwój czy kierowały się rozumem? Piszcie swoje odpowiedzi w komentarzach. To mnie bardzo motywuje, każdy komentarz sprawia,że mam większą ochotę usiąść przy laptopie i pomęczyć sie przy kolejnym rozdziale. Nic nie tracicie a zyskacie szybciej rozdział. To tyle z mojej strony,dziękuję za kolejne wyświetlenia i komentarze.
Do usłyszenia.
Pina :)

czwartek, 4 grudnia 2014

ROZDZIAŁ SZESNASTY.

Pewnie zastanawiacie się dlaczego zerwałam z Justin zanim się ten związek dobrze rozkręcił.
Z zewnątrz wyglądam na rozkapryszoną dziewczynę i nie wiem czego chcę ale ja wiem zdecydowanie czego pragnę. Kiedy przyjechałam do Seattle byłam w miare zainteresowana tym wszystkim. Przecież taniec,śpiew i te organizacje są częścią mojego życia,nauczyłam się w ten sposób pokazywać uczucia i o nich mówić, jednak przyjechałam tutaj dla przyjaciół. Osobiście wolę posiedzieć sobie samotnie w pokoju przy zaświeconej lampce. Trzymać w ręku mój notes od piosenek i komponować. Czuję się wtedy oczyszczona. Nie lubię tłumu ani tego całego show wokól śpiewania. Śpiewam i tańczę sercem nie dla pokazu. Faktem jest to,że spodobała mi się tutaj atmosfera, ludzie są dla siebie mili i są tutaj z tego samego powodu co ja, kochają muzykę i taniec to nas łączy. Jak już wspominałam o Justinie jest mi trudno pogodzić się z faktem ,że nie ma dla nas szansy. Connie czy Andre powstarzają mi,że wymyslam sobie powody do cierpienia i wszystko utrudniam ale ja myślę inaczej. Na ten moment przy Justinie czułam się bezpiecznie i bezproblemowo, czułam ,że moje uczucia do niego rosną i co ja zrobię jeśli przyzwyczaję się do jego osoby i pokocham bezgranicznie? Będziemy we dwoje cierpieć? Postanowiłam ,że tak będzie nam łatwiej,ja poradze sobie i spróbuję zapomnieć o Justinie,wrócę do domu i do mojej szarej rzeczywistości. Jestem pewna,że Justina uczucia do mnie nie są takie silne jak moje i będzie dalej prowadził swoje idealne życia lovelasa.
Do ukończenia obozu zostało 3 tygodnie, od teraz skupiam się jedynie na muzyce i tańczeniu, chcę dać z siebie wszystko bo przecież po to tu jestem.
-Cześć Savanna,mogę wejść?- stałam przed Savanną w progu jej apartamentu. Przyszłam tutaj aby dowiedzieć się co łączy ją i Justina.
-Oh co za miła niespodzianka, moja ulubiona koleżanka- uśmiechnęła się fałszywie i wpuściła mnie. Wchodząc rozejrzałam się po apartamencie i bardzo przypominał on mój, tylko ,że w tym był bałagan i wiało fałszywością.
-Co cię do mnie sprowadza moja droga? Jakiś problem? Hm? Może z Justinem?- zaśmiała się i usiadła na swoje łóżka poprawiając swoje blond włosy.
-Będę walić prosto z mostu,łączy cię coś z nim?-założyłam rękę na rękę i czekałam niecierpliwie aż mi odpowie  a ja stąd wyjdę
-Ohh, jesteś misiu zazdrosna?- wciąż siedziała zadowolona.
- Odpowiesz mi czy nie? Łączy cię coś z nim? O jaką powtórkę chodziło?- ohh co za irytujące babsko.
-Justin powinien ci to powiedzieć co się działo w nocy,ale mogę powiedzieć,że było na prawdę super i chyba zaniedbałaś go trochę- wstała i wyprostowała dłonią swoją sukienkę
-Wy...wy ze sobą spaliście dzisiaj w nocy?
-Nie udawaj zdziwionej,uprzedzałam cię przecież,że Justin jest mój- znowu się zaśmiała
-Nie wierzę ci...po prostu nie wierzę- stałam tam jak idiotka i powstrzymywałam łzy,ona kłamie prawda?
-Ehh.. mała naiwna Lucy, jeśli nie wierzysz mi spójrz w jego galerie, zrobiłam nam zdjęcie zaraz po tym jak wyznał mi miłość, a tym czasem.. musisz już iść- otworzyła mi drzwi a ja szybko wyszłam bo czułam jak łzy spływają po moim policzku.
Dlaczego?! Pytam dlaczego to zawsze mnie muszą ranić?! Czy ja nie zasługuję na miłość? Serio każdy chłopak musi mnie zdradzać? Zajebiście kurwa,życie idealne!
Biegłam w stronę swojego apartamentu,nie powstrzymywałam łez,próbowałam jakoś się zasłonić swoimi włosami. Chcę do domu, do mojego spokojnego domu..
Otworzyłam bez problemu drzwi,rzuciłam swooje rzeczy na kanapę i poszłam uspokoić się do łazienki.
Stałam tam w rozmazanym makijazu i ze spuchniętą twarzą. Obiecałam sobie,że zapomnę o przeszłości i próbowałam, na prawdę próbowałam lecz co z tego? Pojawia się jakiś Justin i mi wszystko psuje. 
-Ale jesteś naiwna idiotko- zaśmiałam się nieszczerze do swojego odbicia i nachyliłam się aby przemyć twarz. Rozejrzałam się po łazience i zatrzymałam swój wzrok na prysznicu. Może on mi da ukojenie? 
Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Poczułam dreszcze  na swoim ciele i spuściłam na siebie wodę. Przez pewien czas stałam i nic nie robiłam, myślałam na temat Justina i doszłam do wniosku ,że jestem kompletną idiotką. NIe obiecywał mi wierności ani nie mówił,że kocha. On po prostu chciał się zabawić a ja sobie za dużo wyobraźiłam. 
Wzięłam do ręki żel pod prysznic i wtarłam w swoje ciało.
Kiedy skończyłam swój relaksujący prysznic rzeczywiście poczułam się lepiej,nawet wyglądałam lepiej. Wytarłam się ręcznikiem a drugi ręcznik umieściłam na włosach. W twarz i ciało wtarłam ulubiony balsam i zaczęłam nucić jakąś piosenkę pod nosem przez co miałam kolejny pomysł na nową piosenkę.
Po zrobieniu podstawowej toalety wyszłam w ręczniku z łazienki całkowicie nieświadoma ,że nie jestem sama w apartamencie.
W salonie siedziała cała nasza paczka z Troyem i jak na złość z Justinem. Zrobił to specjalnie prawda? Pieprzony dupek,tak lubi jak cierpię? Nie dam mu tej satysfakcji i po prostu będę udawała ,że nic się między nami nigdy nie stało. 
-Em,cześć?- stalam dziwnie skrępowana przed moimi znajomymi w samym ręczniku i mokrymi włosami.
-Uhuhuhu ale trafiliśmy- zażartował Eric i podszedł do mnie
-Ej ej! jestem w samym ręczniku! Nie będziesz się przytulał- zaśmiałam się i odpychałam przyjaciela
-Jeśli nie chcesz żebym go z ciebie zdjął daj się przytulić- szepnął mi do ucha a ja się głośno zaśmiałam i przytuliłam do chłopaka najmocnniej jak potrafię
-Coś się stało? Gdy zobaczyłaś Justina posmutniałaś- zapytał najciszej jak potrafił a ja się tylko mocniej przytuliłam dając mu do zrozumienia,że tak i żeby mnie przytulił mocniej.
-No już koniec tych macanek, Eric zaraz zdejmie z ciebie ten ręcznik a tu są inni ludzie Lu- zaśmiał się Matt przez co dostał w ramię od swojej dziewczyny a mojej przyjaciółki Connie.
-Ah no tak, zapomniałam,że jestem praktycznie naga a mnie maca jakiś dureń- popatrzyłam  przelotnie na Justina ,który patrzył także na mnie i widziałam w nich złość,dobrze ci tak dupku.
Gdy wydostałam się z objęć Erica poszłam się ubrać bo sama zaczynałam się czuć niezręcznie. Ubralam luźny top i krótkie spodenki,włosy zostawiłam rozpuszczone.
Gdy wychodziłam z toalety zajęta byłam odpisywaniem na sms od Andre więc nie patrzyłam gdzie idę co oznaczało,że oczywiście musiałam na kogoś wpaść a komórka wypadła mi z ręki. Popatrzyłam na osobę na którą wpadłam i aż się we mnie zagotowało.
-Patrz gdzie łazisz idioto- syknęłam do niego,a Justin złapał mnie za ręke. Chcąc nie chcąc poczułam to pierdolone uczucie błogości.
-Nie dotykaj mnie,bo będę niegrzeczna- powiedziałam tym samym tonem
-Dlaczego jesteś dla mnie taka chamska? Co ci zrobiłem?- że co prosze? ah więc zdrada to nic takiego,a no luz może w Seattle to normalne. NIE KURWA TO NIE JEST NORMALNE TYLKO ON JEST NIENORMALNY
-Przestań zgrywać idiotę- chciałam go wyminąć jednak chłopak wziął mnie za rękę i mocno pociągnął za sobą do łazienki.
-To boli jezus,zachowujesz się jak pieprzony bóg, możesz wszystko nic nie musisz- kiedy zamknął drzwi dopiero mnie puścił a ja syknęłam przez ból w nadgarstku.
-Będziesz ze mną rozmawiała czy tobie to się podoba czy nie zrozumiałaś?- podniósł swój ton a ja trochę się przestraszyłam i nic nie mówiłam
-Powiedz mi co ty odpierdalasz a dam ci spokój- ciągle gadał, gadał i gadał
-Kurwa! Zgrywasz się czy jak?! We mnie problem widzisz?! To do ciebie przyjeżdza była,do ciebie kurwa każda laska się łasi i to z tobą jest problem bo kurwa nie umiesz chuja trzymać w gaciach! Myślisz,że mi Savanna nie powiedziała jak ją pieprzyłeś kiedy poszłam do Andre?! Co ty kurwa głupi jesteś?!- krzyczałam na całe gardło i nie mogłam poradzić sobie z gniewem, miałam ochotę go zabić
Widziałam zmieszanie na Justina  twarzy i chyba smutek? Że niby smucił się bo mnie zdradził? 
-Lu..- podszedł do mnie i próbował się do mnie przytulić  od razu zareagowałam i go odepchnęłam.
-Nienormalny jakiś jesteś? Pleciesz jakieś słówka ,że zależy ci na mnie później idziesz pieprzyć inną i znowu wracasz do mnie? Oszalałeś,nie zbliżaj się do mnie dupku!- wykrzyczałam i czułam tą pieprzoną gulę w gardle,jeszcze chwila a się popłaczę...
-Nic nie pamiętam dobra?! Obudziłem się i zobaczyłem to pierdolone zdjęcie. Nie byłem świadomy co robię!- rysy Justina wyostrzyły się przy czym napiął mięśnie. Wyglądał na prawdę groźnie i muszę przyznać,że nie wiedziałam na co mam się szykować.Stałam przed nim i głęboko oddychałam,a on się zbliżał do mnie ciągle się drząc,na szczęście zebrałam się na odwagę i wykrzyczałam co miałam do wykrzykcięcia.
-Gówno mnie to teraz obchodzi! Zaufałam ci a ty kurwa tak po prostu poszedłeś z inną laską do łóżka! Co więcej! Wyznałeś jej miłość! W dupie mam już te twoje gierki,zmęczyłam się nie rozumiesz?! Mam cie kurwa dość!!- uderzyłam Justina w ramie aby wyladować swoje emocje i zaczęłam płakać.
-Po prostu cię nienawidzę- powiedziałam ciszej i odeszłam od niego,nie chciałam dłużej trwać w tej pojebanej sytuacji. Minęłam zszokowane miny moich przyjaciół i odtrąciłam pomoc Erica. Miałam ochotę pójść do sali muzycznej i tak zrobiłam. W głowie miałam mnóstwo propozycji na nowy kawałek.
Otarłam łzy i  dumna poszłam skupić się na nowej piosence.
Justin:
Stałem rozgoryczony w łazience i czułem na sobie wszystkie emocje Lucy,zraniłem ją chociaż tego bardzo nie chciałem,Lucy ostrzegała mnie na początku,że Savanna zechce nas rozdzielić a ja nie chciałem nawet o tym myśleć. Teraz moja ukochana oddala się ode mnie i to przez moją głupotę. Najgorsze w tym wszystkim  jest to,że czuję do siebie obrzydzenie.
Odwróciłem się i napotkałem zdziwione i urażone miny jej przyjaciół.Pierwszy odezwał się Eric.
-To kurwa jakiś żart?!- usłyszałem warknięcie Erica i wiedziałem ,że na to zasługuję
-Nie,przespałem się z Savanną. Dla swojej obrony powiem,że niczego nie pamiętam,pamiętam tylko ,że pojechałem do klubu i zabrała się ze mną Savanna,chciałem od niej uciec ale przyczepiła się, ciągle barman dawał mi drinki i upiła mnie, miała zawieść mnie do domu i urywa mi się film. Wstałem rano i zobaczyłem nasze zdjęcie na tapecie. Nic nie pamietam i jestem pewien,że z własnej woli nie poszedłbym z nią do łóżka, a teraz wybaczcie ale musze coś załatwić- wybiegłem z pomieszczenia gotowy zrobić wszystko żeby mieć przy sobie Lucy.

Przepraszam Was,że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału,muszę się przyznać ,że zbrakło mi weny i pomysłu.
Przepraszam,postaram się zmienić.